Jutro zakręcony dzień, bo wyprawa na cały dzień do Łomży, a potem zupełnie nagle pojawia się możliwość wypadu do teatru. O notkach więc jutro pewnie będę mógł zapomnieć. Próbuję więc dziś - może nieudolnie, bo wiele myśli się kotłuje po przeczytaniu tej książki, tylko nie wiem czy uda mi się je wszystkie uchwycić. A zanim zacznę to jeszcze 3 rzeczy: uzupełniona notka o serialu Sześć stóp pod ziemią u mnie oraz zaproszenia na dwie inne strony. Pierwsza to świetny pomysł na zbieranie funduszy na Fundację Rak'n'Roll - jak możecie zaglądajcie i polecajcie, bo cel szczytny! Kolejna sprawa to również rekomendacja i zaproszenie dla Was - akcja Robótka 2012 - zobaczcie jak niewiele trzeba by sprawić komuś ogrom radości i szczęścia!
A teraz o kolejnej powieści wydanej przez DodoEditor w serii Dreszczyk Kulturalny. Dotąd ta seria kojarzyła mi się ona troszkę z klimatami kryminalno-politycznymi (Gentlemani, Gangsterzy), ale jak widzę, nie musi być to regułą. "Cudowne dzieci" Roya Jacobsena nie mają w sobie żadnej sprawy kryminalnej, ale i tak czyta się je jednym tchem i rzeczywiście cały czas odczuwa się ten "dreszczyk" emocji, jaki towarzyszy czytaniu świetnej literatury.
To opowieść o dorastaniu, o tym jak się postrzega różne rzeczy gdy ma się 10 lat, jak wiele próbują dorośli przed dziećmi ukryć i jak wiele mimo to potrafią one zrozumieć. Wiele rzeczy otrzymujemy tu nie do końca wprost - są jedynie jakieś sugestie, jedynie półsłówka, ale właśnie na tym też polega urok wgłębiania się w tę historię i jej klimat.
Bohaterem jest Finn, chłopak wychowywany przez matkę w dość skromnym mieszkanku w jednym z blokowisk Oslo. To jego oczami będziemy oglądać rzeczywistość Norwegii lat 60-tych (jak sam opowie, dopiero później nastały lepsze czasy), będziemy śledzić jego myśli, różne obawy i nadzieje i uczestniczyć również w jego codziennym życiu na podwórku, w szkole, w domu, czy na wakacjach (świetny fragment!).
W życie Finna i jego mamy Gerdy, dotąd spokojne, skromne, ale w miarę stabilne wkraczają wielkie zmiany. Najpierw postanawiają wynająć jeden z pokoi lokatorowi, a przypadek sprawi, że w ten sposób w ich życie wejdzie nie jedna, ale dwie osoby. Do Gerdy zgłosi się tajemnicza Ingrid (jak będziemy mogli się domyślić kochanka zmarłego ojca chłopaka), a po rozmowie obu pań ich rodzina powiększy się o młodszą przyrodnią siostrę. Finn, dotąd oczko w głowie mamy i postrzegający siebie jako partnera, z którym ważne decyzje powinny być ustalane, nagle z przerażeniem i złością (których sam chwilami nie rozumie) widzi jak to co było stabilne sypie się jak domek z kart. Mama, mimo że próbuje udawać silną nie panuje nad różnymi sprawami, ich lokator zachowuje się bardzo tajemniczo, a siostrzyczka Linda jest przez całe ich otoczenie postrzegana jako dziecko z niepełnosprawnością intelektualną. Finn - tak jak potrafi, próbuje obudowywać jakąś stabilność i zasady w swoim domu, wchodzi w rolę opiekuna, nauczyciela, obrońcy, choć przecież sam potrzebuje jeszcze wiele uwagi i wsparcia.
Trudy samotnego wychowywania, trudności finansowe, naciski na to by oddać córkę do klasy specjalnej, przemoc w rodzinie, brak wsparcia ze strony jakichkolwiek instytucji czy służb - dużo przemyśleń pojawia nam się jakby przy okazji tej powieści obyczajowej. Ale to co najbardziej mnie zauroczyło to jej język i ogromna wrażliwość, umiejętność uchwycenia sposoby myślenia dziecka. W tym chwilami pełnej niedomówień, emocji, niepewności i obaw opowieści o swoim dzieciństwie jest tyle życia, realizmu, że trudno odłożyć ją na bok przerywając czytanie. Świat dorosłych widziany oczyma Finna jest pełen zagadek, dziwnych decyzji i zapowiedzi katastrof. świetnie uchwycone są te wszystkie małe wydarzenia i sytuacje, które dopiero z perspektywy czasu potrafimy określić jako te istotne, o których będzie się jeszcze długo pamiętać. Paradoksalnie tracąc poczucie bezpieczeństwa i oparcie w matce chłopiec staje się dużo bardziej dojrzały, samodzielny, zdolny do zaskakująco trafnych ocen. Jeden rok - zima, wiosna, lato i jesień - niby krótki okres czasu, a tyle się zmieniło w życiu całej rodziny i w nich samych.
Warto sięgnąć!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Dodo Editor, a jeżeli ktoś chce zapoznać się przynajmniej z fragmentami powieści to polecam zajrzenie na strony radiowej trójki - czyta Łukasz Lewandowski.
Wyłuskałam z Twojego wpisu akcję Robótka 2012 i natychmiast tam pobiegłam nie doczytawszy notki do końca. Innym razem, bo teraz muszę pomyśleć, co by tu ... wymyślić :-)
OdpowiedzUsuńmoja notka nie ucieknie, a akcja świetna, wiec się nie gniewam...
UsuńPowiem szczerze, że patrząc na okładkę, książki nie kupiłabym. Niby nie opakowanie, a wnętrze czyni pięknym, ale jednak pierwsze wrażenie też ważne. Zabijać się z książką nie będę, ale gdyba sama do mnie przyszła, to pewnie chętnie poczytałabym.
OdpowiedzUsuńOkładka do "Korzeńca" rewelacyjna.
Notkę na temat akcji dam na FB w Klubie Rękodzielnych :-)
prawda, że oryginalne? A jeżeli chodzi o okładkę Cudownych dzieci - to po prostu zamysł edytorski całej serii - cholernie ciekawe bo książki są szyte, nie mają grzbietów tylko widzisz klej (nigdy ci się nie rozpadnie!) a na nim nadruk tytułu, tekst zaczyna się od razu na okładce i nie ma żadnych stron tytułowych :) pomysłowe i choć bardzo lubię okładki to dla mnie bomba!
Usuń