Powieść Everetta Percivala w zaskakujący sposób łączy ducha powieści przygodowej, z postkolonialnym spojrzeniem zarówno na oryginalną opowieść Marka Twaina, jak i na to w jaki sposób ją interpretowano, odczytywano. Wyobraźmy sobie gdyby u nas historię Jasia i Nell opowiedziano z punktu widzenie Kalego i Mei.
Cała awantura o wierszyk Tuwima i bagatelizowanie "problemu" pokazywania Afroamerykanów jako ludzi mniej inteligentnych, takich których możemy wiele nauczyć i traktować trochę jak nierozgarnięte dzieci, nagle staje nam przed oczami wyraźnie i robi się nam głupio. Przecież w młodości bawiły nas te przygody Hucka Finna i Jima, wzruszało to że się przyjaźnili, wciąż jednak nie dało się w tamtych czasach powiedzieć wprost: to nie jest twoja wielkoduszność że uznasz nas za równych. Wielu białych wciąż tak to właśnie postrzegało, choć odwoływali się do równości, w głębi czuli się jednak tymi, którzy są lepsi i to oni łaskawie obdarzają wolnością.
W Jamesie ta zmiana perspektywy - by to były niewolnik był narratorem, opiekunem, nauczycielem, może zaskakiwać, wydobywa jednak to co być może w tej historii jest najważniejsze. Uprzedzenia to nie tylko fizyczna przemoc, jawne okazywanie wyższości, ale mentalne schematy, które przekazuje się z pokolenia na pokolenie.
niedziela, 21 grudnia 2025
James - Percival Everett, czyli spisz naszą prawidziwą historię
sobota, 20 grudnia 2025
Cztery trupy w barszcz, czyli Kisiel, Jadowska, Wójtowicz i Kubasiewicz znowu razem w jednym tomie
Do końca roku już niecałe dwa tygodnie, wybrałem już prawie komplet tego o czym będę pisał do końca grudnia, reszta spada na rok przyszły, a już trochę tego jest - m.in. nowy film Jarmusha, Norymberga, wpadnie zdaje się jeszcze przynajmniej jeden teatr...
Nie kończę z Notatnikiem - mam nadzieję, że uda się go prowadzić w takiej formule dalej, choć czasem trochę brakuje już czasu i jakiejś energii.
A dziś odrobina fantastyki. Jedynie odrobina, bo mam wrażenie, że w odróżnieniu od poprzednich wydań SQN przygotowywanych według podobnych pomysłów (pisałem o nich tu i tu), magii i fantasy tu coraz mniej. Może czasem zostały postacie, których korzenie są magiczne, ale więcej tu kryminału, przygody, czasem humoru, ale nie elementów fantastycznych.
W każdym z tomów cztery autorki: Aneta Jadowska Magdalena Kubasiewicz, Marta Kisiel, Milena Wójtowicz. Każda przecież ma swoich fanów, jakieś powieści na koncie i jakieś nakreślone uniwersum - jeżeli więc dadzą opowiadanie jakoś wiążące się z powieściami, to tylko dodatkowa reklama, prawda? A jednak nie zawsze to wykorzystują.
czwartek, 18 grudnia 2025
Usypianka - Karolina Głogowska, czyli a czy pamiętasz kto tu wcześniej mieszkał?
Jedna z ostatnich nowości od Wydawnictwa Mięta niby nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, sprawiła mi jednak sporą frajdę. Cieszy fakt, iż coraz więcej pojawia się u nas książek, które w nieoczywisty sposób wykorzystują element grozy, tajemnicy, horroru. King od lat udowadnia, że to niewyczerpalne źródło fantastycznych pomysłów, a u nas jeszcze kilka lat temu była raczej posucha. Darda, może jeszcze pojedynczy autorzy i posucha.
Muszę jeszcze upolować pierwszą powieść Karoliny Głogowskiej, gdzie poznajemy jak rozumiem bohaterki po raz pierwszy, na szczęście te historie nie są jakoś wyraźnie ze sobą powiązane.
Szesnastoletnia Hela i jej mama Matylda wracają na Kociewie, w rodzinne strony. Okazuje się, że odziedziczyły stary, spory dom, po niedawno zmarłej ciotce. Dla Hani to jakieś wakacyjne urozmaicenie, ale jej mama dość ambitnie podeszła do tej sytuacji i chce zrealizować swoje dawne marzenie o agroturystyce.
Tyle że jak się domyślacie, dom nie jest zwyczajnym domem.
środa, 17 grudnia 2025
Opowieść wigilijna - Jacek Ostrowski, czyli jej nie zastraszysz, a jedynie wkurzysz
Pan Jacek niestety ma trochę kłopotów zdrowotnych i jak poinformował czytelników nie wiadomo kiedy doczekamy się kolejnego tomu i jaki będzie miał klimat, czy wciąż będzie mu tak bardzo do śmiechu. Ten cykl zawsze miał dwie ogromne zalety. Pierwszą z nich był humor wynikający z konfrontacji między bezkompromisową Zuzą i sługusami władzy ludowej oraz tymi, którzy się wobec nie płaszczą. Drugą jej nieprzewidywalność i upór, dzięki którym rozwiązuje różne kryminalne sprawy, które jakoś w dziwny sposób zawsze wybuchają wokół niej.
W Opowieści wigilijnej znajdziecie i jedno i drugie. Powiem nawet więcej - o ile przy kilku ostatnich tomach zdarzało mi się marudzić na to, że to zaniżanie pewnego poziomu, naginanie akcji do absurdów i powtarzanie tych samych dowcipów, to 14 tom czytało mi się z wyjątkową przyjemnością. Może sprawiła to całkiem zgrabna intryga kryminalna, może zgrabniejsze powiązanie nićmi wszystkich wątków. Tu nawet absurdalne akcje kapitana Mariańskiego mają szerszy kontekst - narzuconej przez przełożonych narracji o ograniczaniu liczby morderstw, których potem nie zawsze udaje się wykryć sprawców. Cóż prostszego - przecież nawet pchnięcie nożem zdaniem milicji może być samobójstwem.
wtorek, 16 grudnia 2025
No to jaki jest ten świat, czyli o filmach Błękitny szlak i Do nieznanej ziemi
Dwa filmy od Aurora Films, jeden już na ekranach, drugi dopiero za czas jakiś. I niby mają inny klimat, pochodzą z innych stron świata, a jednak postanowiłem je na Notatniku połączyć. Sami sprawdźcie czy to duży błąd.
W Błękitnym szlaku jesteśmy niby w rzeczywistości, która bardzo nie odbiega od współczesności, a jednak... Oto Państwo postanawia, że starsi ludzie, zapracowali sobie nie tylko na szacunek, ale i na opiekę Państwa, na odpoczynek. Co z tego że przymusowy. Mają się cieszyć i tyle. Gdy urzędnicy uznają, że to już, zostaniesz zwolniony z pracy, wręczą ci dyplom i bilet, który musisz wykorzystać. Od tego momentu masz przenieść się na wyspę emerytów, która ma być rajem, w którym wszystko masz za darmo i tam spędzisz swoje ostanie lata. A dom i majątek przejmą młodzi, przecież nie mogą tracić czasu i sił na opiekowanie się tobą, stąd wsparcie państwa w tym, by zdjąć z nich ciężar.
I nie ma że się nie zgadasz. Nie uciekniesz od tego "prezentu".
poniedziałek, 15 grudnia 2025
Szósta godzina - Grzegorz Turnau, czyli liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal
Zamiast kolęd, coś nastrojowego, zimowego i poetyckiego. Teksty Zagajewskiego, Czechowicza, Moczulskiego, Maja, Frosta, czy samego Turnaua, który stoi też za muzyką, wprowadzą Was trochę w sentymentalne, refleksyjne klimaty. I może właśnie w te dni czegoś takiego warto poszukać?
Nie wiem czy znajdą się tu takie hity jakie kiedyś Panu Grzegorzowi się przytrafiały, ale to pewnie tylko kwestia częstego grania - większość z nich bowiem to naprawdę ładne melodie, wpadające w ucho i takie, które można pokochać.
A gdy pojawi się dodatkowo głos żeński Doroty Miśkiewicz to już robi się bajkowo.
niedziela, 14 grudnia 2025
Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej - Magdalena Grzebałkowska, czyli pokazać nie tylko sławną postać, ale przede wszystkim człowieka
Bohaterka narodowa, autorka Roty, wieszczka, obrończyni języka i piewczyni historii o losie chłopów... Wokół Marii Konopnickiej pewnie narosło wiele mitów i jakichś uproszczeń, zbudowano pomnik, którego próby ruszenia mogą wywoływać sprzeciw "prawdziwych Polaków". A jednak Magdalena Grzebałkowska się odważyła. W sumie nie wiem czy rzeczywiście kogoś może ta książka oburzyć, ale na pewno to spojrzenie na pisarkę z zupełnie innej strony. Jako kobiety, jako matki, jako feministki, jako pisarki o dużych ambicjach i niekoniecznie zrealizowanej. O długoletnim życiu razem z Marią Dulębianką autorka niby wciąż wspomina, ale nie robi z tego jakiejś sensacji, nie rozstrzygając czy była to przyjaźń czy może jednak coś więcej.
W drobiazgowy sposób za to udaje się przedstawić życie codzienne, to nieustanne szarpanie się o to czy starczy na kolejny miesiąc życia, na rachunki, o to jak zadbać o dzieci, o własne zdrowie, o możliwość wyjazdu albo powrotu do kraju. Do ojczyzny, której przecież nie było, więc wciąż trzeba było użerać się z cenzurą, z władzami, a czasem i nawet ze swoim mężem, który choć tyle lat już nie żył z nią w formalnym związku, wciąż zachowywał prawną opiekę nad Marią. To od niego zależała zgoda na wyjazd za granicę, to on wciąż domagał się wspierania jego nie zawsze udanych finansowych przedsięwzięć. Uciekała od niego, próbowała się uniezależnić, być silną.
sobota, 13 grudnia 2025
Tkająca wiatr - Julie Johnson, czyli weź się dziewczyno ogarnij
Barwione brzegi, klimatyczna okładka kuszą z daleka. Niestety tym razem chyba nie będzie mi spieszno do kontynuacji. O ile początek, czyli historia półelfki, dotąd żyjącej trochę jak ścigane zwierze albo członek oddziału partyzanckiego, uwięzionej przez wrogi oddział, potrafi narobić nam sporo smaku.
I choć potem rozgryzanie tego czego od niej się oczekuje, odkrywanie własnych umiejętności, których nie była świadoma, jeszcze utrzymuje naszą ciekawość, to niestety im dalej tym więcej w tym rozterek sercowych, jakichś dziwnych dylematów. I nawet rosnące zagrożenie raczej nie uleczy naszego zniecierpliwienia i zażenowania.
Czy naprawdę każde fantasy teraz musi przybrać kształt romantasy? Czy wszędzie trzeba wtryniać tak schematyczne rozwiązania - on pragnie jej dobra, ale jednocześnie stara się ją odpychać, żeby nie uczynić jej krzywdy, ona więc idzie w stronę tego kto jest jeszcze bardziej przystojnym, cynicznym draniem, który traktuje ją jedynie jako zabawkę. Ech...
piątek, 12 grudnia 2025
Nie jedz tego, to na święta - Jakub Bączykowski, czyli czasem trzeba po prostu trochę odpuścić
czwartek, 11 grudnia 2025
Czas kruka, czyli ta otchłań wzywa i nie daje spokoju
Nazwisko Benedicta Cumberbatcha pewnie przyciągnie jakąś część kinomaniaków do kina na tą produkcję, warto jednak powiedzieć że to na pewno nie jest kino rozrywkowe ani lekka propozycja na seans we dwoje. Fani na pewno jednak docenią jedną z ciekawszych kreacji tego aktora!
Dylan Southern sięgnął po powieść Maxa Portera, Grief is the Thing with Feathers i stworzył film, w którym chwilami ważniejsza od warstwy fabularnej staje się warstwa plastyczna, forma z jaką obcujemy. Przeplatanie zwykłego obrazu scenami komiksowymi, budowanie wizji jak ze snu, wciąga nas w świat uczuć i myśli głównego bohatera. Niby towarzyszymy mu w normalnych, codziennych czynnościach, mocno jednak czujemy że często jest on kompletnie nieobecny, jakby więcej czasu spędzał zamknięty w świecie swoich wspomnień, mrocznych obrazów kotłujących się w głowie.
Druga Furioza, czyli mocniej i jeszcze więcej Juliusza Cezara
Gdy pisałem o Furiozie (tu kliknij) zatytułowałem notkę Juliusz Cezar dla kiboli. No to w części drugiej będziecie mieli jeszcze więcej tych klimatów, czyli są ustawki, przemoc, narkotyki, jest zbrodnia i są wyrzuty sumienia, duchy które nie dają spokoju. No Juliusz Cezar jak nic. Czyli władza, pieniądze, zazdrość... No i dołożono do tego miłość, która przez chwilę wydaje się mieć szansę na wyrwanie bohatera z tego dziwnego kręgu zatracenia w jaki wszedł. Jeszcze bardziej zaryzykować, jeszcze większą zgarnąć pulę, jeszcze mocniej... Byle zagłuszyć te wszystkie głosy w głowie, że może wcale nie o to chodzi, że może nie było warto. No bo jak to - zabić najlepszego przyjaciela?
Wracamy do niektórych scen z części 1, by jeszcze raz spojrzeć na to jak do tego miejsca w którym jest Golden doszedł. Pewnie trudno by zrozumieć jego wszystkie motywacje bez tego. A potem historia rozpędza się coraz bardziej... choć przecież jej koniec znamy.
środa, 10 grudnia 2025
Rumor - Robert Małecki, czyli gdy na twojej działce znajdują zwłoki
Kryminalna środa i coś trochę w stylu powieści Chmielarza sprzed tygodnia. Obrazki z peryferyjnej Polski, z życia szaraczków, których życie nie wydaje się tak interesujące by o nim pisać. W ich życiu jednak przecież też zdarzają się dramaty, czasem dokonują czynów, które woleliby ukryć przed światem. A gdy świat je odkrywa, są gotowi zrobić naprawdę wiele, by jednak uniknąć konsekwencji.
Przeszłość powraca do nich, gdy już wydawało im się, że jest głęboko zakopana, że nikt do tego nie będzie wracał. Jednak co ważne - nawet jeżeli dziś już nie wszyscy zaangażowani w sprawę żyją, nie znaczy że nie chce się bronić ich dobrego imienia. To miało być tak dobrze przygotowane, zaplanowane... Niby działali wtedy pod presją, jednak obiecywali sobie, że zawsze będą milczeć i w razie zagrożenia trzymać się jednej wersji.
Gdy więc jeden z przyjaciół łamie tą przysięgę, drugi postanawia stanąć do walki i za wszelką cenę zmusić do wycofania się z rzucanych w przestrzeni medialnej słów.
poniedziałek, 8 grudnia 2025
Rocznica, czyli jesteśmy rodziną, nic nas nie poróżni
Najnowszy film Jana Komasy, pierwsza jego produkcja w Hollywood, pewnie nie każdemu będzie leżał, bo zdecydowanie to głos mocno opowiadający się po jednej stronie sporu politycznego. Jedni pewnie będą więc bić brawo, inni będą kręcić nosem, doszukując się w pewnych sugestiach mocnej krytyki polityki Trumpa i jego zaplecza politycznego. Wygrali, ogłosili że to oni są głosem prawdziwej Ameryki, w odróżnieniu od dotychczas rządzących "elit", oderwanych od problemów zwykłych ludzi. I tak oto populista pozujący na zwykłego szaraczka, który jest miliarderem o wielki ego i robi wszystko jedynie po to by zwiększyć majątek, niszczy wszelką krytykę, rządzi kompletnie w chaotyczny sposób, a mimo to potrafi utrzymać na sobie na tyle uwagę ludzi, by wszystko uchodziło mu na sucho.
W "Rocznicy" choć punktem wyjścia jest rodzinny spór, wynikający poniekąd z różnic pokoleniowych, z braku zaufania do innego sposobu patrzenia na rzeczywistość, powoli reżyser prowadzi nas w kierunku, który dla wielu ludzi jest dość czytelny w polityce Trumpa. Zawłaszczenia przez jedno środowisko nie tylko władzy, ale sądownictwa, gospodarki, mediów, ale również wszystkich innych sfer funkcjonowania społecznego. To oni chcą ustalać co będzie dla ciebie dobrą kulturą, edukacją, jak masz myśleć i co masz mówić.
O ile w tej warstwie polityczno-futurystycznej, otrzymujemy całkiem niezły thriller, kto wie czy ten film nie byłby jeszcze ciekawszy, gdyby nie pozostać jedynie na łonie tej jednej rodziny, bez tych uproszczeń i przerysowań, których im bliżej finału coraz więcej.
Vetrarsól - Árstíðir, czyli czasem wystarczy głos
Muzyczny poniedziałek i po raz kolejny coś zupełnie nowego. Czasem w skrzynce pocztowej można znaleźć zadziwiające rzeczy - tym razem inspiracją do poszukiwań muzycznych była informacja o trasie koncertowej islandzkiego zespołu Árstíðir.
A że koncerty w Polsce są właśnie na dniach - dziś Wrocław (bilety https://bkb.pl/168572-429e3) jutro Kraków (bilety https://bkb.pl/168844-90c5b) a potem jeszcze Poznań, ale zdaje się wyprzedany, to nie mogę odkładać tej notki.
I choć widzę że panowie zmieniają trochę swoją muzykę - bo część nagrań spokojnie można by potraktować jako indie, pop, z odrobiną folku, postanowiłem napisać o najnowszym krążku, który mnie mocno zaskoczył. Tu praktycznie nie ma instrumentów, choć zwykle chyba panowie na nich grają, a słyszymy tylko i wyłącznie głosy.
niedziela, 7 grudnia 2025
Męskie gadanie 2 - Beata Biały, czyli męskość w różnych odsłonach
Beata Biały kontynuuje swój cykl rozpoczęty dwiema publikacjami, czyli Męskim gadaniem i Kobiecym Gadaniem (pisałem o nich tu i tu). Skoro model się sprawdza, a przecież ciekawych rozmówców jest więcej niż 16 czy nawet 32, czemu tego nie pociągnąć dalej?
Dużo na pewno zależy od osoby prowadzącej rozmowę, żeby to nie przerodziło się w rozmowę o tym "co u mnie słychać" albo banalne wspomnienia z dzieciństwa. Pomaga na pewno pomysł na jakiś temat przewodni, choć już widać że nie na każdego to działa. W niektórych wywiadach czuć więcej szczerości, udaje się przełamać pewną barierę kreacji, w niektórych pozostajemy trochę na poziomie ogólników. Niestety mam wrażenie, że nie zawsze dobrym pomysłem jest by zamiast podążać za rozmówcą, wciąż próbować ukierunkowywać go cytatami "A Sartre powiedział to i to...", bo to trochę wybija z opowieści jeżeli już dotknęliśmy czegoś ważnego. Doceniam jednak pomysł i próbę, by przy każdym z rozmówców próbować dotknąć czegoś ważnego.
sobota, 6 grudnia 2025
Czytelniku, nienawidzę Cię! Henry Kuttner, czyli im więcej promili tym lepsze pomysły
Sobota i czas na fantastykę. Tym razem bardzo lubiana przeze mnie seria Wehikuł Czasu, czyli klasyka S-F od Rebisu. Co prawda ten konkretny tytuł jakoś wyjątkowo długo mi się czytał, ale czasem to tak bywa z opowiadaniami - jedne porwą bardziej inne mniej.
Co do Henry'ego Kuttnera, na pewno nie można odmówić mu pomysłów, wyobraźni i poczucia humoru, szczególnie przy kilku pierwszych opowiadaniach, które były najmocniejszym punktem tego tomu. Oto Galloway Gallagher, genialny wynalazca, który jest w stanie wymyślać praktycznie coś z niczego. Ma jednak pewną słabość, której pewnie domyślicie się po tytule dzisiejszej notki. Otóż szczególnie dobrze i twórczo pracuje mu się po alkoholu, stąd też stara się utrzymać non stop sporą dawkę promili we krwi.
piątek, 5 grudnia 2025
Tuczarnia motyli - Marcin Szczygielski, czyli ten to ma wyobraźnię...
Piątek i coś familijnego. A tym czymś będzie kolejny tytuł Marcina Szczygielskiego - jak tylko wpada mi w oczy jego nazwisko, biorę to w ciemno i potem mam wielką przyjemność zanurzania się w fabułę i zabawne ilustracje (tym razem Magda Wosik). Nie dziwcie się, jak człowiek czytał za młodu, ma jakiś sentyment do tych historii, a jeszcze jak kierunkowo po pedagogice, to już można by rzec sięganie po rzeczy, które mogą czytać młodzi, jest jego obowiązkiem. W końcu musi szukać tego co dobre, nie?
A Marcin Szczygielski póki co jakoś nie rozczarował. Bywa lepiej, bywa gorzej, ale generalnie nigdy nie ma zawodu. Tym razem niestety trafiłem na drugi tom cyklu, więc nie znam początku tej historii, pierwszej szalonej przygody Mai u jej babci, może kiedyś jeszcze nadrobię. W każdym razie niby można czytać osobno, lepiej jednak pewnie będzie po kolei.
Czym jest Tuczarnia motyli? Zabawną, trochę szaloną przygodą, lekko nawiązującą do Alicji w Krainie Czarów. Gdy bohaterka staje się pomniejszona i wchodzi w krąg dziwnych postaci, które raczej żyją trochę innymi wartościami, niże te które zna dziewczynka, pewne podobieństwa staną się wyraźne.
czwartek, 4 grudnia 2025
schody, schody, schody, czyli tak łatwo powiedzieć "je suis Olga"
MaGa: Intelektualny spektakl o cudzym cierpieniu. Bardzo dobrze zagrany a jednocześnie trudny do jednoznacznego określenia. To co dzieje się na scenie oddziałuje na nasze emocje, a mimo to trudno jest powiedzieć co naprawdę wpływa na takie postrzeganie. Drapie coś od środka a opowiedzieć co to jest, staje się niesłychanie trudne.
Robert: W dzisiejszych czasach przecież obserwowanie czyjegoś cierpienia staje się tak powszechne, czy to poprzez media, czy Internet prawie w każdym miejscu świata możemy być obecni. A mimo to, a może właśnie dlatego też to trochę obojętnieje, nie porusza tak jak kiedyś. Czasem nawet gdy jesteśmy bezpośrednimi świadkami, zamiast ratować, pomagać, wołać o pomoc, stajemy się operatorami rejestrującymi wydarzenia jakby to było naszym najważniejszym zadaniem. To o czym się nie dowie świat, jak najwięcej ludzi, jakby traci w naszych oczach na znaczeniu.
Może więc potraktujmy to jako zwrócenie nam uwagi, żeby z cierpienia nie robić sensacji, nie nagłaśniać na siłę bez pytania o zgodę, nie wysuwać się na pierwszy plan. Czyż tak nie robią dziennikarze, publicyści, którzy "w imieniu ofiar" zabierają głos?
Hipnoza - Krzysztof Bochus, czyli gdy Napoleon był bogiem...
Tym razem coś retro. W takich klimatach Krzysztof Bochus, którego obserwuję w miarę regularnie od pierwszej powieści, radzi sobie fenomenalnie. Choć dotąd zabierał nas raczej do początku lat 20 ubiegłego wieku, do czasów gdy fala nazizmu powoli się wznosiła w Niemczech, tym razem sprawił pewną niespodziankę. O Gdańsku za czasów wojen napoleońskich chyba dotąd w literaturze popularnej pisało się bowiem niewiele.
Można jednak dostrzec pewne podobieństwa - choćby w tych skomplikowanych motywach głównego bohatera i jego ambiwalencji do tych, którzy nakazali mu prowadzenie śledztwa.
Dotąd w jego powieściach retro bohaterem był niemiecki policjant, który z niepokojem i niechęcią obserwował zachodzące w kraju zmiany, człowiek świetnie odnajdujący się w różnych środowiskach, po prostu dobry glina, niosący sprawiedliwość, nawet jeżeli ma ona obrócić się przeciwko jego przełożonym.
Teraz zaś mamy do czynienia z młodym mężczyzną, którego ojciec służył jako lekarz w armii francuskiej, trochę lekkoduchem i buntownikiem, ambitnym, poszukującym w nowych dziedzinach nauki (jego eksperymenty z hipnozą będą bardzo przydatne), poddanym Napoleona, ale przede wszystkim identyfikującym się jako obywatel miasta. Wypędzono stąd Niemców, wciąż jednak wydają się oni aktywni na tych terenach, a Hamilkar Sterling przecież żył wśród nich tyle lat, można by rzec jest jednym z nich. Francuzi wpadają jednak na diabelski pomysł jak zapewnić sobie jego posłuszeństwo - zamykają w więzieniu jego schorowanego ojca, obiecując że gdy wywiąże się z misji, natychmiast go wypuszczą.
środa, 3 grudnia 2025
Podejrzany X - Keigo Higashino, czyli cóż za intelektualny pojedynek
Ależ to było smakowite! Nawet nie jako kryminał, ale jako dawka japońskiej kultury, dotknięcia tej mentalności, porcja czegoś zupełnie innego. W naszej literaturze nawet jak zdarzy się jakaś sprawa, która na tyle wciągnie jakiegoś śledczego, by nie chciał jej porzucić, by drążył, zwykle jest to coś bardzo poważnego, a nawet wtedy raczej są to działania wokół podejrzanego, jakby sprawdzanie jego alibi. A tu?
A dajcie spokój - co ileś stron łapałem się na myśli: to niemożliwe, przecież to już nękanie, no tak nie można, złożyłbym skargę do przełożonych. Po czym uświadamiałem sobie: zaraz, zaraz do Japończycy, tu wszyscy szanują prawo i raczej nie stają okoniem jak u nas. Skoro ktoś pyta i sprawdza, trzeba spokojnie się temu poddać - widocznie tak trzeba. Szczególnie gdy jest to kobieta samotnie wychowująca dziecko, więc ani nikt się po niej nie spodziewa jakiejś stanowczości wobec mężczyzn, ani specjalnie jej na to nie pozwoli. Powiecie że zabrzmiało to szowinistycznie i że upraszczam? Kurcze, to naprawdę niełatwo wytłumaczyć, ale po lekturze kilku powieści z Japonii mam wrażenie, że w normie kulturowej tam są jednak mocne różnice jeżeli chodzi o pozycję kobiety, że wiele z nich choć chciałoby to zmieniać, trochę jednak powiela pewne wzorce. Dużo mocniejsza jest też rola tradycji, tego co przekazują rodzice czy dziadkowie.
Czemu o tym piszę? Bo to ważna część tej powieści - atmosfera w jakiej się to wszystko rozgrywa - z jednej strony szacunku, pełnej kultury, nikt nie podnosi głosu, nie krzyczy, nie oskarża, nie robi awantur, co wcale nie wyklucza determinacji zarówno z jednej jak i z drugiej strony.
Zbędni - Wojciech Chmielarz, czyli coś ty człowieku zrobił
Kryminałów nazbierało mi się tyle, że zwyczajowa środa na notkę gatunkową to trochę mało, w tym tygodniu więc chyba wrzucę aż dwa wpisy. Na początek - efekt akcji Czytaj.pl w ramach której co roku coś sobie odsłuchuję z przyjemnością na Woblinku. Jedna z nowszych powieści Wojtka Chmielarza to nie jest kontynuacja żadnego cykli, trudną ją też nazwać czystym kryminałem, ale kto czytał choćby Wyrwę czy Żmijowisko, będzie wiedział czego się mniej więcej spodziewać.
Jest więc jakaś tajemnica do rozwikłania, ludzie którzy wokół niej krążą i przede wszystkim ludzkie emocje. Zarówno tych, którzy na przykład próbują zatrzeć wszelkie ślady swojego związku z jakąś tajemnicą, jak i ci którzy się obawiają że przy okazji wypłynie coś o nich... A gdzie emocje, tam i dochodzi do błędów - przecież wiadomo że pod ich wpływem trudno zachować racjonalne myślenie. Każde zdanie, każda sugestia od razu wydaje nam się dotyczyć tego, co chcielibyśmy by zostało ukryte, a żeby sprawę wyciszyć jesteśmy gotowi do coraz bardziej radykalnych czynów. Tym samym niejednokrotnie zdradzając się właśnie przed otoczeniem, że coś chcemy ukryć, że mamy coś na sumieniu.
Boicie się, że to zbyt obyczajowe i że brakuje napięcia? Mogę zagwarantować że tak nie jest!
wtorek, 2 grudnia 2025
Ścieżki życia, czyli tu wszystko smakuje inaczej
I choć obiecuje się nam, że to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, raczej bierzcie na to mocną poprawkę - nietrudno znaleźć w sieci dowody na to, że dziennikarze zarówno film jak i książkę która była dla niego pierwowzorem, mocno wypunktowali jako nie mającą za wiele wspólnego z rzeczywistością. A jeżeli to już ma się w głowie, film niestety trochę traci ze swojego uroku, jak to mówią magia życia znika, zostaje bajka. Urocza, na pewno dająca nadzieję, ale skoro mocno podkoloryzowana, to i trochę przestajemy w nią wierzyć. Czy rzeczywiście bohaterowie, nagle stanęli się bankrutami, a mężczyzna mimo poważnej choroby i bólu, uznał że przejście prawie 1000 km będzie dla nich lekarstwem na wszystkie problemy?
Gillian Anderson i Jason Isaacs zagrali wiarygodnie, twórcy postarali się pokazać nie tylko ich determinację, ale i pojawiające się wątpliwości, czy rezygnację. Wędrówka zmienia ich zarówno psychicznie, czyni ich silniejszymi, ale i fizycznie, bo nie przygotowali się chyba na wszystkie warianty pogodowe - po prostu nie mieli na to kasy. Czasem idą nie mając jedzenia, czy nawet wypiwszy ostatnie łyki wody. Ale idą.
Może dlatego że nie mają już wyjścia?
poniedziałek, 1 grudnia 2025
Luvcat - Vicious Delicious, czyli spektakl w którym jest i ekstaza, miłość i rozpacz
Dziś kolejna nowalijka. Przynajmniej dla mnie - zdecydowanie już nie jestem na bieżąco, skoro nawet hasła "tak genialna jak Billie Eilish" nie wywołują u mnie podniecenia. No dobra - jeden drugi utwór całkiem sympatyczne, ale czy to rzeczywiście materiał na tyle wyjątkowy by krzyczeć o nim że genialny?
Na pewno ciekawy głos, do tego jakaś stylówka, charyzma, oryginalność. No i na szczęście muzycznie to nie jest jakaś sieczka popowa, ale coś co ma choć trochę duszy.





















