Dziś coś na luzie, ale w zanadrzu przynajmniej 3 "klasyki". A na razie odsypiam wczorajszy wieczorny seans "Sklepu dla samobójców" i potem oglądanie nagranego z tvp kultura świetnego koncertu z Bobbym McFerrinem.
Produkcji tego typu jak Avengers coraz więcej i widać, że oglądane są nie tylko przez małolaty, ale i z sentymentu przez grupę ludzi całkiem dorosłych, którzy gdzieś tam w dzieciństwie zetknęli się z komiksowymi super bohaterami. I oczywiście, że są to bajki i nikt tego na serio nie bierze, ale i tak zadziwia mnie ilość ludzi, którzy potrafią wykłócać się na forach, że jakiś szczegół był mało prawdopodobny (sic!), czy niezgodny z charakterem pierwowzoru. A może ja po prostu tego nie chwytam? Nie mam zamiaru ukrywać, że komiksy amerykańskie mnie nie kręcą, nie bawią. A już na pewno nie należę do fanów, którzy niczym nie skrępowani przebierają się za swoje ulubione postacie. Trochę tak tu już jest z takimi produkcjami - albo idziesz do kina, dyskutujesz o ulubionych scenach, czyli jednym słowem zakładasz kostium jak inni, bawisz się tymi tworami popkultury, albo nie masz o czym gadać ze sporą grupą znajomych, bo nigdy ich nie zrozumiesz, nie będziesz wiedział co ich tak kręci.
Produkcji tego typu jak Avengers coraz więcej i widać, że oglądane są nie tylko przez małolaty, ale i z sentymentu przez grupę ludzi całkiem dorosłych, którzy gdzieś tam w dzieciństwie zetknęli się z komiksowymi super bohaterami. I oczywiście, że są to bajki i nikt tego na serio nie bierze, ale i tak zadziwia mnie ilość ludzi, którzy potrafią wykłócać się na forach, że jakiś szczegół był mało prawdopodobny (sic!), czy niezgodny z charakterem pierwowzoru. A może ja po prostu tego nie chwytam? Nie mam zamiaru ukrywać, że komiksy amerykańskie mnie nie kręcą, nie bawią. A już na pewno nie należę do fanów, którzy niczym nie skrępowani przebierają się za swoje ulubione postacie. Trochę tak tu już jest z takimi produkcjami - albo idziesz do kina, dyskutujesz o ulubionych scenach, czyli jednym słowem zakładasz kostium jak inni, bawisz się tymi tworami popkultury, albo nie masz o czym gadać ze sporą grupą znajomych, bo nigdy ich nie zrozumiesz, nie będziesz wiedział co ich tak kręci.
Czarna Wdowa, Sokole Oko znani dotąd z kinowych produkcji opowiadających tylko o nich, teraz razem tak jak i w komiksach. Wszystko to co się mogło podobać tam znajdziecie i tu, może nawet zwielokrotnione: walkę dobra ze złem, akcję, walki, które wydają się nie do wygrania, niesamowite możliwości bohaterów, efekty specjalne, odrobinę humoru i masę patosu :) Fabuły nawet nie mam zamiaru streszczać. Każdy z tych "herosów" jest inny i wcale nie łatwo przekonać ich do współpracy, ale czy taki film może skończyć się ich klęską? Powiedzcie sami...
Joss Whedon stworzył film, który w kategorii rozrywki można ocenić bardzo wysoko. Jeżeli tylko przymknie się oko na te kostiumy i super moce, przyjmie tą konwencję, to potem już ogląda się bez specjalnych westchnień w stylu "ale głupota". Tu przecież nic nie musi nosić znamion realizmu.
Szybko, kolorowo i z przytupem. Pewnie nie będzie to film równie kultowy jak dla mojego pokolenia "Gwiezdne wojny", ale chyba też dlatego, że zbyt wiele podobnych rzeczy ukazuje się obok siebie. Obrazy migają i w pamięci pozostaje niewiele.
"Avengers" jako kino czysto rozrywkowe spisuje się naprawdę znakomicie. Fajnie się ogląda, jest zabawnie, wartka akcja, ciekawi bohaterowie, Loki... czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńno tak, powinienem chyba napisać jeszcze coś o aktorach bo to same ciacha, nie? :)
OdpowiedzUsuńDawno nie płakałem w kinie ze śmiechu, ale na Avengersach zdarzyło mi się. A wszystko przez Hulka i Lokiego i ich finałową konfrontację. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film. Mam sentyment do postaci komiksowych z dzieciństwa (nie żebym była jakoś strasznie dorosła).
OdpowiedzUsuńKwestie z "Avengers" znam na pamięć >.< I faktycznie mogłeś napisać coś o aktorach :3
widziałem takie analizy fanowskie, że pewnie moja pisanina by się z tym nie mogła równać :)
Usuń