piątek, 9 listopada 2012

Bawię się świetnie - Ania Dąbrowska, czyli nie tylko wrażliwcom dedykowane jesiennie

Po recenzji Malwiny stwierdziłem, że płytka nie będzie dłużej czekała na swoją kolej, choć jest tyle innych rzeczy o których mam ochotę napisać, wsłuchać się w nie bardziej. Choćby ostatnie zakupy kuszą - nowe Voo Voo, Lao Che, Kim Nowak, stare Marillion, czy Morcheeba... Ale trzeba dać szansę Ani skoro inni tak zachwalają. 
I co? Ano miło. I tyle. Być może oczekiwałem za dużo, może za bardzo polubiłem jej "retro" wersje, a tu jest bardziej współcześnie i popowo. Faktycznie - ładny głos, duża wrażliwość, jest subtelnie, delikatnie, ale jak dla mnie ciut monotonnie. Ciekawie w warstwie muzycznej, ale mimo różnorodności instrumentarium jakoś wszystko zlewa się w jedno (jest parę fajnych pomysłów, ale to jednak jej głos jej w centrum). 
To nie jest płyta zła. Ba! Nawet powiedziałbym, że w zalewie nijakości popowych, sztampowych płytek ta wyróżnia się na plus. Ale to chyba nie będzie płyta, do której bym jakoś często teraz chciał wracać. 
Melodyjnie, bardzo spokojnie, nawet powiedziałbym, że troszkę melancholijnie. Może po prostu trzeba mieć do tego odpowiedni nastrój? 
Po kilku przesłuchaniach zdecydowanie na plus teksty - niegłupie i wbrew tytułowi wcale nie wesołkowate - jest bardzo osobiście, poważnie i od serca. Na pewno dużo lepiej słuchało mi się kawałków "unplugged" - delikatna gitara, fortepian, perkusja gdzieś w tle - wszystko to bardzo pasuje do eteryczności jej głosu. Ale delikatna jest całość - nawet gdy jest troszkę bardziej rockowo (Sublokatorka) to i tak to wciąż to raczej są pazurki, a nie pazur. Denerwujące są dla mnie za to miejsca gdy jest za dużo elektroniki (Na oślep) - co za moda jakaś, że teraz każdy musi nagrywać podobne brzmienia (od Nosowskiej po Brodkę)?. Za dużo jak dla mnie klawiszy, a tęskno za dęciakami :)

Moim faworytem chyba jest "Kiedyś mi powiesz kim chcesz być”, ale więcej jest tu niezłych numerów. 

Taka troszkę snująca się, bardzo delikatna muzyka. Ładna. Ale ja chyba teraz na jesień potrzebuję większej dawki energii. Czyli sam odkładam na półkę "na później", ale zachęcam do posłuchania samemu! Bo płyta tego warta i można dać się jej zaczarować (o ile akurat będziecie w odpowiednim nastroju)...

Mimo melodyjności chyba nastrój tych kawałków przekreśli ich szansę na częste pojawianie się w radiu - to tak jak z Anną Marią Jopek - pięknie, ale mało "przebojowo i dla mas".
Dziś ode mnie mocna szkolna 4, a odkładam na półkę ze świadomością, że "jak mnie najdzie" to mam coś ładnego pod ręką. 

9 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemna płyta, o wiele częściej jej słucham niż wracam do Ani Movie, wyzwala we mnie wspomnienia z dwóch pierwszych, moim zdaniem bardzo, bardzo udanych, swego czasu słuchanych aż do "zdarcia".
    A do Lao Che nie zachęcam, jakaś mdła, bez wyrazu płyta im wyszła, ale mimo wszystko będę obserwował, czekał na recenzję i sam próbował wgryźć się/przekonać/dać szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie słyszałam, ale po recenzji Malwiny też się strasznie nastawiłam

    ps. co do radia, możliwe że przygotuje jakieś radio edit ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może... tu jest ciut zbyt melancholijnie by mogło chodzić to często w różnych stacjach, choć numer na singiel dobrze wybrany i na razie grany.

      Usuń
  3. Mi się wydaje, że to nie od humoru zależy, tylko po prostu od naszych preferencji i oczekiwań. Ja lubiłam Anię retro, ale pojawienie się elektroniki i innych bardziej współczesnych dźwięków bardzo mnie ucieszyło, bo teraz bardzo mnie one kręcą. No i ja baaardzo lubię melancholię, zwłaszcza jesienią jest to dla mnie idealna muzyka. Bardziej energetyczną zostawiam sobie na wiosnę ;)
    Dodam jeszcze, że przesłuchałam nową płytę Heya i dla mnie jest póki co nieznośna. Zespół idzie moim zdaniem w bardzo złym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hey i u mnie czeka na swoją kolejkę. Mówisz preferencji? Ale ja lubię melancholię - tyle, że muszę mieć do tego nastrój - ostatnio np. dużo u mnie gości Norah Jones. A Ania jakoś tak średnio wpadła w ucho. Ładne i tyle. Na pierwszych płytach było już lepiej

      Usuń
  4. A moje ulubione to oczywiście tytułowa i "Sublokatorka". Wprawdzie ta ostatnia przywodzi na myśl Rihannę, ale Dąbrowskiej dobrze robi taka delikatna odmiana, przecież nie zawsze musi być efemeryczną blondynką. Płyta generalnie bardzo fajna, nostalgiczna i dobrze zrobiona, kto nie słuchał - polecam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tę płytę również oceniłabym na 4 :) ,,Sublokatorka" rewelacyjna, a "Kiedyś mi powiesz kim chcesz być” wzruszająca.

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam "talent show" i z wszystkich edycji podium to zdecydowanie Ania Dąbrowska, Brodka i Marcin Wyrostek (muzycznie, bo Melkart Ball to klasa sama w sobie), z tym większą przyjemnością przeczytałem o nowej płycie Ani u ciebie (wiem, wiem, jestem na czasie ;) ), "Samotność po zmierzchu" oraz "W spodniach czy w sukience" długo gościły na naszej playliście, dzięki za cynk, zdobędę i posłucham nowej Ani, mam nadzieję na pozytywne emocje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też często łapię różne płyty gdy już dawno po premierze, ale ważne w końcu, że je odkrywam dla siebie, a nie tylko i wyłącznie dzięki temu, że wszyscy o nich gadają i je grają do znudzenia...

      Usuń