wtorek, 27 sierpnia 2013

Maria Wern, czyli nie tylko Wallander

Czasu na pisanie coraz mniej, na czytanie i oglądanie niestety też... Wciąż na szczęście mogę jednak korzystać z "zapasów", czyli szkiców notek, które porobiłem dawno temu. Serial Maria Wern upolowałem na Ale Kino jeszcze przed wakacjami i mimo tego, że nie wszystkie odcinki uważam za równie dobre, to ocena całościowa byłaby całkiem wysoka. Może dlatego, że lubię tego typu produkcje gdzie klimat liczy się czasem nawet bardziej niż akcja, gdzie mogę spokojnie się wciągnąć i polubić bohaterów, a nie wściekać się, że 40 minutowy odcinek przeleciał i muszę czekać tydzień na kolejny. Tutaj każdy film do ponad półtorej godziny oglądania i odrębna sprawa, powiązana jedynie luźno z poprzednimi perypetiami osobistymi bohaterów.
Główną bohaterką jest policjantka, która swą pracę na posterunku w Visby - największym mieście Gotlandii, próbuje godzić z wychowywaniem dwójki dzieci. Po śmierci męża aktywność zawodowa jest też sposobem na wyjście z depresji i poukładanie sobie życia na nowo...
Serial jest ekranizacją popularnych w Szwecji (a u nas chyba jeszcze mało znanych) powieści kryminalnych Anny Janson. Nie znam klimatu książek, ale w filmie fajnie udało się połączyć sprawy kryminalne z surowym pięknem Gotlandii - to trochę jak nasz Ojciec Mateusz i promocja Sandomierza, tyle, że tu jest raczej bardziej brutalnie i realistycznie (a mniej jest humoru). Słoneczne zdjęcia urokliwej starówki Visby, łąki i wiatraki z lotu ptaka, albo też zimne i fascynujące urwiska nadmorskie - wszystko aż kusi by się zainteresować ta wyspą, a to znaczy, że twórcom udało się zrealizować przynajmniej jeden cel. Szwedzkie kryminały wypromują więc nie tylko Ystad i Fjallbackę. Gotlandia jest równie ciekawa!
A same sprawy? Cóż chyba nie oczekujecie, że będę zdradzał fabułę poszczególnych odcinków? W kryminałach to tak jakby odbierać całą przyjemność... Klimat porównywalny z filmami o Wallanderze, może jest odrobinę mniej ponury, troszkę lżejszy. Marii w śledztwach partneruje ekipa całkiem sympatycznie nakreślonych postaci, mamy więc trochę wątków pobocznych i okazję bohaterów polubić. Z przyjemnością będę polował na kolejne odcinki (w Polsce pokazano chyba dopiero 7).  

Więcej o serialu.

4 komentarze:

  1. Wygląda na to, że zjadło mi komentarz :(
    Czytałam uszami Niewidzialnego Mari Jungstedt, akcja właśnie na Gotlandii, głównie w Visby. Z chęcią bym obejrzała tamte strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ja też i to chętnie :) latem albo jesienią...

      Usuń
  2. Generalnie nie przepadam za kryminałami.

    Podobno w tym serialu są wspaniałe zdjęcia Gotlandii. Wyspa w różnych porach roku z małymi domkami, z otaczającym morzem. Może być ciekawy klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda! Dokładnie jak w naszym Ojcu Mateuszu, krajobrazy stanowią sporą wartość dodaną

      Usuń