niedziela, 16 lutego 2014

Między piekłem a niebem, czyli nie opuszczę Cię aż do... I rozstrzygnięcie konkursu

Drugi film obejrzany w ramach wieczoru walentynkowego to rzecz, którą widziałem już chyba ze cztery razy, ale za każdym razem oglądam z podobna przyjemnością. W tej chwili oczywiście mnie zwracając uwagę już na samą fabułę, ale delektując się warstwą wizualną. Że kiczowate i sentymentalne? Może przy tym drugim określeniu bym się zgodził, trochę to zagrane na duże emocje widzów i mało w tym realizmu, ale w tych niesamowitych barwach, wizjach nieba i piekła nie ma dla mnie kiczu. A może odrobinę. Ale i tak te pomysły zachwycają. Kto by miał odwagę zrobić coś tak odjechanego, a jednocześnie pokazać nam to tak jakby było zupełnie realne? 


W skrócie: Annie i Chris przeżywają trudne chwile po tym jak tracą w wypadku dzieci. Powoli jakoś próbują poukładać swoje życie na nowo, ale przychodzi kolejne nieszczęście. Chris również ginie w wypadku samochodowym i trafia do nieba. Wciąż tęskni za żoną i nie potrafi pogodzić się z tym, że cierpi pozostawiona na ziemi. Gdy Annie popełnia samobójstwo, tym samym skazując się na piekło i brak nadziei, Chris postanawia wyruszyć w drogę z której podobno nie ma powrotu. Nie przekonuje go to, że jej nie przekona, że ona go nie rozpozna, pogrążona w mroku... Chce jeszcze przynajmniej raz ją zobaczyć...
annieTyle o fabule. Ale tak naprawdę trudno w słowach oddać zarówno wszystkie pojawiające się emocje bohaterów, ich wspomnienia, uczucia jakie mają wobec siebie, ich cierpienie i ich miłość. I trudno opisać te wszystkie wizje, które twórcy nam fundują jako obrazy tego co nas czeka. Robi to wrażenie szczególnie za pierwszym razem. Nie ma tu konkretnych odwołań do religii, Boga, a mimo wszystko gdzieś w tych wizjach każdy pewnie może odnaleźć część swoich nadziei, wyobrażeń, obaw. Może to i uproszczone pytania filozoficzno-metafizyczne, ale i tak może warto je docenić. W końcu jak często Hollywood sięga po taką tematykę? Co nas czeka po drugiej stronie? Czy będziemy tęsknić za tymi, których pozostawiliśmy? Czy uczucie ma szansę trwać dalej?
Piękna bajka o sile miłości. A wątki z zarysowaną relacją ojca z dziećmi czynią ją jeszcze ciekawszą (szkoda, że tak tego mało).

No i jest jeszcze Robin Williams. Tego aktora trudno nie kochać, choć jego role trącą już pewnym schematem.

 *******************************
No i tak. Konkurs miał trwać kilka dni, a w ciągu kilku godzin wypłynęło kilkanaście odpowiedzi. Było chyba za łatwo :) Pakiet 3 filmów powędruje w przyszłym tygodniu do Aleksandry Czech, która napisała do mnie jako druga. Gratulacje! A chodziło oczywiście o Hasta la vista. Polecam Wam przy okazji ten filmik!
Dwie z nagród zostały mi przekazane przez firmę Meteora Films - bardzo dziękuję!

W ciągu kilku dni te dwie notki zostaną zastąpione innymi recenzjami - zastanawiam się tylko o czym napisać.
W planach na najbliższe dni m.in. Złodziejka książek - książka i film, Ona, pewnie muzyka z Tylko kochankowie przeżyją. Ale co dalej? Tytułów na notki czeka mnóstwo - może Wy doradzicie co na pierwszy ogień? Te bardziej rozrywkowe i żenujące jak np. Dyktator, Ted, czy projekt X? Czy może jednak celować w rzeczy trudniejsze (bardziej zresztą je lubię i to głównie ich poszukuję w tv) - czekają na recenzję m.in. Z krwi i kości, 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni, Oczyszczenie, Prorok, Mój rower, Daas...
Tematów nie brakuje, jeżeli już to czasem przychodzi kryzys z pisaniem. Ale dzięki Wam, komentarzom, interakcji, człowiek ładuje akumulatory. Notatnik póki co nie umrze...
Zostawiam Was z czymś muzycznym a sam biegnę dalej oglądać Annę Karenine...

7 komentarzy:

  1. No szkoda, że się spóźniłam, bo "Hasta La Vista" uważam za jeden z najlepszych filmów ostatnich lat. Może innym razem odgadnę tytuł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chętnie bym przeczytała recenzję "Z krwi i kości", na mnie zrobił wrażenie.

      Usuń
    2. ciekawy, choć niełatwy. Ok. Będzie do końca tygodnia.

      Usuń
  2. Zastanawiam się dlaczego nie mam takiego szczęścia na konkursach z biologii, jak w tych w blogosferze :P
    Ja tam chętnie przeczytam recenzję Teda ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ted? Się zrobi. A co do szczęścia - no cóż. Nie wszędzie i zawsze można je mieć:)

      Usuń
  3. A można zrobić koncert życzeń? ;) bo ja bym tak bardzo chciała, żebyś napisał o "Nebrasce"... to film trochę w stylu jednego z moich ulubionych filmów - "Prostej historii" Lynch'a. Pewnie przeleci przez kina i zniknie a szkoda. "Nebraska" to pięknie opowiedziana, niespieszna historia, daje oddech i nadzieję jakąś też. I te zdjęcia czarno-białe... naprawdę warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w planach jak najbardziej! A i prostą historię pewnie kiedyś sobie powtórzę bo lubię!

      Usuń