Uwaga - dla zainteresowanych tą książką - można ją zdobyć w konkursie łapania licznika!
Po serii patriotyczno-militarnej (za którą polubiłem tego autora najbardziej), Marcin Ciszewski zabrał się za tworzenie thrillerów sensacyjno-politycznych i nabrał w tym takiej wprawy, że w tej chwili ma już rzeszę fanów, którzy wypatrują każdego kolejnego tytułu jak deszczu na pustyni. Każda jego książka bowiem to lektura trzymająca w napięciu, ale starcza przecież raptem na dzień, dwa. A potem? Po takiej akcji i zawrotnym tempie, inne książki z tego gatunku jakoś mniej smakują.
Polski MacLean, Forsyth, Ludlum - czytelnicy prześcigają się w porównaniach, ale nie ma co się licytować co lepsze: nasze czy zachodnie. W tego typu powieściach liczy się to na ile czytelnik się wciągnie, na ile polubi bohaterów, będzie trzymał za nich kciuki, na ile tempo akcji nie pójdzie w stronę śmieszności i utraty prawdopodobieństwa. No i pomysł, bo przecież ile razy zdarzało nam się wzdychać: "to już było".
A z tym wszystkim moim zdaniem Ciszewski radzi sobie dobrze. Był "Upał", "Mróz", no to teraz mamy "Wiatr"... Jeszcze sporo kataklizmów i anomalii pogodowych by stworzyć ciekawą oprawę dla fabuły, prawda?
Tym razem naszych starych znajomych, czyli byłych komandosów, którzy za uczciwość zostali przeniesieni do policji, los rzucił w nasze kochane Tatry. Sylwester, urlop, plany na dobrą zabawę, wariacki pomysł na imprezę dla wybranych na Kasprowym - początek nie zapowiada żadnego trzęsienia ziemi ani fajerwerków. Dzięki prowadzonemu równolegle wątkowi dotyczącemu szpiegostwa przemysłowego, zaczynamy się jednak domyślać, że jedna z osób towarzyszących policjantom, wcale nie jest tym za kogo się podaje. Tajemniczy osobnik jest świetnie wyszkolonym zabójcą, który jak się wydaje próbuje wyrolować swoich zleceniodawców. Mimo okropnych warunków pogodowych, w których kolejka na szczyt nie powinna kursować, pościg już ruszył i dostał zadanie "załatwić sprawę", choćby sprzątnięcia również wszystkich świadków. Tylko kto jest tym dobrym, a kto złym i komu nasi bohaterowie mają zaufać i pomagać?
Gdy na górze dochodzi do wypadku, a uczestnicy imprezy zamiast się bawić, zaczną czuć się jak w pułapce, powrót na dół na nartach przestanie się wydawać takim chorym pomysłem jak parę godzin wcześniej. Nikt chyba jednak nie przewidywał, że trzeba będzie zmierzyć się nie tylko z własnymi umiejętnościami i lodowatym wichrem.
Świetna rozrywka! Autor nie próbuje się bawić z nami w jakieś żarciki i sugestie na temat sytuacji politycznej, ale w prowadzeniu akcji jest bardzo sprawnym rzemieślnikiem. Nawet pewna przewidywalność w fabule nie przeszkadza. To się po prostu czyta. Autor przygotował się dobrze od strony funkcjonowania i przygotowania różnych służb i dzięki temu nie czujemy zażenowania, że dostajemy rzecz w stylu "zabili go i uciekł".
Terroryzm, gry wywiadów i manipulowanie ludźmi wykonującymi rozkazy... Prawdopodobieństwo kreowanych przez Ciszewskiego wydarzeń zagrażających naszemu państwu, wcale nie jest takie znikome jak byśmy tego chcieli.
I pomyślcie sami: jaki świetny byłby z tego scenariusz filmowy! Trzy, dwa, jeden... Akcja!
Stronka autora
Czytałam "Mróz" - świetna, teraz przyniosłam z biblioteki "Gliniarza" , wiem że tę książkę też będę chciała przeczytać. Niestety ale łapanie licznika u ciebie odpada bo do komputera zaglądam dopiero wieczorem, książki będę poszukiwać w bibliotece.
OdpowiedzUsuńOooo widzisz teraz zauważyłam że już masz ponad 400 000 :D i już po :) Gratuluję tak pięknej liczby odwiedzin :)
UsuńSeria WWW była ge-nial-na. "Mróz" był świetny. A tutaj - czytadło jakich wiele jak dla mnie. Liczyłem na więcej ;)
OdpowiedzUsuńtrzyma poziom, najsłabszy jak dotąd chyba Gliniarz...
UsuńDzięki za książkę. Przeczytałam kilka początkowych stron i jak na razie jest ok. Zobaczymy jak dalej się akcja rozkręci :)
OdpowiedzUsuńDzięki jeszcze raz ^^