sobota, 21 kwietnia 2012

Wszystkie odloty Cheyenne'a, czyli znaleźć to coś

O rozdawajce na dole. A notka dzisiejsza o filmie "Wszytkie odloty Cheyenne'a".
Przedziwny film. Po pierwsze na pewno kapitalna rola Seana Penna, niesamowita i brawurowo zagrana postać głównego bohatera. Po drugie ścieżka dźwiękowa - to już pewnie dla wybranych, ale naprawdę smakowita - dużo lat 70-tych i 80-tych, głównie rocka alternatywnego. W filmie pojawiają się m.in. David Byrne, jesteśmy na koncercie Talking Heads, w warstwie dźwiękowej jest też np. Iggy Pop. No i wreszcie po trzecie - sama fabuła. I to chyba najbardziej wpływa na moją ocenę filmu i określanie go jako przedziwnego. Mamy wątek główny, czyli podróż głównego bohatera, śladami, które pozostawił mu zmarły ojciec, aby dokończyć sprawę, której tamten nie zdążył wykonać. A więc kino drogi. Opowieść o dojrzewaniu, odkrywaniu siebie, dawnej relacji z ojcem, która dawno została zagubiona. Ale ta opowieść jest nafaszerowana tak dziwnymi scenami, bohaterami drugoplanowymi (a każdy jakby z odrębną historią, którą każdy chce opowiedzieć), że wątek główny momentami nam znika z oczu. Jaki one mają związek z naszym bohaterem? Jak odszukiwać te ślady, nitki łączące poszczególne sceny ze sobą? A może odpuścić to sobie, bo wcale nie musi to tworzyć jakiejś zamkniętej całości? Oglądać to skupiając się na pewnej poetyce tych zdjęć, zabawach przy melancholijno filozoficznych stwierdzeniach naszego bohatera. Konfrontowania tego jak było dawniej (i czym wciąż trochę żyje) z tym co jest teraz...
Cheyenne to starzejąca się gwiazda rocka, kiedyś sławna postać, obecnie żyjąca w swoim dziwnym świecie pełnym fobii, dziwactw i izolowania się od świata. Co go zmieniło? Czemu nie chce dalej występować? Jak sam stwierdza - decyzję taką podjął po samobójstwie jednego z fanów, popełnionym pod wpływem jego  depresyjnych piosenek. Nasz bohater choć przestał grać, dla świata zewnętrznego założył maskę - może by nie okazywać już nigdy swego prawdziwego wnętrzna, emocji? To poza, ale jednocześnie sposób na to by nie zostać zranionym. Makijaż, ubiór, fryzura, jego przyzwyczajenia tworzą barierę, dzięki której do swego świata dopuszcza tylko wybranych. Ta postać pewnie będzie Wam sie trochę kojarzyć z Robertem Smithem z the Cure (sam byłem fanem i nosiłem znaczki z jego podobizną) :) Jak widać w tym filmie wrażliwcy nie muszą być ponurakami.
Sean Penn kapitalnie zagrał te postać. Jest komiczny, a zarazem pełen jakiegoś smutku. Choć przeżywa chwile szczęścia, nigdy tego nie okazuje. Zawsze stonowany, wręcz anemiczny, spokojny, wydawałoby się kompletnie bezradny przy żonie Francis, która mocno stapa po ziemi. To ona w tym związku zna życie, on stworzył sobie jedynie bezpieczną przestrzeń, poza którą się nie porusza. Ale gdy otrzyma wiadomość o chorobie od lat nie widzianego ojca wyruszy przez ocean sam - bo tę podróż musi przebyć bez opierania się na innych. Przerodzi się ona z krótkiej wizyty przy zmarłym w dziwaczną wędrówkę po kraju by spełnić życzenie ojca - więźnia obozu koncentracyjnego, by pomścić jego pamięć i wytropić zbrodniarza, który go skrzywdził. Zemsta, wybaczenie, wstyd, tęsknota, wreszcie miłość i odrzucenie - to wszystko kotłuje się w jego sercu, głowie, tym zaczyna żyć. Być może po wielu latach żyć naprawdę. Przecież o tym jest ten film: "This Must Be The Place"...        
Momentami surrealistyczne i mimo "wagi tematu" i kwalifikowania tego filmu jako dramatu, jak dla mnie jest to opowieść optymistyczna i powiedziałbym nie bez humoru. Paolo Sorrentino stworzył film jako dość dziwaczną układankę i dlatego pewnie ten film jednych zachwyci, innych najnormalniej znudzi. Warto więc zobaczyć choćby po to w której grupie jesteśmy...  

Ponieważ w poniedziałek Światowy Dzień Książki to mam do zaproponowania Wam kolejną rozdawajkę. Do wygrania książka specjalnie wydana przez EMPIK - wyjątkowe opowiadania Jacka Dehnela, Małgorzaty Kalicińkiej, Rafala Kosika, Zygmunta Miłoszewskiego, Beaty Pawilkowskiej. Jak widzicie zestaw ciekawy - z różnych gatunków, ale same znane nazwiska. I z tym jest związana moja prośba do Was.
Jeżeli chcecie zdobyć książkę, napiszcie proszę Wasze propozycje pięciu autorów, których opowiadania chcielibyście przeczytać w takim zbiorku. Szukamy wśród Polaków, mile widziane uzasadnienie. I tyle. Losowanie w środę, inna rozdawajka trwa do jutra, kolejna przygotowana na czwartek. Uff. Z Lublina wróciłem, niestety po raz kolejny mam niedosyt tego miasta, chciałbym tam wrócić i to niebawem, jak się uda pewnie uraczę Was porcją zdjęć i wrażeń.

18 komentarzy:

  1. Zgłaszam się. Już piszę, jakich autorów opowiadania chciałabym ujrzeć w zbiorku.
    Są to mianowicie: J. Pilch, W. Kuczok, O. Tokarczuk, A. Stasiuk, J. Podsiadło. Dlaczego? Bo ich lubię, ot co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgłaszam się moje typy to Olga Tokarczuk J Podsiadło D Terakowska i hmm Stasiuk. Dlaczego? ponieważ nie znam zbyt dobrze twórczości tych osób a dzięki takiemu zbiorkowi mogłabym to zmienić

      Usuń
  2. ja już nogami przebieram. widziałam zajawki tego filmu. nic mnie nie powstrzyma przed obejrzeniem :) a jeszcze Twoja notka mnie już zupełnie podochociła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym chętnie poczytała: M. Syrwid (moje ostatnie odkrycie, opowiadań jeszcze nie czytałam - dzisiaj notka o niej), D. Terakowskiej, J. Podsiadły, O. Tokarczuk i... kłopot :) Może Stasiuka? Albo Pilipiuka dla odmiany?

    OdpowiedzUsuń
  4. Film chciałabym oglądnąć ze względu na Seanna Pena .
    Zgłaszam swój udział a w takim zbiorku przeczytałabym : Dorotę Terakowską, Małgorzatę Kalicińską, Janusza Wiśniewskiego, Zygmunta Miłoszewskiegoi....

    OdpowiedzUsuń
  5. moja piątak jakos wybitnie męska w tym świetle wychodzi: Szczygieł, Dukaj, Kosik, Orbitowski, Krajewski... ale muze się przypatrzeć tym Waszym propozycjom...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgłaszam się iiii moja propozycja:
    Jerzy Pilch, Wiesław Myśliwski, Marek Harny, Marek Krajewski, Andrzej Stasiuk - cenię, zaczytuję się, kolekcjonuję - mieć ich w jednym miejscu, toż to gratka!
    Moja lista również wyszła męska... no cóż. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja swój akces zgłaszam;)
    A moje propozycje: Magdalena Tulli (bo jest genialna i niedoceniona - niech się wszyscy na niej poznają!), Olga Tokarczuk (bo ją uwielbiam, mogę czytać wciąż i wciąż, ma najklarowniejszy styl ze wszystkich znanych mi autorów;)), Paweł Huelle (bo nikt tak jak on nie potrafi tworzyć bohaterów, o których nie można już zapomnieć...), Janusz Głowacki (za mało - jak dla mnie - pisze i wydaje, bardzo ceniony przeze mnie autor) oraz Zbigniew Mentzel (kto czytał "Wszystkie języki świata", temu nie trzeba niczego już tłumaczyć;)).
    PS. A gdybym mogła dla równowagi dorzucić jeszcze jedną osobę - dla równowagi - czyli żeby było trzech pisarzy i trzy pisarki, to byłaby to Joanna Bator - ciekawa jestem, jak wyglądałaby krótsza forma w wydaniu pani Bator (bo znam i cenię jej twórczość, która jest taka jednak większa objętościowo;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawy zestaw :) Tulli ostatnio czytałem i to było bardzo ciekawe, Głowackiego lubię, ale Mentzla zupełnie nie znam. Muze kiedyś sprawdzić :)

      Usuń
    2. A ja sobie zapisałam nazwiska, bo nie znam. Fajne zadanie wymyśliłeś, można odrobinę poszerzyć horyzonty :)

      Usuń
  8. Ja również się zgłaszam.
    Moje typy: Kosik, Plich, Tokarczuk, Mrożek i Pawlikowska. Prawie każdy z innej beczki, jednak im dziwniej tym weselej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgłaszam się. Moje typy to: W. Bonowicz, J. Podsiadło, M. Kisiel, A. Stasiuk i J. Chmielewska. Z tego wyszło, że kobiety dla rozweselenia, a mężczyźni dla zadumy...

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja też się zgłoszę. Z chęcią przeczytałbym opowiadania: Rudnickiego - uwielbiam jego ironiczne i sarkastyczne spojrzenie na polską rzeczywistość, Szczygła - ciekawe czy wmieszałby coś o Czechach, Twardocha - ten pisarz mi zwyczajnie imponuje swoją wyobraźnią, Dukaja - on musiałby coś wymyślić niesamowitego, Myśliwskiego - on chyba nie pisuje opowiadań, ale gdyby się zdecydował to musiałoby to być coś cudnego:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgłaszam się również. Moja piątka to sami fantaści, gdyż innych Polaków nie czytuję :) Kosik, Sapkowski, Ćwiek, Pilipiuk, Dukaj. A co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj to prawda - fantastyka u nas trzyma się nieźle - większość z nich debiutowała w pismach, aż żal, że teraz jedno z ważniejszych pada :(

      Usuń
  12. Obejrzałam. Wczoraj. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Sean Pean przeszedł samego siebie, tak rewelacyjnie wykreowanego bohatera już dawno nie widziałam. Po prostu klękłam. Film REWELAYJNY choć nie kumam tej ostatniej sceny. On jest tym Tonym czy jak? Jeeej, muszę jeszcze poczekać aż powiem coś konkretnego, bo jeszcze trawię te obrazy. Ale fakt, ze jest to specyficzne kino. Ale jakie cudne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Josoo- miało być Sean Penn :)

    OdpowiedzUsuń