Właśnie wchodzi do ich repertuaru kolejna komedia w reżyserii Emiliana Kamińskiego, czyli gospodarza tej sceny, jej ojca i dobrego ducha, który wraz z żoną trzyma nad wszystkim pieczę. SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw to spektakl, który ma niezłe tempo i scenariusz, który jest mocno osadzony w naszej przaśnej rzeczywistości (nie to żebym nie lubił fars brytyjskich). Publiczność się dobrze bawi, więc choć dla mnie to nie było aż tak zabawne jakbym tego oczekiwał (dalej przebojem, który będę polecał jest Jak się kochają...), może nie powinienem marudzić.
Trochę po prostu przeszkadzało mi to, że twórcy poszli trochę na łatwiznę - ani scenografia, ani scenariusz, ani sposób gry po prostu nie zaskakują i idą po dość utartych schematach komedii pomyłek. Oto do hotelu w naszych Tatrach mam przybyć pan Kamiński, dyrektor Polskiej Izby Hotelarskiej, więc jego manager postanawia stanąć na głowie, by zapewnić mu miły pobyt. Tyle, że rezerwację na ten sam apartament przez pomyłkę przyjęto również od pana Kawińskiego, zwykłego piekarza, który chce spędzić urlop z żoną. Jedna literka. Tak łatwo przez telefon o pomyłkę. W dodatku Dyrektor w Tatry ma zamiar przyjechać, żeby spędzić miły pobyt z kochanką, ale o czym ma pojęcia, miłą niespodziankę chce zrobić także i żona, dowiedziawszy się o miejscu wyjazdu małżonka. No i się zaczyna...
Czy muszę dużo pisać? Szalone to wszystko, przerysowane, ale widać tak trzeba, to ludzi właśnie bawi. W obsadzie sporo znanych twarzy (Paulina Holtz, Joanna Opozda, Anna Powierza, Arkadiusz Janiczek, Piotr Ligienza, Jacek Rozenek), ale szczerze mówiąc dla mnie najlepsza w tym przedstawieniu i tak jest postać górala, który ma być jedną z atrakcji tego ośrodka. Grający go Piotr Skarga swoim stoicyzmem i filozoficznymi komentarzami kradł większość scen, w których się pojawiał. Może i za dużo tu było cytatów ks. Tischnera, ale to w sumie naprawdę pasowało. Na wszystkie nasze wariactwa, mody, zdrady, nudy, nie ma to jak zdrowy rozsądek i odrobina śliwowicy, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz