Materiału do pisania i pomysłów nagle zrobiło się tyle, że spokojnie można by wrzucać i dwie dziennie :) Nic to - będą pojawiać się najwyżej z opóźnieniem. Dziś (niedziela) sporo czasu przed kompem - w głośnikach i na podglądzie koncert spod Pałacu Kultury (WOŚP), a ja moge powoli zbierać jakieś luźne myśli do tego co już obejrzane, aby nie uciekło. Na początek musical z Christiną Aguilerą i Cher w rolach głównych. Musicale niezbyt często przebijają się do kin (chyba, że te młodzieżowe) więc fani każdego wyglądają z dużą ciekawością. Ja fanem co prawda nie jestem, nie ejstem też fanem żadnej z obu pań, ale film obejrzałem z przyjemnością.
Ot bajeczka o kopciuszku, który z biednego dziewczęcia z prowincji przeradza się w wyzwoloną (wyuzdaną?) gwiazdę estrady - a może powinienem napisać o brzydkim kaczątku? Fabuła miałka. Ale za to dużo muzyki i zgrabnych dziewczyn. No i Cher - prawdziwy ropocop, bo od lat wygląda tak samo, czyli twarz wyżła i figura osy. Tylko podziwiać (65 lat i taaaki wygląd).
Ali (Christina Aquilera) w poszukiwaniu lepszych pieniędzy i sławy wyjeżdża z Iowy do Los Angeles. Choć marzy o śpiewaniu musi zaczynać jako kelnerka, jej premedytacja i talent jednak zostanie zauważony przez szefową The Burlesque Lounge (Cher). Z czasem to miejsce, które w zamyśle było głównie dla mężczyzn, którzy przychodzili oglądać tańczące dziewczyny zmieni się w najmodnniejszą muzyczną scenę miasta. Mamy trochę piór, trochę nagości, fajnych układów i przeróbek dawnych przebojów - tu w nowych wersjach - najczęściej soul czy R&B. Więcej muzycznie jest oczywiście gwiazdki aktualnej, ale obie radza sobie nieźle. Oczywiście nie może też zabraknąć jeszcze romansu w tle...
Jest kolorowo, wszystko błyska, fruwa i kusi. Może to widowisko nie zapiera tchu w piersiach (jednak np. Chicago moim zdaniem lepsze), ale ogląda sie przyjemnie - szkoda tylko, że raczej jako zbiór obrazków niż całość. Niestety mimo scenicznych wygibasów niezbyt czuje się tą atmosferę prawdziwego show...
Można obejrzeć, ale raczej jako przerywnik muzyczny między innymi obrazami.
Jest kolorowo, wszystko błyska, fruwa i kusi. Może to widowisko nie zapiera tchu w piersiach (jednak np. Chicago moim zdaniem lepsze), ale ogląda sie przyjemnie - szkoda tylko, że raczej jako zbiór obrazków niż całość. Niestety mimo scenicznych wygibasów niezbyt czuje się tą atmosferę prawdziwego show...
Można obejrzeć, ale raczej jako przerywnik muzyczny między innymi obrazami.
Ja oglądałam (akurat jestem fanką musicali), ale tak jak piszesz - to nie do końca to...
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba. Obejrzałem w kinie, a następnie zakupiłem sobie do swojej kolekcji dvd.
OdpowiedzUsuńa ja właśnie zbieram się do napisania postu o tym i tutaj tylko skrótowo - wybraliśmy ten film jako przyjemne oglądanie na świąteczny wieczór we czworo wiek 16-49 i wszyscy pod koniec nabijaliśmy się z tego filmu, z tej Cher żałosnej, z fabuły, tylko z muzyki nie, chocież te zawodzenie Christiny nas już tez zmęczyło. Słuchać tak, oglądać stanowczo nie. Chała. No, ale to moje zdanie
OdpowiedzUsuńOglądałam i trudno stwierdzić czy jest to dobry musical czy taczej słaby.
OdpowiedzUsuńGeneralnie przyjemnie się oglądało ale i szybko zapomniało. Gdyby nie trailer, w ogóle nie mogłabym sobie przypomnieć jakiegokolwiek szczegółu. Zabrakło klimatu. Co prawda mamy to wiele dobrych kawałków muzyczno-tanecznych ale podziwiałam je bardziej od strony choreograficznych trudności niż delektowałam się stylem samego klubu. Do tego jeszcze sporo nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i fabuła przewidywalna do bólu... Duży plus to głos Christiny - co prawda jej piosenki nigdy szczególnie nie trafiały w mój gust ale dziewczyna posiada potężny instrument - respekt! Wg. mnie film jak najbardziej do obejrzenia w chwili, gdy brak lepszej alternatywy...
OdpowiedzUsuń