środa, 8 czerwca 2011

Wyspa tajemnic, czyli zbrodnia i szaleństwo

Kolejna powtórka. I kolejna, którą ogląda sie z przyjemnością mimo, że zagadka już nie jest tak zagadkowa :) (postaram się pisać dla tych co nie oglądali bez spoilerów). Rok 1954 - na wyspę w Zatoce Bostońskiej płynie prom, na którego pokładzie znajduje się nasz bohater - szeryf federalny Teddy Daniels. Dołącza do niego jeszcze drugi policjant Chuck Aule i razem mają poprowadzić dochodzenie w sprawie zaginięcia pacjentki szpitala psychiatrycznego znajdującego sie na wyspie. To specyficzne miesjce - odcięte od świata i pilnowane przez strażników z bronią ostrą - pacjenci, którzy tu trafiają to najabardziej niebezpieczni przestępcy, osoby które dokonały jakiegoś okrutnego morderstwa. 
Śledztwo nie jest proste - kobieta zniknęła z pokoju, który był zamknięty, w oknach były kraty, zostawiła buty, więc nawet nie miała gdzie uciec. Dyrektor szpitala John Cawley nie bardzo jest skłonny udzielać wszystkich infomracji, pacjenci i personel coś ukrywają, policjanci muszą więc próbować dotrzec do prawdy na własną rękę. Na dodatek nad wyspę nadciąga huragan i łączność z resztą świata zostaje zerwana.
Im dłużej trwa film i śledztwo, które jest głównym wątkiem fabuły, dowiadujemy się coraz wiecej o przeszłości i kłopotach głównego bohatera - szeryfa Teddy'ego Danielsa. Czy ma on jakieś ukryte powody aby przebywać na wyspie? Co tak naprawdę chce osiągnąć? Jednocześnie śledztwo robi się coraz bardziej zagmatwane, rzeczywistość miesza się ze snem czy halucynacjami... Czy podano mu jakieś narkotyki? Czy pod przykrywką terapii prowadzi się jakieś inne eksperymenty na pacjentach? Śledztwo staje się obsesją, a duchy przeszłości coraz boleśniej o sobie przypominają.
Trzeba przyznać, że kolejny wspólny film Martina Scorsese oraz Leonardo DiCaprio (w głównej roli) to zarówno dobry thriller psychologiczny jak i całkiem niezła adapatcja powieści Dennisa Lehane (jakoś polubiło go ostatnio kino - pamiętacie Rzekę tajemnic albo Gdzie jesteś Amando?). Chyba jednak najpierw warto zobaczyć film, a dopiero potem sprawdzać na ile dobrze udało się jego twórcom oddać mroczne klimaty, w których tak dobrze porusza się Lehane. Nie trzeba super akcji, pościgów ani strzelaniny aby utrzymać uwagę czytelnika czy widza - w ludzkim umyśle (albo duszy jak wolą inni) czai się tyle mroku i zagadek, że dobrze opowiedziana historia trzyma w napięciu lepiej niż kolejna wersja Mission Impossible - jest bardziej prawdziwie...
Film może jest ciut przydługi - szczególnie w środkowej części, ale mimo pewnych dłużyzn i niezbyt jasnych scen wciąga i w finale prawie wszystko nam się wyjaśnia. Nasza uwaga przede wszystkim skupiona jest na jednej postaci - to szeryf prowadzi śledztwo, coraz bardziej samotny, to on wpada na coraz to nowe ślady, to jego cały czas próbujemy też rozgryźć bo jego postać nie jest wcale taka jednocznaczna jak nam się na początku wydaje. Mimo, że dla kogoś kto widział juz pare filmów z Leonardo DiCaprio ta rola nie będzie jakaś specjalnie porywająca (jakoś mam wrażenie, że wciąż gra tak samo), ale trzeba przyznać, że wychodzi tu dość autentycznie - jego ból, zmagania i wątpliwości są dobrze pokazane. Trochę jedynie drażniły sceny z wizją żony, ale może dlatego, że świeżo w głowie miałem bardzo podobne obrazki z "Incepcji".
Sporo dobrego dla filmu robią zdjęcia i muzyka - dzięki temu ta atmosfera zarówno w szpitalu jak i na zewnątrz, np. na skałach wyspy wciąż jest pełna niepokoju i gęsta niczym mgła na górskiej przełęczy.
A więc podsumowując - przy drugim oglądaniu większą uwagę zwraca się na drobiazgi, niuanse i film trochę się dłuży. Ale i tak - niezły thriller, może nie najlepszy film Scorsese, ale ciekawy i dość zaskakujący. Rzecz niby rozrywkowa, ale i troszkę zmuszająca nas do pochylenia się nad ludzką psychiką, np. nad wpływem przeżyć traumatycznych... 
"Co byłoby gorsze: żyć jak potwór? Czy umrzeć jako dobry człowiek?".
trailer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz