poniedziałek, 11 listopada 2013

Panny Wyklęte, czyli brawa dla Fundacji Niepodległości

Pisałem już o koncercie, a dziś pora na płytę, to dobry dzień, bo przecież projekt też w jakiś sposób odnosi się do naszej historii i walki o niepodległość. Zachęcam do zerknięcia do tamtej notki, bo wtedy będziecie znali troszkę kontekst, a ja tym razem króciutko o samej muzyce.
Po "Pannach morowych", Darek Melejonek ze swoim zespołem po raz drugi zaprosił różne młode wokalistki do napisania i zaśpiewania tekstów nawiązujących do historii. Współczesna muza, czasem dość odważne zestawienia stylistyczne - można odnieść wrażenie, że to płyta skierowana głównie do młodych odbiorców, którym nie będzie to zgrzytać. Jeżeli podobne melodie słyszymy w radiu na co dzień, to może budzić trochę zdziwienie, że tu śpiewa się o poważniejszych rzeczach. A dla młodych to chyba właśnie jest plus.

Na pewno jest mniej reggae niż poprzednio, więcej ostrzejszego grania (Marcelina), rapowania, po prostu jest różnorodnie, tak jakby kapela trochę próbowała dostosować się do estetyki danej wokalistki. Na pewno nie ma monotonii. Teksty - tego już sami musicie posłuchać, na ile ten liryzm oddaje pewne przesłanie, przypomina o kobietach walczących lub wspierających walkę z wrogiem ojczyzny.
Najbardziej znane jak dotąd są chyba kawałki zaśpiewane przez Kasię Kowalską (ostry "Niezłomni") oraz Kasię Malejonek (bujający "Jedna chwila"), ale uwierzcie: jest tu więcej ciekawych numerów. Co prawda Gonix, Mona, czy Parę słów, to raczej nie moja estetyka, ale traktuję to jako odważny eksperyment. Dużo bardziej podobają mi się z ostrzejszym pazurem rockowym (wspomniana Marcelina, czy Ania Brachaczek, choć jej maniera trochę drażni, głos ma świetny), balladowe (ciekawy numer Haliny Mlynkovej, czy walczyk Lilu). Generalnie formacja Maleo Reggae Rockers pokazuje tu, że potrafi grać nie tylko bujające reggae, ale potrafią zagrać również ostrzej, albo bawić się fajnym łączeniem elektroniki i sekcji dętej. Dzięki tej różnorodności muzycznej płyta na pewno nie nuży, a my mamy okazję bardziej docenić wokalistki - one są tu na pierwszym planie. Oprócz wcześniej wymienionych warto jeszcze wspomnieć Marikę (w kawałku "Modlitwa dziewczyńska", który jest zupełnie od tego co zwykle śpiewa) i siostry Przybysz, które tu śpiewają zdaje się, że z mamą (szkoda tylko, że ten kawałek ma trochę przytłumione partie wokalne, jakby w tle). Jedyny kawałek gdzie pojawia się Darek Malejonek, to zaśpiewany z Anią Brachaczek, świetnie rozpędzający się "Noc". No i na koniec, trochę od czapy Etiuda rewolucyjna w wersji instrumentalnej. I jeszcze druga płyta z wersjami instrumentalnymi wszystkich numerów. 16 numerów. Napisanych specjalnie na tę okazję. I to czyni tą płytę wyjątkową. Bo oprócz muzyki, która nie zawsze musi mi pasować, to traktuję tę płytę raczej jako pewną lekcję historii, przypominanie o tych, którzy byli przez wiele lat spychani w niepamięć.
Brawa i dla wykonawców i dla Fundacji Niepodległości, która tę płytę wydała.

3 komentarze:

  1. Płyta jest cudna, mnie najbardziej poruszyła Kasia Kowalska utworem "Niezłomni" i Marika "Modlitwą dziewczyńską". I racja - brawa dla wynonawców!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero ostatnio odkrywam te płyty. Zarówno tę, jak i "Morowe panny". Jestem pod dużym wrażeniem pomysłu i emocji, które zostały zawarte w piosenkach. Choć nie wszystkie utwory to moje klimaty. Ale to też jest piękne- tamte kobiety, tak samo jak obecne były różne, różne rzeczy je "kręciły" I to tutaj widać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dobre podsumowanie, dla mnie tez nie wszystko było idealne, ale szanuję takie podejście do tematu, by w swej stylistyce włożyć coś do projektu

      Usuń