czwartek, 20 września 2012

Wallander, czyli która wersja lepsza?

No właśnie - co takiego jest w tych powieściach Mankella, że tak fascynują i doczekały się już nawet nie jednej, ale kilku wersji serialowych? Ciekawy bohater? Ta atmosfera i chłód jaki bije nie tylko z krajobrazów, ale nawet z wnętrz? Jak to oddać w obrazach?
Pisałem jakiś czas temu o wersji brytyjskiej, którą bardzo lubię. A na dziś parę słów o skandynawskiej produkcji - jakiś czas temu upolowałem kilka odcinków by trochę ogarnąć go jako całość (choć wymiękłem już po jednym odcinku). Rozczarowanie. I to spore. Wydawałoby się, że Szwedzi najlepiej będą potrafili wydobyć z powieści Mankella to co najbardziej fascynujące. Tymczasem otrzymujemy przeciętny serial, prawie bez napięcia, bez atmosfery, z dziwnie drętwymi postaciami i ze sporymi zmianami w stosunku do treści książek (np. dziwny wątek niełatwych relacji detektywa z córką, którą wepchnięto na ten sam posterunek jako policjantkę). 
Wallander zawsze był dla mnie trochę typem samotnika, wiecznie zmęczonym, zniechęconym. Jego intuicja często prowadziła go na trop rozwiązania samotnie, czasem obrywa po głowie, zapomina o ważnych szczegółach, ale wciąż poświęcony jest sprawie, koledzy muszą go zmuszać od odpoczynku... Tu owszem jego ekipa fruwa po mieście, coś tam odkrywa, ale sam Wallander prawie cały czas siedzi za biurkiem i podsumowuje pracę innych, dopiero w finale rusza by zamknąć sprawcę i dochodzenie...
Drażni mnie i brak oryginalności w samym klimacie filmu (bo przecież sprawy nie są zbyt rozbuchane i to nie trupy były u Mankella najciekawsze), ale i sam bohater. Trudno go polubić, jest jakiś taki misiowaty, rozlazły, a wcale nie widać w nim tej charakterystycznej depresyjnej nuty, syndromu samotnego wilka, który stracił złudzenia. Owszem - profesjonalista, ma doświadczenie, ale nudny i przewidywalny aż do bólu. Branagh w wersji brytyjskiej moim zdaniem ciekawszy  i bardziej pasujący do tej roli. Większość spraw i tak rozwiązywana jest trochę przypadkiem, a "profesjonalizm" w prowadzeniu przesłuchań, dochodzenia powinien chyba prowadzić nas do refleksji, że na policję szwedzką nie tyle można liczyć, ale raczej należy się jej obawiać (jej nieprzewidywalności). 
Żeby jeszcze w tym było trochę więcej życia, ale jak dla mnie to propozycja jedynie dla zagorzałych fanów kryminałów i to z zastrzeżeniem, że nie przeszkadza im powolność akcji. Można się ze mną sprzeczać (bardzo proszę i nawet chętnie poznam opinię innych), ale jednak nawet tego skandynawskiego chłodu i mrocznej atmosfery uważam, że więcej udało się uchwycić w produkcji BBC niżeli w tym serialu. Tam klimat budowała i muzyka i zdjęcia. Tu postawiono (no właśnie na co?) na to żeby pokazać nam całą ekipę prowadzącą dochodzenie, ich rozmowy, szukanie śladów. Ale w tym nie ma nic specjalnie wyjątkowego. 
Wyszło moim zdaniem przeciętnie.    
 I dla porównania :)

18 komentarzy:

  1. Nie przebrnęłam przez jeden odcinek zarówno wersji szwedzkiej, jak i brytyjskiej. Masz rację, ta szwedzka jest strasznie drętwa, z resztą w ogóle filmy szwedom wychodzą mocno takie sobie, w porównaniu do powieści, Millenium też mnie szczególnie nie zachwyciło. Za to brytyjska wersja, mimo że o niebo lepiej zrobiona, odrzuciła mnie tym, że jest... angielska. Po prostu nie mogłam kupić Wallandera mówiącego z takim pięknym, brytyjskim akcentem. Dlatego pozostanę przy powieściach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Millenium faktycznie nie było w wersji filmowej porywające, ale i tak lepsze od Wallandera. Cholercia filmu Lyncha nie widziałem, muszę nadrobić, podobno klimat ma fajny. Masz rację, że czasem robienie opowieści o jakimś kraju przez Amerykanów czy Brytyjczyków wychodzi zabawnie, ale nie wiem czemu Wallandera akurat polubiłem...

      Usuń
    2. To ja generalnie nie mam problemu z tym, że każdy, od sowieckiego żołnierza, poprzez buszmenów z Afryki a na Marsjanach kończąc wdzięcznie wypowiada się w języku Szekspira, ale akurat Wallander wymawiający przeciągle "indeed...", w zestawieniu z zapamiętanymi przez mnie z lektury trudnościami bohatera w mówieniu w tym języku powodują, że tego nie kupuję. :)

      Amerykańskiego Millenium tez nie widziałam, muszę nadrobić.

      Usuń
  2. Mnie się brytyjska wersja bardzo podobała, a szwedzkiej nie widziałam, więc się nie wypowiadam...
    Teraz oglądam drugi sezon Killing, świetny jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj świetny, a oglądałaś duńską wersję? podobno jeszcze lepsza...

      Usuń
    2. Nie widziałam, ale jak się nadarzy okazja, to na pewno obejrzę...

      Usuń
  3. widziałam tylko kilka odcinków, przelotnie w telewizji dawno, dawno temu wersji skandynawskiej i zgadzam się z opinią o jej niemrawości; w porównaniu ze świetną wersją brytyjską [ale co, co brytyjskie nie jest genialne??] i AKTORSTWEM Branagha wypada bardzo, ale to bardzo blado

    Millenium tak, ale tylko wersja skandynawska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie mam porównania, pierwsza część skandynawska mi się podobała, pozostałe trochę mniej. Ale dwójka aktorów dobrana świetnie i zagrali dobrze...

      Usuń
  4. a może ktoś jest zainteresowany tą szwedzką wersją i chciałby ją zdobyć? Dajcie znać jak się znajdzie 5 osób chętnych w tym wątku to może mnie przekonacie do oddania na konkurs prezentu od Gutek Film - cały drugi sezon serialu, czyli 7 odcinków po 90 minut Wallandera. Będziecie mogli się przekonać czy ta wersja przypadnie Wam do gustu. Namawiajcie się, ściągajcie znajomych by udowodnić, że znajdzie się choć 5 osób chętnych do zdobycia tej płyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, chciałabym! Tylko kiedy znaleźć czas na oglądanie?...

      Jeszcze co do filmu - Mankell sam wepchnął Lindę na posterunek obok Kurta, właśnie przeczytałam "Nim nadejdzie mróz", to wiem :)

      Usuń
    2. o patrz nie wiedziałem. Dotąd tyle powieści mam za sobą i w żadnej nawet bym nie przypuszczał, że tak się stanie. A tu cały serial na tym zbudowano

      Usuń
  5. Mankella uwielbiam w wersji papierowej jak i telewizyjnej. W kwestii porównań serialowych ja najchętniej oglądałam szwedzka wersję z wielkim, grubym blondynem w roli głównej. Seria gdy Wallander zaczyna mieć Alzheimera mnie osobiście przytłoczyła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tej ekranizacji myślałam mówiąc Lubie to! http://www.alekinoplus.pl/program/film/wallander_35947

      Usuń
  6. Szwedzka wersja Wallandera jest rewelacyjna trzeba obejrzeć więcej niż 1 czy kilka odcinków. Postacie głębokie, ważny jest każdy gest. Piękny film o życiu. fakt trudny i przytłaczający. Świetne skandynawskie kino. K. Branagh którego generalnie uważam za świetnego aktora i reżysera zwłaszcza jak się weźmie za Szekspira to tu poległ. Miałki bez charakteru, flaki z olejem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi szwedzka wersja nie podeszła niestety, brytyjska choć bardziej komercyjna może nie jest idealna, ale jakoś bardziej wciągała

      Usuń
  7. Wallander szwedzki to mój ulubiony serial, wspaniała akcja spokojna, aktor dobrany idealnie.

    OdpowiedzUsuń