Nie tracę jednak nadziei, bowiem kolejny tytuł jedynie narobił mi apetytu. Zdecydowanie książki Horsta za szybko się kończą. Ma to swoje plusy, bo nie ma w nich zbyt wiele kombinowania, nudy, wszystko wydaje się takie jak trzeba, a akcja wciąż posuwa się do przodu, ale czasem aż by się chciało trochę więcej tajemnicy, zwodzenia czytelnika, budowania nastroju. Każda z książek cyklu dawała mi sporo frajdy, jednak wrażenie, że pomysły na fabułę można by nawet rozbudować, jest dość silne. Schemat jest dość podobny: sprawa (morderstwo, porwanie itp.), potem żmudne śledztwo, zbieranie poszlak, hipotezy, słuchanie świadków i wreszcie jakiś ślad, który prowadzi do rozwiązania. Mimo tego, że jest schemat, nie znaczy to, że jest banalnie. Horst po pierwsze zna się na robocie policji i dobrze potrafi opisać realia tej pracy, atmosferę jaka panuje przy prowadzonym dochodzeniu. Po drugie: stworzył ciekawą postać głównego bohatera. Inteligentnego faceta, któremu nie wystarczy złapać podejrzanego, ale zależy mu na wyjaśnieniu sprawy do końca, łącznie z motywacjami jakie kierowały sprawcą. W poprzednich tomach wydanych w Polsce mamy z nim do czynienia gdy jest już doświadczonym śledczym, zwykle jest szefem zespołu, natomiast "Gdy mrok zapada" jest ciekawy właśnie dlatego, że możemy poznać Wistinga jako młodziutkiego, zielonego glinę, który jeszcze niewiele potrafi.Należy jednak szybko dodać: nosa jednak ma. I choć chciałby jak najwięcej czasu spędzać z żoną, by pomagać jej w opiece nad malutkimi bliźniakami (jedno z nich poznamy potem jako dociekliwą dziennikarkę), to też kusi go coś więcej niż samo jeżdżenie na patrole i praca 8 godzin dziennie. Marzy o tym, by zajmować się sprawą do końca: od zatrzymania, aż po przekazanie do sądu. Jego dociekliwość, intuicja, upór, sprawi, że z przypadkowego odkrycia starego samochodu w opuszczonej stodole, uczyni swoją przepustkę do dalszej kariery. Co z tego bowiem, że popełnia błędy. Jednocześnie jednak potrafi zwrócić uwagę na wiele spraw, które inni odłożyli by w kąt, a to w policji cenna umiejętność. Będzie i trup, i zbrodnia sprzed wielu lat, i napad na bank i powolne zbieranie puzzli z rozwiązaniem.
Jak dla mnie kolejna satysfakcjonująca zabawa kryminalna. Jeżeli nie znacie jeszcze Horsta - spróbujcie! To powieści niezbyt rozbudowane, ale przez to ich lektura idzie błyskawicznie. Odradzam jedynie tym, którzy wolą jednak wielowątkowe intrygi, cegły po 500 stron lub kryminały, w których od dochodzenia ważniejsze jest np. tło społeczne. W książkach tego autora zdarzają się fajnie zasygnalizowane tego typu sprawy, ale na pewno nie jakoś bardzo pogłębione. W tej najnowszej powieści z tego prawie zrezygnował, podobnie jak z pogłębiania relacji głównego bohatera z innymi, przez to w porównaniu z poprzednimi, "Gdy mrok zapada" może wydawać się najprostsza. Ważne jednak, że daje równie dużo frajdy.
Czytałam jak dotąd jedną książkę, ale zdecydowanie przypadła mi do gustu i narobila apetytu na jeszcze :)
OdpowiedzUsuńBo on naprawdę fajnie pisze. Nieskomplikowanie, ale jednocześnie zaciekawia. A co czytałaś?
Usuń"Psy gończe", ale widziałam, że i inne są w mojej bibliotece, więc prędzej czy później wrócę do Horsta :D
UsuńJaskiniowiec dobry!
UsuńMnie trochę rozczarowała, niby fajna, ale za krótka ;)
OdpowiedzUsuńha, czyli nie tylko ja mam takie odczucie!
UsuńJa planuje zabrać się za nią w tym miesiącu :)
OdpowiedzUsuńPójdzie błyskawicznie :) to się połyka
Usuń