niedziela, 25 sierpnia 2013

Dzień kobiet,czyli Motylek Ci wszystko da

Strasznie byłem ciekaw tego filmu. Takie "zaangażowane" kino dotykające konkretnych trudnych spraw i dających nadzieję, że można je wygrać to u nas rzadkość. I czuje się trochę, że twórcy mocno wzorowali się na produkcjach tego typu zza Oceanu, tyle, że tam zwykle temat jest chwytany jak najszybciej, u nas mam wrażenie trochę przeleżał. A może zastanawiano się czy nie jest zbyt ryzykowne robić taką produkcję, gdzie przecież każdy Polak od razu wie co to za sieć "Motylek", a ich prawnicy tylko czyhają z procesem o zniesławienie...
Jak na debiut film Marii Sadowskiej film nie jest zły, choć ma pewne wady. Ale najważniejsze, że jest - może za nim pójdą kolejne tego typu produkcje? Oby tylko nie stały się one kolejnym narzędziem manipulacji i gry politycznej. Dopóki opowiadają o konkretnych ludziach, ich problemach i ich walce to ok, ale łatwo tu pojechać na emocjach, uogólnić trochę oskarżenia i potem już tylko zacierać ręce, że jakiś temat w świadomości społecznej jest już kojarzony tylko zgodnie z naszymi zamiarami. 


Halina - kobieta samotnie wychowująca córkę i pracująca w sieci handlowej "Motylek" zostaje dostrzeżona przez przełożonych i awansowana na kierowniczkę. Większa kasa, przywileje, życie na innym poziomie, ale przecież też i niełatwy kawałek chleba - z dnia na dzień traci dobre relacje z koleżankami, przez szefów zmuszana jest do dziwnych rzeczy, które jak twierdzą są konieczne by utrzymać się "na powierzchni" (a jak się nie zgodzi, traci stanowisko), ma dużo mniej czasu dla córki, a sama coraz rzadziej z zadowoleniem patrzy w lustro. Cokolwiek gdzieś Wam się obiło o uszy a propos czarnej strony pracy w marketach, to tu to wszystko wepchnięto by obraz był bardziej dający po oczach - od trupa wokół którego toczą się normalne zakupy, aż po słynne pieluchy dla kasjerek i poronienia od dźwigania palet. No i wreszcie ciąg dalszy, który ma być osią filmu - gdy Halina już nie daje rady i traci kontrolę nad wydarzeniami, natychmiast zostaje usunięta z firmy. Groźby, prośby, kłamstwa, oskarżenia, wszelkie naciski i pogrążanie kobiety, byle tylko nie doszło do procesu, do złożenia zeznań i skarg. Szkoda, że ta część filmu jakoś wyraźnie przyspiesza, że więcej czasu i uwagi nie poświęcono tej przemianie - od depresji, przez próbę walki o własne prawa, aż po "wojowniczkę" walczącą w imieniu wszystkich kobiet wykorzystywanych w takich miejscach. Troszkę mi zabrakło tu wiarygodności, realizmu - dużo bardziej jesteśmy skłonni wierzyć w wejście w rolę "nadzorcy", tym mechanizmom poświęcono zresztą więcej uwagi, potem jest już dużo słabiej. Ale to oczywiście subiektywne wrażenie.
Może jednak zamiast czepiania się dość uproszczonego scenariusza czy niedoskonałości w grze niektórych postaci, warto jeszcze raz podkreślić satysfakcję, że taki film powstaje. W czasach gdy coraz większe obawy o utratę pracy, zmuszają ludzi do różnych dziwnych rzeczy, warto by takie historie opowiadać, żeby ludzie wiedzieli, że nie warto godzić się na wszystko, że to i tak prowadzi donikąd. Tyle, że takie filmy warto robić szybko - reagując błyskawicznie na rzeczywistość (scenariusz przecież bazował na prawdziwych wydarzeniach) i zadbać o to by w scenariuszu nie znalazło się aż tyle uproszczeń. W końcu takie obrazy będzie oglądał nie tylko czytelnik Super Expressu, czy Faktu, więc proszę nam kitów nie wciskać.
Western feministyczny? Zabawne określenie, ale trochę oddaje schematyzm i nastrój tego obrazu.
PS Na plus na pewno rola Katarzyny Kwiatkowskiej. Jak to dobrze, że nie zatrzymała się na parodiach u Majewskiego...

1 komentarz:

  1. Obejrzałam jakiś czas temu i powiem szczerze, że bardzo mi się film podobał. Oczywiście, że można się doczepić a to do schematyczności i zbytnich uproszczeń, a że jakiś wątek ledwo został liźnięty. Ale ja nie chcę się czepiać, bo to dobry film jest. Historia dobrze, sprawnie opowiedziana i rewelacyjnie zagrana (brawa dla Kwiatkowskiej!)To się po prostu dobrze ogląda. Nie przyjemnie, a dobrze właśnie:)

    OdpowiedzUsuń