sobota, 6 grudnia 2014

Mroczny zakątek - Gillian Flynn, czyli jeszcze raz spojrzeć w przeszłość

mroczny-zakatek-b-iext26343254 Trochę porządków na początek. W różne miejsca po zakończonych konkursach, wskoczyły nowe notki - podaję je tu, żebyście nie przegapili.
Rewizor, czyli władza deprawuje
Do Ciebie człowieku, czyli czego my tak naprawdę pragniemy, za czym gonimy
Hostages - Zakładnicy, czyli zrobisz wszystko czego chcę.

A dziś obiecany początek serii notek książkowych. Uzbierało się tego trochę.Zrobię najwyżej jakiś mały przerywnik filmowy, ale obiecałem sobie, że z opisem lektur muszę się wyrobić do końca miesiąca. Na początek kryminały i thrillery. Bo dzisiejszy tytuł chyba bym zakwalifikował raczej do tej drugiej kategorii.
Cała ta historia kojarzyła mi się mocno z genialną książką "Z zimną krwią" (chyba muszę do niej wrócić, bo czytałem ją jeszcze zanim zacząłem pisać na blogu) - tam też wszystko zaczynało się od tajemniczego mordu dokonanego na rodzinie z dziećmi, na jakiejś farmie na pustkowiu. Tam mieliśmy powieść psychologiczną, dramat, bo szybko dowiedzieliśmy się kto zabił, ciekawsze stawało się dlaczego. Tu nie znamy odpowiedzi na oba pytania, a szukamy ich po latach. 

Pewnych poszlak mogą dostarczyć nam retrospekcje - wspomnienia poszczególnych postaci z tego feralnego dnia, ale prawie do finału nie będziemy niczego pewni. Kto w sposób okrutny zamordował kobietę z dwoma małymi córkami? Impulsem do tego by do sprawy wrócić po 25 latach, był zupełny przypadek. Jedyna osoba, która przeżyła tamten wieczór - Libby Day - miała wtedy 7 lat. Niewiele widziała, prawie nic nie pamięta, choć to właśnie wydobyte z niej zeznania, doprowadziły wtedy do aresztowania i osadzeniu w więzieniu jej starszego brata. Dziś ma ponad 30 lat, nie pracuje (nigdy tego nie robiła) i jest w dołku finansowym. Dlatego dziwna propozycja od maniaków zajmujących się zagadkowymi morderstwami, by za pieniądze zgodziła się z nimi porozmawiać, przemyśleć ich teorie na temat wydarzeń z przeszłości, spada jej niczym manna z nieba. Przecież nie musi się z nimi zgadzać, do niczego się nie zobowiązuje...
A jednak pewne ziarno wątpliwości, ciekawość została zasiana i Libby wyruszy w podróż, która zmieni wszystko. 

Nie spodziewajcie się szybkiej akcji, ale parę niespodzianek, zaskoczeń można tu znaleźć. Fajnie zarysowana jest postać dziewczyny - zamkniętej w sobie, pełnej różnych lęków i traum, roszczeniowej, cynicznej, jej dorastanie i różne jej "wybryki", które były brane jedynie za przejaw buntowniczej natury oraz sposób pokazania jak bolesny proces powrotu do przeszłości może dawać ulgę, uzdrowienie. Trudno ją polubić, ale jednak trzymamy za nią kciuki. W rozwiązaniu sprawy może polegać jedynie na własnych wspomnieniach i słowach świadków, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Jak w tym wszystkim rozpoznać prawdę, odnaleźć odpowiedź na temat prawdziwych emocji, motywów, poszczególnych osób. 
Dla opinii publicznej i śledczych, którzy chcieli jak najszybciej dokonać zamknięcia sprawy, wszystko wydawało się proste - młody chłopak w jakimś dziwnym szale, może pod wpływem narkotyków albo jakiegoś obrzędu satanistycznego wpadł do domu strzelając, waląc siekierą i dusząc własną matkę i siostry.
Jesteśmy w tej "komfortowej" sytuacji, że dostajemy dużo więcej materiału do przemyśleń niż miała to Libby, ale nasza niepewność, wątpliwości są bardzo podobne. 
Cała ta historia jest dość mroczna i mocno dołująca - pełno w niej złych emocji, zranień, złości, agresji, kłamstw. Bieda, uzależnienie ojca, trudności adaptacyjne w szkole wszystkich dzieciaków, zła atmosfera w domu - to wszystko powoli nam się wyłania zza mgły jaką był stereotypowy obraz "szczęśliwej rodziny", którą ktoś skrzywdził. Ale chyba właśnie to, że jest o takich "normalnych" ludziach i o tym, że mogą posunąć się do czegoś złego, że to nie jest kolejny kryminał o seryjnym mordercy/psychopacie/terroryście, którego można rozgryźć na podstawie profilu psychologicznego, czyni ją interesującą.    
       
Gillian Flynn okrzyknięta została sensacją i nowym mistrzem thrillera psychologicznego. Jak na ten gatunek chyba trochę zbyt mało tu było napięcia, strachu, naszych emocji, ale cóż - może to kwestia gustu?
To spod jej rąk pochodzi zekranizowana Zaginiona Finchera, która właśnie jest na naszych ekranach. Warto dać jej więc szansę. Choćby z ciekawości. 

2 komentarze:

  1. Fabuła brzmi bardzo intrygująco, na pewno zapamiętam tytuł. Jednak na pewno nie przeczytam jej w najbliższym czasie, bo może mnie jeszcze bardziej przygnębić. Zostawię na lato. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie moje klimaty, ja siedzę bardziej w przeszłości, powieści historyczne zdecydowanie, chociaż ostatnio zaczynam wczytywać się w książki z wątkiem kryminalnym tudzież sądowym ;)

    Pozdraiwam

    OdpowiedzUsuń