Była notka o konkursie, to czas dorzucić do niej jakąś recenzję. A, że ostattnio trafiłem jakiś niedrogi zestaw dwupaków to z tej kupki przy odtwarzaczu dziś o czymś lekkim. Trip-hop i wszystkie wynalazki łączące duszną atmosferę, elektronikę i alternatywne pomysły rodem z piwnic i klubów (nie z dyskotek) polubiłem choćby poprzez odkrycie Massive Attack. Ale bynajmniej nie jestem znawcą takiej muzy - hip hopu i rapu na co dzień raczej unikam, a zamiast elektroniki zawsze wybiorę ciężkie brzmienie gitar. Czasem jednak fajnie jest zafundować sobie odmianę - szuka się różnych rzeczy w sieci, coś wpada w ucho w radiu. Jeden kawałek, drugi, potem się rozpoznaje już wokal, charakterystyczne brzmienie - ooo to już znam. I tak to właśnie miałem z Morcheebą.
Tu połączenie perkusji, delikatnego rytmu, melodii i wokalu ma zupełnie inny charakter niż nagrania mojego ulubionego Massive Attack - tamci to awangarda, eksperymenty i klimat - Morcheeba to pop, chillout i łagodne bujanie. Wszystko tu jest odprężające, kołyszące i podporządkowane jednemu celowi - ma koić , a nie drażnić. Ale to jednocześnie fajna odmiana do jednakowo brzmiących popowych numerów. Ciekawe jest to połączenie eleganckiego, spokojnego (takiego zamszowego) wokalu Skye Edwards z pomysłami muzycznymi braci Godfreyów - miejscami delikatna gitarka (czasem skrzypce, albo flet), akustycznie i kameralnie, a miejscami wchodzi cała orkiestra symfoniczna. No i jeszcze kawałki w których szaleje jeden z braci, który jest dj'em - świetne zestawienie bitów, scratchowania i gitarki :)
Sporo ballad, ale miejscami i bardziej energetycznie. Przychodzi do głowy refleksja - to świetna muzyka jako tło do filmów!
Big Calm to ich druga płyta i ma już swoje lata. Po nowe nagrania tej kapeli sięgać nie zachęcam - ale kto nam broni cieszyć się właśnie tymi już oswojonymi i pięknymi dźwiękami?
Tu połączenie perkusji, delikatnego rytmu, melodii i wokalu ma zupełnie inny charakter niż nagrania mojego ulubionego Massive Attack - tamci to awangarda, eksperymenty i klimat - Morcheeba to pop, chillout i łagodne bujanie. Wszystko tu jest odprężające, kołyszące i podporządkowane jednemu celowi - ma koić , a nie drażnić. Ale to jednocześnie fajna odmiana do jednakowo brzmiących popowych numerów. Ciekawe jest to połączenie eleganckiego, spokojnego (takiego zamszowego) wokalu Skye Edwards z pomysłami muzycznymi braci Godfreyów - miejscami delikatna gitarka (czasem skrzypce, albo flet), akustycznie i kameralnie, a miejscami wchodzi cała orkiestra symfoniczna. No i jeszcze kawałki w których szaleje jeden z braci, który jest dj'em - świetne zestawienie bitów, scratchowania i gitarki :)
Sporo ballad, ale miejscami i bardziej energetycznie. Przychodzi do głowy refleksja - to świetna muzyka jako tło do filmów!
Big Calm to ich druga płyta i ma już swoje lata. Po nowe nagrania tej kapeli sięgać nie zachęcam - ale kto nam broni cieszyć się właśnie tymi już oswojonymi i pięknymi dźwiękami?
Jeszcze jeden konkurs trwa, ale że stosy na szafce nocnej (czyli te najpilniejsze) rosną, więc pora trochę je odchudzić. W końcu Mikołajki idą! Może wiec ktoś będzie zainteresowany - dla siebie lub dla drugiej połówki, jeżeli ta jest bardziej zainteresowana motoryzacją. Bo też książka do zdobycia ma związek z tym właśnie hobby. Ale nie bójcie się - jest nie tylko o gaźnikach, tuningowaniu, mocy silnika, koniach, przyspieszeniach, nadwoziach, podwoziach, superowoziach itd. Rzeczywiście jest o samochodach, bo to one są tematem każdego z rozdziałów, one też figurują na fotkach w książce. Ale nie tylko o szczegółach technicznych, a przede wszystkim o adrenalinie - płynącej z jazdy, z prędkości, przyjemności z użytkowania, posiadania wymarzonego cacka na czterech kołach. Jeremy Clarkson znany jest nie tylko z programu Top Gear, ale już wcześniej wydawanych u nas w książkach felietonów. Jego cięty język fantastycznie opisuje różne zjawiska, sytuacje i problemy, tyle że wszystko kojarzy mu się i kończy potem na konkretnej marce samochodu. Tak widać ma.
Jest więc tak naprawdę o wszystkim po trochu, choć o kierowcach i samochodach najwięcej. Mam (bo właśnie czytam) sporo frajdy z tego jak można przejść od np. paparazzich, przyjęć, głupich przepisów tworzonych przez rząd, albo awarii anteny satelitarnej do skojarzenia z konkretnym autem. Ten facet to potrafi.
Sporo tu ironii, humoru i złośliwości. Clarkson jak coś mówi, to jest w swych sądach zdecydowany i nie przebiera w słowach. Lubicie jak Cejrowski opowiada o dżungli i nie przeszkadzają Wam jego dygresje? To i Clarkson przypadnie Wam do gustu.
Poniżej małe próbki ode mnie, materiały prasowe, oraz informacje jak zawalczyć o tę książkę. Recenzja wkrótce!
Zatem gdy mój i Phone pyta o jakiś APN oraz żąda nazwy użytkownika i hasła, aby się połączyć z czymś o nazwie EDGE, nie mam zielonego pojęcia, o co mu chodzi, Nie wiem też, czy mam włączyć VPN, czy nie, bo nie wiem, co to jest VPN. Ani "roaming danych". Na koniec muszę jeszcze określić, czy jestem WEP, WPA czy może WPA2. (str. 8)
A rajdy - obawiam się - to sport dla skończonych tępaków. Stoicie przemarznięci na kość na jakimś walijskim pagórku, zastanawiając się, czy zjeść zupę, którą zabraliście ze sobą z domu, czy może lepiej wlać ją od razu do swoich kaloszy. Atmosfera wieczoru ożywia się jedynie wtedy, gdy przy ekstremalnie głośnym ryku mija was para reflektorów, katapultując milion okruchów żwiru prosto w waszą twarz...
Co więcej, nie macie zielonego pojęcia, do jakiego samochodu przymocowano ową parę reflektorów, Nie wiecie, kto go prowadzi. Nie wiecie też, czy mijający was zespół jedzie szybciej niż poprzednia para reflektorów...
Rajdy samochodowe to jedyny sport pod słońcem, w którym oglądacie imprezę na żywo, ale nie dowiecie się, kto ją wygrał, dopóki nie udacie się do domu i nie zmyjecie całego tego błota, które do was przylgnęło... (str. 20)
Rajdy samochodowe to jedyny sport pod słońcem, w którym oglądacie imprezę na żywo, ale nie dowiecie się, kto ją wygrał, dopóki nie udacie się do domu i nie zmyjecie całego tego błota, które do was przylgnęło... (str. 20)
Niedawno matka trójki dzieci stanęła przed sądem za "świadome zdeponowanie objętych kontrolą odpadków na obszarze nieposiadającym licencji na zarządzanie odpadami". Jak myślicie, co zrobiła? Opróżniła worek z polonem na szkolnym placu zabaw?... "Objętymi kontrolą odpadkami" okazał się ogryzek jabłka, który rzekomo wyrzuciła przez okno swego samochodu.
Wkrótce potem przed innym sądem postawiono dwóch młodych mężczyzn, oskarżonych o "molestowanie delfina". Okazało się, że po prostu chcieli się na nim przejechać, podobnie zresztą jak wielu turystów podczas egzotycznych wakacji w różnych zakątkach świata.
Kolejnego dnia rząd ogłosił, że od chwili obecnej Gordon Brown będzie podsłuchiwał wszystkie nasze rozmowy telefoniczne.Nie dziwi więc, że zaledwie 24 godziny później arcybiskup Canterbury obwieścił, że chce w Wielkiej Brytanii szariatu... (str. 40)
Aby zdobyć książkę wystarczy pod tym postem zgłosić chęć jej przeczytania. I tyle :) Wszelkie reklamowanie konkursu, dodawanie do obserwowanych, dołączanie do profilu Notatnika na FB mile widziane, ale nie wymagane. Czas do 6 grudnia. Kilka dni po Mikołajkach książka powinna być u jakiegoś szczęściarza. Niestety taki może być tylko jeden. Ze względów finansowych od razu uprzedzam też, że wysyłka jedynie na terenie kraju.
Za książkę wydana przez Insignis dziękuję firmie AIM Media.
Jak to jest prowadzić samochód, który nie ustaje w wysiłkach, by pozbawić was życia?
Na to i na wiele innych równie frapujących pytań odpowie w swoich felietonach Jeremy Clarkson, patrząc na świat z perspektywy czterech szybko obracających się kółek. Przedzierając się przez las fotoradarów, stawiając czoła ekowariatom i omijając autostrady zamknięte przez upojonych władzą funkcjonariuszy Agencji Dróg i Mostów, Jeremy tym razem:
Na to i na wiele innych równie frapujących pytań odpowie w swoich felietonach Jeremy Clarkson, patrząc na świat z perspektywy czterech szybko obracających się kółek. Przedzierając się przez las fotoradarów, stawiając czoła ekowariatom i omijając autostrady zamknięte przez upojonych władzą funkcjonariuszy Agencji Dróg i Mostów, Jeremy tym razem:
- wykaże, że świat samochodów sportowych przypomina schronisko dla bezdomnych psów
- wyjaśni, dlaczego Sankt Moritz to najbardziej zwariowane miasto na ziemi
- dowiedzie, że mycie samochodu to kompletna strata czasu
- zdradzi, co czuje, podróżując jako pasażer
- zaproponuje coś, co zrewolucjonizuje mecze piłki nożnej
- łaskawszym okiem spojrzy na diesle i w końcu sam dojdzie do wniosku, że leworęczni są rzeczywiście wyjątkowi.
Zabawna, szybka, przenosząca czytelnika w różne zakątki świata, a przy
tym obrazoburcza i do bólu szczera - najnowsza książka Clarksona to
zbiór fascynujących opowieści, ciekawostek i komentarzy o... dosłownie
wszystkim pod słońcem. I tylko od czasu do czasu o samochodach.
O, to ja zgłaszam chęć przeczytania. Czytałam dawno temu Świat według Clarksona. Pamiętam, że było zabawnie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tez się zgłaszam! Jeszcze nie miałam w rekach jego twórczości, a ostatnio i Ja i mój luby rozmawialiśmy o tym, że fajnie byłoby przeczytać coś co napisał Pan któremu nasz polski Polonez się nie podoba :)
OdpowiedzUsuńI ja się zgłaszam, a książka byłaby idealnym prezentem dla mojego syna, fana motoryzacji i tego Pana. A ja przy okazji też bym przeczytała. z przyjemnością, gdyż miałam okazje go oglądać i podziwiać jego dowcip.)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po książkę :)
OdpowiedzUsuńJa chcę, ja chcę, ja chcę!!! :)
OdpowiedzUsuńzgłaszam się z ciekawością :)
OdpowiedzUsuńOd kilku dni ta książka za mną chodzi;)
OdpowiedzUsuńZatem również się zgłaszam.
zgłaszam się na ochtnika
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się . Zdążyłam ?
OdpowiedzUsuńtak! roztrzygnięcie późnym wieczorem!
UsuńZ miłą chęcią przeczytam :)) może dzięki temu będę wiedziała o czym mówi moja druga połówka !!!
OdpowiedzUsuńprzepraszam, nie podpisałam się...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aneta :))
no zaraz losowanie a Ty e-maila nie zostawiłaś...
OdpowiedzUsuńteraz to już za późno..ale gratuluję zwycięzcy :)
Usuńw losowaniu brałaś udział- najwyżej czekał bym na kontakt, ale szczęście jak widać uśmiechnęło się do kogoś innego
Usuń