niedziela, 2 lutego 2014

Nimfomanka 1 i 2, czyli wyzwolona i zniewolona

Film w całości od kilku dni w kinach, a ja mimo, że widziałem go już kilka dni temu, wciąż nie mogę się zebrać żeby o nim napisać. Przede wszystkim dlatego, że mam wrażenie, że się rozgadam, że nie potrafię napisać krótko. Ale na pewno cieszę się, iż poczekałem te kilka tygodni, by napisać o całości, a nie rozbijać recenzję na dwie części. Mimo, że w kinach to dwa oddzielne filmy, decydując się warto już iść na oba, a nie tylko na jeden.
Bardzo zmienia się ocena tego filmu po obejrzeniu całości...
No więc co? Porno i kontrowersje?
Po pierwszej części miałem cholernie mieszane uczucia. Z jednej strony niektóre sceny mnie wkurzały (np. ekran podzielony na 3 części i gra na 3 "instrumentach" Bacha) i generalnie wymowa filmu, kierunek w jakim to wszystko zmierzało mi się nie podobał (trudno uznać zabawy młodych dziewczyn w filmie za normalną aktywność seksualną, a mimo kontrowersyjności swego opowiadania bohaterka cały czas otrzymywała sygnał: w tym nie ma nic złego, grzech nie istnieje, nie rób sobie wyrzutów, ciesz się itd.). Z drugiej strony nie mogę zaprzeczyć, że wiele scen mnie naprawdę rozbawiło. To Czesi często udowadniali, że potrafią się śmiać z samych siebie, również ze sfery życia seksualnego i jakoś mało kogo to oburzało, gorszyło. Było to naturalistyczne, ale nie niosło ze sobą jakiejś wulgarności. Von Trier tylko przesuwa pewne granice.
Ale po drugiej części, mam wrażenie, że nawet tym co się "świetnie" bawili na jedynce trochę zrzedną miny. Bo całość nie jest jednak tylko radosnym propagowaniem rozwiązłości i wszelakich uciech i konfiguracji, a raczej dramatem na temat pożądania, samotności, nie zrozumienia. Całe życie można gonić za spełnieniem, szukając jakiegoś ekscytującego przeżycia, super orgazmu itd. Obojętnie jakbyśmy tego nie nazwali, okazuje się, że samym seksem, bez uczuć, bez wypełnienia go czymś głębszym, daleko się nie zajedzie. To znaczy, zajedzie się bardzo daleko, bo ludzie coraz częściej przesuwają sobie granice tego co do zaakceptowania (i film dobrze to pokazuje - od wielu, przypadkowych partnerów, aż po sado-maso), ale nigdy w tej gonitwie i tak człowiek nie znajdzie tego czego szuka. Wręcz odwrotnie, wydaje się, że gubi jakąś ważną umiejętność komunikacji, zrozumienia, akceptacji drugiego człowieka. I gdy pojawia się szansa na jakiś głębszy związek emocjonalny, okazuje się, że bardzo łatwo to zniszczyć poruszając się jak słoń w składzie porcelany (brak zaspokojenia? no to przecież trzeba szukać czegoś na boku...). Możemy nazwać to chorobą, uzależnieniem, ale trudno w tym odnaleźć tą radość jaką bohaterka prezentowała na początku.
No dobra, ktoś powie. Wsadź se w kieszeń te swoje dywagacje, powiedz warto czy nie warto. A ja nie wiem co odpowiedzieć na tak postawione pytanie. To czy komuś się spodoba (albo czy w ogóle wytrzyma na tym filmie) będzie zależało od jego indywidualnej wrażliwości. Odważnych scen nie brakuje, niektóre są bardziej zabawne, inne powiedziałbym raczej niesmaczne i zbyt naturalistyczne. Nie jest to porno, ale mam wrażenie, że twórcy przekraczają tę barierę erotyki (która jest piękna).
A fabuła? Dziwna to historia, przepełniona zarówno cynizmem, odrobiną humoru, ale i brutalnością. Gorzka.
 
Nimfomanka część II kadr 3Jeżeli macie wybrać się tylko na kontrowersje i odważne sceny, to po prostu sobie darujcie. Jeżeli jednak lubicie poszukać w filmie czegoś więcej niż to co wali po oczach, pytań i rzeczy do przemyślenia, to pewnie i tak się wybierzecie, choćby z ciekawości. Ja mimo wszystko wyszedłem trochę zmęczony tym obrazem. Nie tyle przytłoczony sama historią, ale sposobem jej opowiadania. Ewidentnie druga część już nie zaskakuje tak jak pierwsza (choćby same dialogi komentujące kolejne fragmenty opowieści) i robi się to trochę monotonne. Daruję sobie pytania w stylu: czy można było inaczej, czy potrzebne to wszystko by opowiedzieć taką historię, ale też nie mam zamiaru klękać z zachwytem tylko dlatego, że to von Trier. Bo mimo całego hałasu i promocji tego obrazu, jeżeli chodzi o treść, nie mówi nam przecież nic nowego.         

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle podoba mi się to co piszesz. Widać, że masz to przemyślane co piszesz. Zresztą sam jesteś ojcem o ile dobrze zapamiętałam dwu albo jednej córki.Oglądać nie będę, bo jednak nie lubię oglądać scen mocno erotycznych, ale jestem ciekawa jakie było przesłanie filmu poza epatowanie widza seksem w różnych konfiguracjach. Czy reżyser chciał coś tym filmem powiedzieć poza pokazaniem "chorej" kobiety, która nie panuje nad swoja seksualnością.
    "(trudno uznać zabawy młodych dziewczyn w filmie za normalną aktywność seksualną, a mimo kontrowersyjności swego opowiadania bohaterka cały czas otrzymywała sygnał: w tym nie ma nic złego, grzech nie istnieje, nie rób sobie wyrzutów, ciesz się itd.)" - o właśnie czy można na podstawie tego filmu wywnioskować, że takie zachowanie w okresie dojrzewania może mieć fatalny wpływ na życie dojrzałe itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i to jest dość przewrotne, bo pierwsza część była trochę bagatelizująca jakiekolwiek ciemne strony takiego postępowania, natomiast ta druga zupełnie zmienia perspektywę i wymowę. Tu wyraźnie już widać, że to nie ona bawi się mężczyznami, ale jest po prostu od nich uzależniona i pozwala im na coraz więcej w stosunku do siebie. Czy reżyser chciał powiedzieć coś więcej? Myślę że np to że społeczeństwo zupełnie inaczej podchodzi do rozwiązłości i takiej swobody seksualnej u mężczyzn i u kobiet. Ale to przecież też banał...

      Usuń
  2. Najlepiej obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie na temat "Nimfomanki". Tak zrobię, bo filmem jestem bardzo zainteresowana. Nie należę do wielkich fanów Larsa von Triera, ale cenię i dobrze wspominam "Tańcząc w ciemnościach" i "Przełamując fale".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te dwa filmy też dobrze wspominam, a teraz planuję sobie maraton z nowszymi filmami tego reżysera...

      Usuń
  3. Jeszcze nie oglądałam tego filmu, ale pewnie to zrobię, aby wyrobić swoje zdanie.
    Ciekawa i przemyślana recenzja.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń