Korzystając z przyjemnością w trakcie roku z projektu prowadzonego przez British Council i Multikino ( zaglądajcie do zakładki z wydarzeniami na ich stronach bo warto!) pokazów spektakli teatralnych, nawet nie marzyłem, że w wakacje będą go kontynuować. I nie tylko sięgają po tytuły już u nas pokazywane, ale są i pokazy premierowe, dosłownie na żywo. Frajda! Nawet jestem skłonny wybaczyć pewne niedogodności jak opóźnienie, minimalne przerwy w fonii i brak tłumaczenia (ale będą powtarzać z napisami), możemy rozsiąść się wygodnie i przy niewielkim wysiłku z naszej strony móc oglądać prawie na bieżąco to co ogląda się w Londynie. No i szlifujemy język. Is'n it?
"Everyman" to jakby współczesna wersja Opowieści Wigilijnej. Dla nas to motyw znany, choć przecież Dickens pewnie wzorował się na sztuce pod tytułem Everyman z XV wieku opowiadającej o spotkaniu przeciętnego, pojedynczego człowieka ze spersonalizowaną Śmiercią. Moralitet ten, gdyby był odgrywany w oryginalnym brzmieniu, niewiele osób by zaciekawił, więc oczywiście wszystko podane jest w sposób na wskroś nowoczesny - mamy alkohol, imprezy, kokainę, karty kredytowe, drogie garnitury... I tylko lęk przed końcem pozostał w nas taki sam jak 500 lat temu. Bo wszystko to co wydawało się ważne w naszym życiu, nagle okazuje się jakoś mało istotne, a my sami bardzo malutcy i samotni. Niby tylu przyjaciół wokół nas.
40 urodziny. Impreza. I nagle okazuje się, że masz się rozliczyć ze swojego życia. Ile było warte? Kto będzie cię dobrze wspominał i obroni na Sądzie przed Najwyższym?
Żeby nacieszyć się wszystkimi niuansami tekstu pewnie wybiorę się jeszcze raz we wrześniu, na wersję z napisami, ale bawiłem się nieźle. Spytacie zdziwieni: jak to bawiłeś? Ano tak. Bo w tej tragikomedii zadbano nie tylko o zostawienie czegoś do przemyślenia, ale zrobiono to wcale nie w jakiś nadęty, super poważny sposób. Powiedzmy tak: jest kilka fajnych fragmentów muzycznych, jest soczyście i chwilami naprawdę zabawnie. Niby śmiejemy się z pana "każdego", czyli również z samych siebie, z własnego zagonienia, egoizmu, chciwości i lęku, ale to śmiech w pewien sposób leczniczy.
W roli głównej Chiwetel Ejiofor (to ten ze "Zniewolonego") - jest naprawdę niezły! Praktycznie cały czas w centrum uwagi i twórcy dali tej postaci niezły wycisk.
Jak zwykle polecam. Za tydzień Helen Mirren jako Królowa Elżbieta II. Też idę!
"Everyman" to jakby współczesna wersja Opowieści Wigilijnej. Dla nas to motyw znany, choć przecież Dickens pewnie wzorował się na sztuce pod tytułem Everyman z XV wieku opowiadającej o spotkaniu przeciętnego, pojedynczego człowieka ze spersonalizowaną Śmiercią. Moralitet ten, gdyby był odgrywany w oryginalnym brzmieniu, niewiele osób by zaciekawił, więc oczywiście wszystko podane jest w sposób na wskroś nowoczesny - mamy alkohol, imprezy, kokainę, karty kredytowe, drogie garnitury... I tylko lęk przed końcem pozostał w nas taki sam jak 500 lat temu. Bo wszystko to co wydawało się ważne w naszym życiu, nagle okazuje się jakoś mało istotne, a my sami bardzo malutcy i samotni. Niby tylu przyjaciół wokół nas.
40 urodziny. Impreza. I nagle okazuje się, że masz się rozliczyć ze swojego życia. Ile było warte? Kto będzie cię dobrze wspominał i obroni na Sądzie przed Najwyższym?
Żeby nacieszyć się wszystkimi niuansami tekstu pewnie wybiorę się jeszcze raz we wrześniu, na wersję z napisami, ale bawiłem się nieźle. Spytacie zdziwieni: jak to bawiłeś? Ano tak. Bo w tej tragikomedii zadbano nie tylko o zostawienie czegoś do przemyślenia, ale zrobiono to wcale nie w jakiś nadęty, super poważny sposób. Powiedzmy tak: jest kilka fajnych fragmentów muzycznych, jest soczyście i chwilami naprawdę zabawnie. Niby śmiejemy się z pana "każdego", czyli również z samych siebie, z własnego zagonienia, egoizmu, chciwości i lęku, ale to śmiech w pewien sposób leczniczy.
W roli głównej Chiwetel Ejiofor (to ten ze "Zniewolonego") - jest naprawdę niezły! Praktycznie cały czas w centrum uwagi i twórcy dali tej postaci niezły wycisk.
Jak zwykle polecam. Za tydzień Helen Mirren jako Królowa Elżbieta II. Też idę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz