W zalewie wszystkich dowcipnych, rozrywkowych produkcji jakimi jesteśmy bombardowani w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, mających nas przekonać, że musimy się wybrać z naszymi milusińskimi do kina, od lat brakuje filmów z jakimś przekazem, familijnych w znaczeniu takim jak rozumie to moje pokolenie. Liczy się przecież nie tylko sama rozrywka i zabawne postacie, dialogi, ale i jakiś morał, wartości, o których można porozmawiać z dzieckiem po seansie.
Oczywiście - można znaleźć i takie produkcje, ale mam wrażenie, że szczególnie w tematach "około Mikołajowych" dominuje tandeta i niewiele tam rzeczy mądrych. Zresztą dzieci nie dość, że przestały wierzyć w św. Mikołaja, to mocno wpojono im komercyjny obraz faceta w durnej czerwonej czapce i z białą brodą, który jest elementem zabawy z rodzicami - my udajemy, że wam wierzymy, a wy macie zadanie przynieść wszystko czego sobie zażyczymy (bez specjalnego wysiłku z naszej strony).
Gdzie jest Mikołaj jest właśnie trochę o (i dla) takich dzieciaków. Które nie wierzą, straciły złudzenia i magię Świąt, wszystko im spowszedniało, a zamiast najdroższych prezentów czasem wolałyby, żeby rodzice (oboje) mieli dla nich trochę więcej czasu.
Młodsza córa nie chce dać się namówić, żeby sama pisała recenzje, więc musicie uwierzyć mi na słowo: jej się podobało. Dorotka ma lat prawie 12, ale na sali były też dużo młodsze dzieciaki i choć nie było spontanicznych wybuchów śmiechu, to widać było, że po pokazie były zadowolone. Nie jest to na pewno super komediowy film, raczej przygodowy, ale ważne że z bardzo pozytywną energią.
W skrócie:
Max jest raczej spokojnym, trochę zakompleksionym chłopcem. Po rozstaniu rodziców coraz bardziej zamyka się w sobie, niewiele w nim radości. Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia też nie wywołują jakiegoś większego entuzjazmu. Gdy jednak wielki łoś spada z nieba prosto na jego makietę kolejki i okazuje się, że trzeba pomóc mu odnaleźć Mikołaja, chłopak (a potem również jego mama i siostra) wreszcie odnajdzie energię i przyjemność z życia. Są trochę do siebie podobni - wcale nie idealni, choć za takich chcieli by uchodzić w oczach innych. Przyjaźń od pierwszego spojrzenia... Co prawda najchętniej nie pozwoliłby odejść swojemu nowemu gadającemu kumplowi, ale w końcu inne dzieci czekają na prezenty - Wigilia bez tego nie byłaby taka sama.
Film z dubbingiem już w naszych kinach - może to dobry pomysł na wspólny wypad w okolicach Mikołajek?
Uroczy film. Tego typu produkcje wpisały mi się już w krajobraz zimowy :-)
OdpowiedzUsuń