Dziś o filmie polskim i to z kategorii tych offowych. Ale mimo tego, że nei grają w nim żadni znani aktorzy, trochę widać brak funduszy i siermiężność, to jest to kolejny dowód na to, że film wcale nie potrzebuje ani gwiazd, ani wielkiego budżetu do tego by go uznać za interesujący. Dobry pomysł, gra z zaangażowaniem, skupienie się nie tyle na fajerwerkach, ale na tym co reżyser (Krzysztof Jankowski) chce przekazać. I już. Mamy dobry film, który nie tylko da się oglądać, ale jeszcze przez jakiś czas pozostaje w głowie i skłania do myślenia.
Oczywiście można się czepiać drobiazgów, ale pytam Was: po co? Film jest "o czymś", a to przecież nawet w kinowych hitach nie zawsze mamy gwarantowane.
Generalnie temat filmu można by zdefiniować jako nakręcającą się spiralę przemocy, zemsty. Męskie (akurat tu, ale przecież nie tylko) ego nie pozwala ustąpić ani na krok w przypadku konfliktu, kolejne gesty, słowa jednak powodują tylko pogarszanie sytuacji.
Karol jest spragnionym sukcesu, wykształconym młodym przedsiębiorcą, Marcin mimo, że ma swoje ambicje i próbuje studiować, dotąd obraca się w środowisku osiedlowych cwaniaczków i dresiarzy. Jeden wykorzystał swoją szansę, wygrał w wyścigu szczurów i teraz uważa się za kogoś lepszego, drugi dopiero próbuje znaleźć swoją stabilizację. Los sprawi, że ich ścieżki skrzyżują się i to kilkukrotnie. Niestety nie przypadną sobie do gustu i mimo, że chwilami przychodzi moment refleksji - po co się tak nakręcam, zaraz potem mimo, gest lub słowo tego drugiego powoduje, że kontynuują te wojnę.
Oglądając ich kolejne wybory, sposób w jaki prowadzą komunikację, jak szukają okazji do konfrontacji możemy się zastanowić nad tym jak łatwo wpada się w takie pułapki, jak trudno z nich wyjść "z twarzą" np. nie narażając się na opinię przegranego frajera, słabeusza w swoim otoczeniu. Pamiętacie świetny film W lepszym świecie - tu mamy podobne kwestie tyle, że przeniesione na nasze polskie podwórko. Gęsto od emocji, niezły montaż, dobrze zagrane wahania i nakręcanie się w poczuciu "sprawiedliwego odwetu"... Jedynie szkoda, że postacie drugoplanowe ledwie zarysowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz