Coraz więcej ciekawych biografii na rynku. To znaczy może źle powiedziane: kuszą ciekawe postacie na okładkach, co oczywiście nie daje gwarancji, że zawartość będzie równie interesująca. Coraz mniej do odkrycia, coraz więcej sekretów wydobytych na wierzch, bo wiadomo, że musi być kontrowersja. Ale na szczęście książka Doroty Karaś nie jest pogonią za sensacją. Choć przecież pewnie byłoby o to wcale nietrudno. Legenda polskiego kina, amant, nasz James Dean, buntownik, kobieciarz, ikona stylu, skomplikowany charakter. Można by było przysłowiowo "popłynąć" na samych mniejszych i większych skandalach, ale wtedy pewnie niewiele byśmy nadal mogli powiedzieć o tym jaki był naprawdę Zbigniew Cybulski. Przecież nie oto chodzi, byśmy dalej powtarzali to jak o nim myślimy, jak go postrzegano wtedy i dziś, choćby przez pryzmat ról filmowych. Chcielibyśmy dowiedzieć się jaki był naprawdę. I wydaje mi się, że ta książka rzeczywiście taką możliwość daje.
Zobaczyłem zupełnie innego faceta. Pełnego kompleksów. Natręctw. Z marną dykcją. Kiepską pamięcią. Niesamowicie nakręconego, ale też i szybko się spalającego. Pragnącego pochwał, ale i boleśnie przeżywającego krytykę. Miał pełną głowę pomysłów, pragnął dopracowywać różne rzeczy w nieskończoność, ale i przez swój brak organizacji, dość swobodne podejście do formalizmu, potrafił wiele rzeczy zawalić. Nawet ci, którzy go znają opowiadają o nim w różny sposób - jedni widzą w nim izolującego się samotnika, inni duszę towarzystwa, ktoś awanturnika, a ktoś inny inteligentnego, spokojnego faceta. To jaki był naprawdę? Społecznik, harcerz, pasjonat. Do pewnego momentu marny aktor (tak był oceniany), a potem nagle przełom. To właśnie on staje się symbolem pewnego pokolenia, tych, którzy przeżyli wojnę, pragną budować swoją własną drogę, ale to nie oni decydują o tym co można, a czego nie w tym kraju.Dorota Karaś pokazuje postać bardzo skomplikowaną i w dużej mierze tragiczną, nieszczęśliwą.
Przekopała się przez masę źródeł, wspomnień, pokazując nam drogę do sławy, a potem jej blaski i cienie. Bez specjalnej gloryfikacji, ale też bez doszukiwania się na siłę sensacji, po prostu z szacunkiem i reporterską ciekawością, jakby zadając pytanie swojemu bohaterowi: jaki naprawdę byłeś. Często jako widzowie zastanawialiśmy się ile Zbyszka jest w jego rolach - myślę, że dzięki tej książce łatwiej Wam będzie odpowiedzieć na to pytanie.
Może nie rozpaliło mnie to tak jak "Beksińscy", ale naprawdę czyta się świetnie. Książka jest nie tylko dobrze napisana, lecz i udokumentowana, a to przy biografiach istotne.
Mój egzemplarz powędrował na licytację na WOŚP, więc pewnie będę polował na jakieś przeceny na ZNAKu, żeby zdobyć jeszcze jeden. Bo to taka pozycja, do której być może kiedyś zapragnę wrócić. Tak jak wracam do filmów z Cybulskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz