środa, 15 czerwca 2011

Dom słońca, czyli noś długie włosy jak my

Sam nie wiem jak mam traktować ten film. Porównywany jest czesto do "Hair" ale tamten powstawał w pewnym określonym kontekście, tu zdaje się, że pozostała tylko otoczka. Film muzyczny? Wspomnienia z własnej młodości? Może - bo reżyser jest też dość znanym w Rosji muzykiem, ale w takim razie czemu muzyka jest tu tylko tłem, czemu nie ma jej więcej niż tylko minutowe fragmenty? Na pewno jest barwnie - mało kto z nas spodziewałby się hipisów w ZSRR i to na dodatek tak kolorowych i wyluzowanych. Władza przecież w tym kraju nie lubiła "odmieńców" i tępiła ich na wszelkie sposoby. Tymczasem oprócz paru scen, spokojnie można by pomyśleć, iż młodzi ludzie cieszyli się pełnią swobód, nikt ich nie legitymował, nie gonił do pracy. Reżyser Garik Sukaczow zafundował nam obrazek ciut infantylny, stylizowany i zbyt idealny by mógł być prawdziwy (ale podobno w pewnym wieku już się zaczyna swą przeszłość postrzegać już tylko w pozytywach :))
Akcja obrazu rozgrywa się w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Sasza, dziewczyna z tak zwanego dobrego domu. Dobrze ustawieni rodzice w pełni korzystają z przywilejów i chcą zapewnić córce jak najlepszy start - np. załatwiają po bez jej wiedzy przyjęcie na Akademię Medyczną (jest przekonana, że dostała sie dzięki wiedzy), a nawet już upatrzyli dla niej narzeczonego. Najwyraźniej wszystko co trochę inne dla poukładanej i grzecznej dziewczyny jest atrakcyjne - gdy spotyka na swojej drodze przystojnego długowłosego mężczyznę (zwanego Słońcem) jest zafascynowana do tego stopnia, że zrobiła by wszystko by być bliżej niego. I tak wchodzi powoli w świat hipisów, muzyki i dzikiej swobody. Cała historia jest na maksa uproszczona - gdy Sasza wyjeżdża z cała grupą nad morze już nie dowiemy się nic na temat rodziców, np. tego, że pewnie szukają córki - wszystko kręci się wokół Saszy i jej obiektu fascynacji czyli Słońca. Do tego dołożono jakiś wątek tajniaka z KGB, który prowadzi jakieś śledztwo, robi jakieś prowokacje, aresztowania, ale do końca nie dowiemy się o co chodziło.
Wot i tyle. Parę zabawnych scenek (piracka rozgłośnia radiowa), reszta mimo, że kolorowa jakoś mało autentyczna i naiwna. Sporo dobre muzyki, niestety głównie zachodniej, więc takiej, którą i tak znamy, rosyjskiej jest niewiele. Jest nostalgicznie i pewnie starsze pokolenie, które bawiło się w tamtych czasach i szukało namiastki wolności odnajdzie tu coś dla siebie. W dobie konformizmu trudno dziś znaleźć tego typu historie pełne ideałów i wierności buntowi, poświęcania czegoś więcej niż tylko kilku lat na zabawę.
Miłość, przyjaźń, muzyka w tamtych czasach i szczególnie w tym kraju widać dla niektórych były ważne nie tylko na 3 dni w roku jak teraz.
Można obejrzeć choćby z ciekawości. Krym przepiękny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz