sobota, 22 czerwca 2013

Misiaczek, czyli każdy ma prawo do szczęścia

Człowieka złość miota gdy siedzi od rana do wieczora nad ankietami i końca roboty nie widać. A tu tyle atrakcji, taki upał, tak chce się wyjść. Pozostaje ratowanie się jakimiś przerwami, no i filmy, na które można zerkać. Pewnie na dniach spróbuję ogarnąć sześć miesięcy tego roku, ale już dziś wiem, że dzisiejszy film na pewno znalazł by się w ścisłe czołówce rzeczy wartych polecenia. Myślę, że powinien spodobać się wszystkim, ale szczególnie dedykuję go wrażliwcom :) Myślę, że oni najbardziej docenią tą opowieść.
Nietypowo jest już z obsadą - kulturyści rzadko pojawiają się na ekranie, a jeżeli już to w zupełnie innych produkcjach. Kim Kold zagrał tak, że chwilami wierzymy, że to jakaś jego autobiografia... Olbrzym o złotym sercu szukający miłości.

Dennis wygląda tak, że z miejsca zdobywa szacunek (albo i respekt), ale okazuje się, że ten facet jest kompletnie bezradny w sprawach męsko-damskich. Spory wpływ na tą sytuację ma na pewno wychowanie przez matkę i mimo ponad 30 lat na karku, nadal mieszkanie z nią pod jednym dachem - mama jest i opiekuńcza i zaborcza jednocześnie. Nietrudno wyobrazić sobie, że blokuje wszelkie pomysły syna na to by zaczął jakieś nowe życie. Ale on marzy. I temu marzeniu potrafi poświęcić wiele. Okłamuje więc matkę i po namowie swego wuja, który przywiózł żonę z Tajlandii, leci tam by również znaleźć kandydatkę idealną. 
Opowieść prowadzona niespiesznie, jednak wciąga i trudno się od niej oderwać. Nasz bohater jest rozbrajający w swych troszkę naiwnych przekonaniach o tym jak powinna wyglądać prawdziwa miłość, w swej nieśmiałości i w zderzeniu z innymi europejczykami korzystającymi pełnymi garściami z uciech tego kraju wydaje się dziwaczny i bezbronny niczym dziecko. Ale przecież za to go właśnie się lubi i trzyma kciuki do końca by odnalazł swoje szczęście. Dennis stworzył swój świat - odżywek, siłowni i pokazów, ale jest przecież świadom, że tam nie ułoży sobie życia. Potrzeba czułości aż w nim kipi, ale jest też świadom, że szybkie związki wcale mu tego nie pozwolą rozładować. On chce to ofiarować kobiecie, która to doceni, a nie kupić ich czas jedynie dla swego zaspokojenia. 
Ach. No i pozostał jeszcze "problem" mamusi...
Film zaskakujący, skromny, ze świetnym klimatem. Można by po takiej tematyce spodziewać się czegoś cholernie depresyjnego, a to co dostajemy przecież ma w sobie jakąś lekkość, nawet optymizm...
Okazuje się, że o panach też można nakręcić film, który wzrusza i jednocześnie nie jest przesłodzony. 

4 komentarze:

  1. Hmmm na spotkanie przy winie z przyjaciółmi był by dobry ? jak tak to obejrzę, zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co kto lubi... niektórzy twierdzą, że w grupie oglądać można tylko rzeczy głupawe

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tym filmie, naprawdę z chęcią obejrzę. Ciekawe jest to zrobienie z olbrzyma mamisynka i nieporadnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, ja bym raczej to nazwał pewnym niedostosowaniem społecznym i nadmiernym przywiązaniem. Jak zobaczysz to sama zrozumiesz różnicę. Ale zagrane tak naturalnie, że można tylko bić brawo

      Usuń