Pracowity i męczący dzień. Gdy więc już stwierdziłem, że mam dość i chciałbym ciut wyluzować, zerknąć co tam w sieci się urodziło i skrobnąć zwyczajowo notkę, jak bumerang powróciło pytanie: Ale jak pisać jak padnięty jesteś, może sobie odpuść, przecież to zejdzie z pół godziny, a możesz już iść spać... Zerkam na szkice notek i olśnienie! Tak, to jest właśnie to co oddaje mój nastrój po takim dniu, moje refleksje a propos jutrzejszych wyborów i w ogóle. Proszę Państwa będzie czerstwo, siermiężnie i byle jak. Tak śmiesznie, że aż smutno.
Tymon Tymański już od dawna zapowiadał ten projekt i oto wreszcie jest - coś co ma być ostrą satyrą na nasz polski szołbiznes, na światek muzyczny i na "wesołe" życie rock'n'lowców. Zwariowany, pokręcony, chwilami ostry. Czy zabawny? Dla mnie raczej nie. Raczej dość gorzki, mimo tonów komediowych.

Jak chcesz z tego wyżyć, musisz się po prostu sprzedawać i iść na kompromisy. A jak nie? To będziesz biedować...
Wszystko wydawało mi się mało przemyślane i przedłużane w nieskończoność. Nie da się opowiedzieć długiej, interesującej historii, która składa się jedynie z mniej lub bardziej żenujących scen i dialogów. To tak jak z filmem "Baby są jakieś inne". Przez pewien czas bawi, potem nuży, a na koniec wychodzisz raczej z niesmakiem.
Brylewski przykuwa uwagę, ale raczej mnie nie zachwycił, na pierwszym planie jednak Tymański i jego pokręcona osobowość. Sporo ciekawych postaci drugoplanowych i facet, który popsuł mi cały film - Halama na dłuższą metę jest okropny, a jak zaczyna śpiewać to już po prostu nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
Ni to zabawnie, ironicznie, ni to ostro i z grubej rury... W efekcie wchodzi jakoś sztucznie i bez sensu. Tytuł okazuje się dość proroczy. Mogło być ciekawie, wyszło jak zwykle.
Jestem ciekawa czy dam radę kiedyś znaleźć równie szczerego Autora bloga, którego i tak będę darzyła sympatią. Całkowicie się zgadzam, chociaż ''Baby są jakieś inne'' udało mi się obejrzeć do końca, a tutaj już po zwiastunie było ciężko.
OdpowiedzUsuńkłaniam się nisko za tą sympatię i szczerość. Ano nigdy specjalnie nie aspiruję do tego by być poważanym i opiniotwórczym recenzentem. Po prostu kieruję się emocjami, wrażeniami, a nie wiedzą i nie analizuję filmów rozkładając każdy ich element na części. To tak jak z obrazem - podchodzisz, patrzysz i albo się podoba albo nie, rozumiesz co chciał twórca powiedzieć albo nie.
Usuń