poniedziałek, 30 stycznia 2012

Gdzie mieszkają dzikie stwory czyli bajka raczej na poważnie

Kolejna w ostatnich dniach ekranizacja bajki i film familijny. Ten chyba najbardziej z nich wszystkich dziwny, niełatwy i z podwójnym dnem. Podtytuł na plakacie to hasło: W każdym z nas mieszka jakiś dziki stwór - i o tym trochę jest ten film. Raczej nie do oglądania przez dzieci samotnie, niełatwy chyba też przez nie do zrozumienia - będą się gubić pomiędzy fantazją i krainą gdzie trafia chłopak, a tym z jakim doświadczeniem wróci do domu, przerazi je charakter stworów i ich postępowanie.
Książka Maurice'a Sendaka na podstawie której zrobiono ten film chyba u nas nie jest znana, ciężko więc oceniać na ile reżyser był wierny oryginałowi, a na ile poszedł w stronę jakiejś własnej kreacji artystycznej. Bajka? Chyba raczej prawie psychoanalityczne, głębokie wejście w świat fantazji, lęków i pragnień dziecka.
9 letni Max jest bardzo wrażliwym i trochę nadpobudliwym chłopcem. Ani matka, która go wychowuje, ani starsza siostra jego zdaniem nie poświęcają mu tyle czasu ile by dla siebie chciał mieć (a chciałby mieć je tylko dla siebie i złości go jakakolwiek ich aktywność w której nie ma dla niego miejsca). Jest kochany, ale gdy się złości i bywa agresywny niejednokrotnie dochodzi do zgrzytów. Któregoś dnia Max po takim napadzie złości (zazdrości?) ucieknie z domu. Jego wyprawa realna na ekranie przemieni się w wyprawę w krainę fantazji (płynne przejście i pewnie dla młodych widzów mało przejrzyste).
Jego łódź rozbija się u brzegów pewnej wyspy, zamieszkanej przez przedziwne futrzane stwory - dużo większe od ludzi, choć charakterami bardzo nas przypominające. Max zafascynowany nimi, ale jednocześnie pragnąc wydać się kimś ciekawszym opowiada o sobie niestworzone rzeczy i zostaje przez nich obrany za ich przywódcę.

Stwory mimo wyglądu wcale nie są pocieszne i delikatne - niszczą, potrafią się ostro kłócić i walczyć ze sobą. To trochę przeraża i prawdę mówiąc momentami to mało edukacyjne - ale rozumiem, że to trochę nawiązanie do jego postępowania ze świata realnego. Chłopiec organizując zabawy nie myśli o konsekwencjach - jego projekty podobnie jak wcześniej dziecięce zabawy często mają niezbyt miłe zakończenie. Cały czas Max uczy się więc odpowiedzialności - tym razem to on musi tłumaczyć, łagodzić, godzić i starać się zaopiekować każdym i doświadcza, że niejednokrotnie to nie tylko trudne, ale wręcz niemożliwe. Stwory, które na początku przyjmują jego pomysły z dużym entuzjazmem, licząc na to, że tak jak obiecywał odegna od nich smutek - coraz bardziej zdają sobie sprawę, że je okłamał. Czy chłopak będzie potrafił przyznać się do kłamstwa i ponieść konsekwencje różnych wyborów? Czy czegoś się nauczy? Zobaczcie sami.
Film jest ciekawy wizualnie - to nie kwestia efektów specjalnych, bo postawiono na fantazję dekoratorów i architektów (musicie te budowle zobaczyć!), muzyka też tworzy fajny klimat. Ale ostrzegam - to raczej niewesoła historia i nie spodziewajcie się humoru ani wesołych scenek. Nie jest ani słodko ani specjalnie kolorowo. A więc nie tyle rozrywkowa bajka, a raczej ciekawa historia do przemyślenia i obgadania - pewnie od 10-12 roku życia. O tym iż życie składa się nie tylko ze śmiechu i zabawy - jak sobie radzić ze smutkiem, samotnością, zazdrością, złością itp. 

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie. chętnie obejrzę, ale na dzisiejszy wieczór mam w planach "Kac Las Vegas II"

    OdpowiedzUsuń
  2. ja po I jakoś się nie spieszę do tej komedii, nie powaliła mnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna parabola tego, co w człowieku drzemie - bajka dla każedego, raczej nie dla dzieci... świetna fabuła, cudowny naiwny soundtrack! pozostaje w pamięci. Głowny bohater - Carol - mimo, że nie wygląda jak ja, mamy wiele wspólnego...

    OdpowiedzUsuń