MaGa: Intelektualny spektakl o cudzym cierpieniu. Bardzo dobrze zagrany a jednocześnie trudny do jednoznacznego określenia. To co dzieje się na scenie oddziałuje na nasze emocje, a mimo to trudno jest powiedzieć co naprawdę wpływa na takie postrzeganie. Drapie coś od środka a opowiedzieć co to jest, staje się niesłychanie trudne.
Robert: W dzisiejszych czasach przecież obserwowanie czyjegoś cierpienia staje się tak powszechne, czy to poprzez media, czy Internet prawie w każdym miejscu świata możemy być obecni. A mimo to, a może właśnie dlatego też to trochę obojętnieje, nie porusza tak jak kiedyś. Czasem nawet gdy jesteśmy bezpośrednimi świadkami, zamiast ratować, pomagać, wołać o pomoc, stajemy się operatorami rejestrującymi wydarzenia jakby to było naszym najważniejszym zadaniem. To o czym się nie dowie świat, jak najwięcej ludzi, jakby traci w naszych oczach na znaczeniu.
Może więc potraktujmy to jako zwrócenie nam uwagi, żeby z cierpienia nie robić sensacji, nie nagłaśniać na siłę bez pytania o zgodę, nie wysuwać się na pierwszy plan. Czyż tak nie robią dziennikarze, publicyści, którzy "w imieniu ofiar" zabierają głos?
MaGa: To, że turyści mają możliwość w ramach dziwnego projektu spotkać się z bohaterami masakry na odeskich schodach (dot. filmu Siergieja Eisensteina „Pancernik Potiomkin”) nie wzbudza w nich współczucia do przemocy jakiej tamci doświadczyli. Są zdystansowani do ich cierpienia, a banalność rozmów prowadzonych z ludźmi, którzy doświadczyli przemocy jest porażająca. Jakby chcieli zasygnalizować: „mnie to nie dotyczy”.
Robert: Albo dotyczy o tyle, że oczekuję czegoś co mnie poruszy, raczej jako kolejnej przygody, filmu, reportażu. A tu są konkretni ludzie, ich cierpienie, ich krzyk. I choć czasem aż zapiera nam dech gdy to sobie uświadamiamy, to gdy staje się towarem na sprzedaż, tematem filmów, książek, nagle staje się to czymś wtórnym, multiplikowanym. Pytania o to czy da się oddać to co człowiek czuje, opisać lub pokazać, są całkiem na miejscu, a dodatkowo może to stanowić traumę nawet dla tych, którzy są częścią tego procesu odtwarzania cierpienia, by jeszcze bardziej je nagłośnić.
MaGa: Pierwsze co mi przychodzi na myśl po obejrzeniu tego spektaklu to nasz stosunek do działań wojennych, które po wielu latach rzeczywistego, namacalnego pokoju wydają się wielu osobom nierealne. Wojny oglądane na filmach czy grach wideo stają się jedynie obrazem, który można w każdym momencie zgasić, wyłączyć. Aktor czy bohater gry wstanie, otrzepie kurz z twarzy i pójdzie dalej. Dlatego nasze współczucie dla ofiar wojny sprzed wieku też tchnie banalnością.
Robert: Trafnie to ujęłaś. Banalność. Oswajanie. Bomby, ciała, płacz... I pytania jak to jeszcze mocniej pokazać, unaocznić, poruszyć. A gdy łez nie ma przejdziemy obojętnie? Gdy nie zobaczymy trupa to nie uwierzymy?
Choć te scenki są tu porozrzucane, czasem mogą wydawać się chaotyczne, nijak nie powiązane, niektóre z nich mocno poruszają. Obnażają pustkę naszych gestów i wydawałoby się wielkich porywów współczucia. Czemu wtedy a nie zawsze? Czy nie na pokaz?
![]() |
| fot. Bartek Warzecha za stroną Teatru |
MaGa: Drugie o czym myślę to to, że zdystansowanie do cierpienia i przemocy świadczy o tym, że instynkt samozachowawczy dotyczący wojny został w nas zminimalizowany właśnie przez kulturę masową. Trudno bowiem nam, współczesnym, prawdziwie pochylać się nad cierpieniem innych jeśli sami nie doświadczyliśmy tego cierpienia na sobie. I chyba trudno nas osądzać za to.
Robert: Może więc zamiast powtarzać "wiem co czujesz" po prostu czasem warto być, trwać, milczeć, pokazać że jesteśmy gotowi pomóc, nie tylko w tym konkretnym momencie, ale na dłuższą metę. Bo przecież nawet jeżeli ból się zmniejszy, nie znika, nie znikają problemy i koszmary.
To nie jest tak że prawo do pochylenia się nad cierpieniem mają jedynie ci, którzy doświadczyli tego samego, ale to raczej zwrócenie uwagi na to, że więcej w nas powinno być empatii, milczenia, niż rozdzierania szat.
MaGa: Myślę też, że mimo upływu czasu od ostatniej wojny, kiedy odchodzą ci którzy mogli nam opowiedzieć o zaznanych w niej cierpieniach, mimo kultury masowej, która sprowadza wojnę do swoistej atrakcji dla widzów lub graczy, to jednak mamy w genach współczucie dla tych, których wojna dotknęła o czym świadczy postawa społeczeństwa polskiego wobec sąsiada z Ukrainy, którego ona doświadczyła. Wówczas świat zadziwiliśmy swoją postawą, więc może nie jest z nami tak źle.
Robert: I zostawmy to bez komentarza, bo każdy widzi jak niestety szybko zmieniły się nastroje, ile teraz w rodakach niechęci. Smutne to.
Dużo mówimy o naszych przemyśleniach, o emocjach, a niewiele o samym spektaklu. Dość surowym, długim, niełatwym. I moim zdaniem trochę nierównym. Nie wszystkie sceny w nim wydają mi się równie mocne, potrzebne, niektóre dźwięczą trochę fałszywą nutą (w mojej ocenie - ale wiem że się nie zgadzamy, wywiad z reżyserem), nie pasują do reszty.
MaGa: Lubię TCN za takie spektakle; zmuszające do refleksji i dobrze zagrane. Wyjątkowo dobrze oglądało się tak ładnie wykonaną zespołową grę młodych aktorów. Trudno w niej znaleźć „rodzynka”, którego należałoby szczególnie nagrodzić, wszyscy byli świetni. A spektakl (choć może niełatwy) ogląda się bardzo dobrze. Mnie się podobał.
Robert: Mam trochę mieszane odczucia. Nie jestem rozczarowany, ale i tym razem nie było takiego jak zachwytu jak czasem w TCN nam się udawało przeżyć. Z ciekawością będę wypatrywał niektórych twarzy, no i gratuluje pomysłów choreograficzno reżyserskich. Kadry wyświetlane na ekranach robią robotę, ale i ciekawie wypadały akcenty muzyczne, czy rozłożenie postaci na różnych planach. Nawet jak ktoś jest w centrum uwagi, wcale nie musi być tuż przed nami - czasem się o takich prostych sprawach zapomina.
schody, schody, schody - Teatr Collegium Nobilium - więcej o spektaklu i bilety tu
Reżyseria i koncepcja wizualna: Wojciech Faruga
Dramaturgia i opracowanie muzyczne: Maciej Jaszczyński
Scenariusz: Wojciech Faruga, Maciej Jaszczyński
Asystentki reżysera: Nela Maciejewska, Olga Głowińska
Konsultacje fortepianowe: Ewa Bukała
Asystentka reżysera światła: Helena Rakovich
Obsada:
Zofia „Cynka” Derwich – Sasza
Oliwia Hołozubiec – Asystentka
Jakub Jankiewicz – Gospodarz, Żołnierz 2
Katarzyna Łubik – Dziennikarka
Nela Maciejewska – Olga
Małgorzata Nowińska – Żona
Damian Pelc – Fotograf, Żołnierz 1
Piotr Zapert – Mąż


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz