niedziela, 8 kwietnia 2012

Grubasy, czyli jakie to życie jest ciężkie

Wybaczcie, to nie żadna złośliwość i nawiązywanie do świątecznego obżarstwa. Po prostu notka już jakiś czas czekała na swoją kolej, czyli film obejrzany ponad tydzień temu, ale nie było kiedy o nim napisać. "Gordos” albo po polsku "Grubasy" to hiszpański film w reżyserii Daniela Sáncheza Arévalo, ostatnio często sięgam po kino europejskie :) Jest inne, to czesto obrazy bardzo zaskakujące. Tym razem też spore zaskoczenie. Bo niby mnóstwo tu scen komediowych, tak absurdalnych, że aż dziw, że komuś przyszły do głowy, ale też im bliżej poznajemy naszych bohaterów, tym bardziej zaczynamy im współczuć, trzymać za nich kciuki, lubić ich i traktować jak najbardziej serio. Poznajemy ich na początku filmu na terapii grupowej - szukają pomocy i pomysłu na siebie, bo czują się nieszczęśliwi ze swoim wyglądem (i ze swoim życiem). Terapia jak sami możecie się przekonać niekonwencjonalna, nie do końca skuteczna, ale i tak życie każdego z nich powoli się zmienia. Nie tylko pacjentów - terapeuty również.
Mamy kobietę, której ukochany wyjechał, a ona siedzi w domu i oprócz kontaktów e-mailowych z narzeczonym nie chce się kontaktować z nikim innym (i je). Mamy przystojnego homoseksualistę, który zarabiał dotąd jako model reklamując pigułki na odchudzanie (ale nie wytrzymuje presji). Mamy kobietę, która wraz z narzeczonym należy do jakiejś wspólnoty religijnej, ale brakuje jej bliskości fizycznej i mimo ważnych dla nich zasad i wartości nie chce czekać aż do ślubu na miłość, której pragnie. Mamy mężczyznę, który wydaje się szczęśliwy ze swoją tuszą, ale trochę niepokoją go zdrowotne konsekwencje takiego trybu życia. To oczywiście tylko zajawki różnych sytuacji i opis wyściowy. Co potem i jakie problemy ma ze sobą terapeuta? Jeżeli jesteście ciekawi to zobaczcie sami.
Możemy się śmiać z ich wyglądu, z ich problemów, podjadania, poczucia winy, ale i szcześcia jakie im daje jedzenie, ale ten film dobrze pokazuje, że szczęście czy problemy życiowe są niezależne od nadwagi i jedzenia. Nadzieje, lęki, marzenia, miłość, seks, kompleksy, potrzeba akceptacji targają przecież każdym z nas i trzeba nauczyć się radzić sobie z nimi, aby nie kierowały nami bez żadnej kontroli, aby nie iść ślepo za czymś co może spowodować prędzej czy później rozczarowanie, zranienie. To czym ludzie zagłuszają swoje problemy to sprawa drugorzędna, szkoda więc jeżeli do tego filmu podejdzie się jedynie jako do okazji by ponabijać się z ludzi otyłych (swoją drogą brawa za dość odważne role!).   
Momentami jest dość gorzko, chwilami zabawnie, bohaterowie troszkę przerysowani i groteskowi, ale przecież ich problemy jak najbardziej prawdziwe. Jak sobie z nimi radzą? Jak próbują zmieniać swoje życie?
Komediodramat, ale chyba nie dla każdego będzie strawne takie wymieszanie elementów humorystycznych (i dodajmy do tego problematykę życia seksualnego, pokazaną bez zahamowań) i problemów jak najbardziej poważnych. Moim zdaniem ciekawe i zobaczyć warto.

4 komentarze:

  1. Tytułowo film chyba nakręcony o mnie... oj zycie jest ciężke...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam ten film już jakiś czas temu w kinie. Mi te specyficzne poczucie humoru i to wymieszanie bardzo pasowało. Dobre kino:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę,że film warty zobaczenia być może i przez właśnie przez osoby mające takie problemy by spojrzały na swoje problemy z dystansu.)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie obejrzałam zachęcona Twoją recenzją. I mamy... takie same odczucia. Właściwie nie wiem co mam powiedzieć jeszcze... Może tyle, że szkoda, że właściwie wszyscy SPOILER pozostali grubi... KONIEC SPOILERA. Natomiast face, który nie potrafił patrzeć na swoją żonę w czasie ciąży - jakbym miała takiego, to już bym się słowem do niego nie odezwała.

    OdpowiedzUsuń