czwartek, 19 stycznia 2012

Najlepsza pora roku czyli miłosny i tragiczny trójkąt

Zbierając myśli po projekcji "W ciemności" szukam jakiegoś tematu na notkę lżejszą. Ale jak tu pisać o rzeczach lekkich czy zabawnych jak w głowie zgoła odmienne nastroje? Będzie więc notka o filmie ciekawym acz niełatwym - to rosyjski "Majlepsza pora roku". Chyba nabliżej jest mu do dramatu (melodramatu?), ale warto dodać dwie uwagi. Po pierwsze mam wrażenie, że filmy rosyjskie (i w ogóle spoza kultury amerykańskiej) mają w sobie jakąś sporą dawkę melancholii, zadumy, ludzkiego szaleństwa - tak opowiadać o ludzkiej psychice na ekranie wcale nie jest łatwo, oglądać to również i sporo osób macha ręką z rezygnacją, "że to nudy", bo dialogów ani akcji nie ma, albo nie wychwytują sensu w tym co widzą lub słyszą. Po drugie scenariusz tego konkretnego filmu jest stworzony przez Iwana Wyrypajewa, który znany jest głównie z desek teatralnych (jako reżyser i dramaturg). A może to tylko moje wrażenie, że temu filmowi bardzo bliżej jest do sztuki teatralnej niż do małego ekranu (a przynajmniej do tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni).
To nie znaczy, że film jest słaby, ale po prostu styl opowiadania tej historii, poszczególne sceny czy dialogi moim zdaniem lepiej by się sprawdziły na deskach teatru. Wiadomo, że film daje możliwość mieszania różnych okresów z życia bohaterów - wspomnień, łączenia ich ich z teraźniejszości, mieszania (tu praktycznie cały film jest takim przeplataniem się wątków z młodości, życia dorosłego i starości), ale przecież w teatrze też takie zabiegi już wykorzystywano...
To historia fascynacji jednym mężczyzną dwóch kobiet - Walentyny i Katii. Historia rozpoczyna się gdy widzimy je żyjące razem na starość w jednym mieszkaniu. Potem wielokrotnie wracamy do czasu gdy miały po 20 i 40 lat - jak zaczynała się ich relacja z Valentinem, jak po raz pierwszy odkrywały swoją obecność w jego życiu, jak o niego walczyły, manipulowały. Ileż w tym jest emocji - miłość, nienawiść, odtrącenie, chęć poświęcenia wszystkiego, zazdrość, cierpienie, chęć niszczenia... Nawet po jego śmierci kobiety nie potrafią się rozstać - żyją przeszłością, wspomnieniami nienawidząc się, odpychając i jednocześnie przyciągając, bo łatwiej dzielić te wspomnienia i pustkę po nim razem. Przyjaźń? Czy po prostu chęć zatrucia życia tej drugiej?
Wszystko pokazane w sposób niby prosty, bardzo poetycki w formie wizualnej, ale jednocześnie wcale nie ułatwiający nam wejścia w tę historię. Chyba nie ma co się doszukiwać logiczności i ciągłości, ale skupić się na emocjach wyrażanych przez bohaterki i ich obiekt uczuć. Szorstkie to wszystko, niełatwe w percepcji, ale mimo wszystko ciekawe...    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz