Kurcze, jak my próbujemy wypromować swoje piękne miejsca w Polsce, to choćbyśmy tam wstawili najbardziej sympatycznych obcokrajowców, pies z kulawą nogą w innych krajach się tym nie zainteresuje. No nie porównuję Włoch do Polski, ale popatrzcie sami - Włosi nie muszą się silić na tego typu produkcje, bo Amerykanie sami je kręcą i jeszcze przyjeżdżając zostawiają kasę i napędzają tłumy turystów. Ech, pomarzyć.
Co drugi taki film jest tak schematyczny jak tylko można sobie wyobrazić - młoda dziewczyna, jakieś problemy, a po przyjeździe do Italii, zwiedzając zabytki i rozkoszując się na łonie przyrody, mają okazję wszystko na nowo przemyśleć, poukładać i na nowo odkryć miłość.
Listy do Julii, choć całkiem sympatyczne mocno wpisują się w ten schemat i przez tą przewidywalność trochę tracą uroku.
W każdym takim filmie połowa sukcesu to ładne buzie, obsada aktorska, miłość jest oczywistością, więc musi być, a drugą połowę stanowią cudne plenery. Tak jest i tym razem. Pomysł by poszukiwać miłości sprzed 50 lat, znając jedynie jego imię i nazwisko jest przecież tylko pretekstem by bohaterowie mogli sobie pojeździć po Włoszech.
Wszystko zaczyna się w Weronie, wątek Romea i Julii, miłości, o którą trzeba walczyć, szukać, pokonując przeciwności będzie motywem przewodnim, a potem m.in. będzie Siena i chyba jeszcze jakiejś jedno miasto. Do tego winnice, wzgórza, kwiaty, stare wille...
Co jeszcze musi być w komediach romantycznych - w miarę młodzi i piękni aktorzy. Szkoda tylko, że ci młodzi rzadko kiedy umieją grać - Amanda Seyfried (to ta z Mamma Mia) niech się schowa dziesięć razy przed klasą Vanessy Redgrave. Okazuje się, że starość jest po prostu ciekawsza, bardziej prawdziwa na ekranie. No i ta klasa...
Generalnie - trochę cukierkowe i ciut za mało humoru. Ale ogląda się przyjemnie.
Powiedziałabym, że nawet bardzo przyjemnie. Od takich filmów oczekuję tylko tego - ładnych buziek, pięknych widoków, miłości. W Polsce sporo reżyserów skupia się na przedstawieniu "problemu", a nie pięknych miejsc. A szkoda.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie mówię, że to źle, że skupiają się na problemie. Ale od czasu do czasu dobrze by było obejrzeć coś lekkiego, wpasowującego się w te wszystkie amerykańskie schematy tylko po to, aby dobrze zaprezentować piękno naszego kraju.
UsuńA listy do M? Przecież to przykład tego że można. A z nie komediowych genialne i bardzo amerykański w stylu Bogowie. Tyle że masz rację - takie przykłady to rzadkość
UsuńDobrze, że mi przypomniałeś o tym filmie, bo mam zamiar obejrzeć :) Strasznie się zapuściłam, jeśli chodzi o filmy... Nie pamiętam kiedy ostatnio jakiś obejrzałam...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak napisałeś.. przyjemnie się ogląda :))
OdpowiedzUsuń