poniedziałek, 14 grudnia 2015

Ślubna suknia - Pierre Lemaitre, czyli co się ze mną dzieje

No i tak - kolejna powieść Lemaitre i im więcej go czytam, tym bardziej mi się jego powieści podobają. Z przetłumaczonych na polski pozostał mi jeszcze "Zakładnik" i pewnie w styczniu będzie notka. A na rok przyszły już mam swoją "ofiarę" - będę czytał Jamesa Ellroya. Na początek poszła  Czarna Dalia - przeczytajcie dwugłos na temat tej książki. Cel minimalny - cały "Kwartet LA". W planach czytelniczych też starsze książki Bondy, Pużyńska, Mróz, Nesbo, może Beśka. Kryminały zdecydowanie mi się na razie nie przejadły.
A co w najbliższych dniach? Do końca roku coraz mniej dni, muszę zostawić sobie miejsce na podsumowania, ale mam nadzieję, że jeszcze w grudniu zmieszczę dwie notki muzyczne, dwie teatralne i coś o Gwiezdnych Wojnach. Wszystko wskazuje na to, że licznik wystuka na koniec roku
800 000 odwiedzin, ale jakoś nigdy specjalnie na rankingach, konkursach popularności mi nie zależało, nie będzie specjalnego świętowania.
Chyba większą radość sprawia mi fakt iż na blogu jest już ponad 1800 notek! 5 latek powoli zbliża się do końca. Czyli w przyszłym roku idziemy do szkoły :)

No dobra, żarty żartami, ale przejdźmy do kolejnej powieści Lemaitre. Francuz chyba będzie u mnie dzierżył laur zwycięzcy na pisarza, który potrafi najbardziej czytelnika omotać. Wolty jakie on robi w połowie albo czasem i w jednej trzeciej książki, są godne po prostu braw na stojąco. Wciągnąłeś się w opowieść, snujesz jakieś domysły i dostajesz obuchem w łeb - zmiana o 180 stopni. Znowu się oswajasz, oddychasz z ulgą, myśląc, że już teraz będzie tylko budowane napięcie, a tu kolejna przewrotka. No takie thrillery kryminalne to ja lubię! Nawet jeżeli nie będę miał kogo w danej książce polubić...


O "Ślubnej sukni" ciężko pisać, żeby zbyt wiele nie zdradzić. To jazda bez trzymanki na karuzeli łańcuchowej, widziana z kilku punktów widzenia, a chwilami czujemy się tak jakby ktoś próbował mocno ten swój łańcuch skręcić (albo czyjś, bo i tak robiliśmy, mimo, że nie było wolno).
Młode paryżanka Sophie ewidentnie nie radzi sobie z własną psychiką. Najpierw jakieś drobne luki w pamięci, potem coraz trudniej ukrywać swój stan, zaczyna osuwać się w depresję, zdarza jej się tracić świadomość i robić rzeczy, których po prostu nie pamięta. Wreszcie tragiczne wydarzenia zmuszają ją do ucieczki z miasta. I o dziwo - mimo swojego stanu, a może dzięki niemu, jej nieprzewidywalne zachowania i decyzje są tak pogmatwane, że udaje jej się zatrzeć za sobą wszystkie ślady. Straciła wszystko - narzeczonego, pracę, dom, przyszłość o jakiej marzyła i musi zaczynać wszystko od nowa. Okazuje się, że mimo ciągłego ukrywania się, zmieniania miast, ktoś jednak cały czas za nią podąża. Gra się dopiero zaczyna.  

Naprawdę świetnie rozpisany na role, zaskakujący thriller psychologiczny. Lemaitre potrafi jak mało kto bawić się czytelnikiem w kotka i myszkę, to wzbudzając u niego sympatię do bohatera, żal, skłonność do usprawiedliwiania, to znów totalne obrzydzenie, wściekłość. 
Ta powieść to trzymający w napięciu thriller o pragnieniu zemsty, silniejszym niż wszystkie lęki, ale również wstrząsający opis życia na skraju szaleństwa, powolnego staczania się w obłęd, rezygnacji z kolejnych ważnych obszarów i funkcjonowania trochę jak zwierzę, które reaguje jedynie w sytuacjach zagrożenia. Historia tak przerażająca, że wydaje się aż nieprawdopodobna. I oby tak było. Bo okazuje się, że mogą być rzeczy gorsze niż morderstwo.  
Dać taki materiał jakiemuś dobremu reżyserowi, to mielibyśmy po prostu hit. Czemu mistrz suspensu nie dożył, by sfilmować tę książkę?

10 komentarzy:

  1. Czytałam "Alex" i "Koronkową robotę". No po prostu... WOW!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i Ofiara świetna. Bo te trzy stanowią całość. I mimo, że czytałem w odwrotnej kolejności, a jest trochę detali, które zdradza, to i tak frajda ogromna

      Usuń
  2. U mnie odwrotnie - Ellroy w tym roku ("Perfidię" zakupiłem i przeczytałem jak się tylko ukazała), a Lemaitre w przyszłym. Z tego co o nim piszą na blogach to chyba naprawdę znakomity jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ellroy zupełnie inny w stylu, ale bardzo smakowity :)

      Usuń
  3. Gdzie tam do szkoly- przeciez pierwszoklasisci tegoroczni maja wszyscy powtarzac klase!!! To dopiero bedzie jazda bez trzymanki, lepsza niz nawet u samego Monsieur Lemaitre, którego uwielbiam, o czym juz tu kilkakrotnie wspominalam. Przeciez on sam powiedzial, ze pisze tylko takie ksiazki, które chcialby sfilmowac Hitchcock.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano powiedział, ale wiesz, wielu pisarzy o sobie mówi sporo, więc temu nie ufam. Np. Królowa polskiego kryminału mnie rozczarowała. Ale Lemaitre mnie do siebie przekonał!
      A co do rozpoczynającego się wkrótce szóstego roku funkcjonowania bloga, to mi się chce szkoły - jakiegoś nowego etapu, rozwoju! Może własna domena? Tylko jak tu cholera przenieść ponad 1800 notek?

      Usuń
  4. Ja do tej pory czytałam tylko "Do zobaczenia w zaświatach", które ze swej strony bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam, książka nie jest stricte kryminałem, traktuje raczej o problemach powracających z frontu żołnierzy z odnalezieniem się w powojennej rzeczywistości, i w dużej mierze o problemach w relacjach ojciec-syn.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń