wtorek, 14 lutego 2012

Wypadki chodzą po ludziach czyli pech czy fart

Ponieważ dziś wieczór romantyczno-nastrojowy w kinie (dzięki naszemu lokalnemu Stowarzyszeniu, znowu mało czasu na pisanie... A tematów sie nazbierało, że ho ho. Ale wypadałoby przynajmniej podać wyniki losowania prawda? A zresztą może lepiej nie mówić, że to losowanie - jeszcze się Urząd Skarbowy przyczepi. A więc wśród 26 osób i świetnych cytatów (muszę kiedyś to powtórzyć, bo świetna lektura) stulatek popatrzył (a wzrok ma raczej słaby, więc chyba udawał, że czyta) i postukał w ekran przy komentarzu natalka.b88@wp.pl Brawa, gratulacje! Stulatek już niedługo zostanie przez mnei wyprawiony na pocztę, bo nie może doczekać się spotkania. A wy jeszcze chwilkę poczekajcie na mój opis spotkania ze stulatkiem - może lepiej zrobię to jak już opuści mój dom, to nie będzie żadnych niespodzianek. Kto już miał z nim do czynienia wie, że Stulatek jest nieprzewidywalny, a na dodatek świetnie zaciera ślady. Natalko - strzeż się! On jest nie tylko zabawny, ale i ma dośc specyficzne podejście do życia (np. wysadza domy).
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Jutro przyjdzie czas na porządkowanie wpisów, a na dziś jeszcze o kolejnym filmie. Wypadki chodzą po ludziach to dość zwariowany dramat o losach rodziny widziany oczami nastolatka. Chłopak uważa, że przynosi wszystkim pecha i każdą tragedię jaka sie wydarza przypisuje sobie...
15-letni Billy Conway już w wieku kilku lat przeżył traumatyczne doświadczenie - jego sąsiad spalił się na jego oczach. Potem cała rodzina miała wypadek samochodowy, w którym zginęła jego siostra, a jeden z braci trafił do szpitala w śpiączce i leży tam już kilka lat bez szans na wybudzenie. Rodzina Billy'ego nigdy się po tym wydarzeniu nie pozbierała. Ojciec do nich odszedł, brat zamknął się w sobie, pije i przesiaduje godzinami przy łóżku swego bliźniaka, a matka balansuje między depresją i histerią... Szczęśliwa rodzinka, nie? A Billy chciałby żyć normalnie - mieć przyjaciela, bawić się... Gdy poznaje bliżej swego sąsiada rzuca się w wir młodzieńczych wygłupów i zabaw. Niestety jedna z nich kończy się tragicznie. I znów powraca do chłopaka pytanie - co takiego w nim jest, że przyciąga do siebie różne nieszczęścia?
Komediodramat choć ten śmiech tu raczej szybko znika nam z twarzy. Zbyt gorzka to opowieść. Ciekawie pokazane relacje rodzinne, prób budowania od nowa, okres buntu młodzieńczego. Bez rewelacji, ale obejrzeć można...
A na koniec coś muzycznego, a propos 14 lutego.

6 komentarzy:

  1. Gratulacje:)
    O "Masz wiadomość" bardzo lubię ten film, może i stałby się ulubionym gdybym go tak często w tv nie puszczali.

    OdpowiedzUsuń
  2. szukałem "Bezsenności w Seattle" z której jest ta muzyczka, ale nie znalazłem więc poszło "Masz wiadomość"...

    OdpowiedzUsuń
  3. jeden z lepszych filmow jakie widzialem w zyciu. widocznie masz i miales/as szczesliwe dziecinstwo,wiec nie doceniasz prawdziwego zycia w dobrym filmie. g... sie znasz na zyciu o filmach

    OdpowiedzUsuń
  4. uwierz widziałem niejeden już dobry film o prowadziwym życiu i potrafię docenić jeżeli jest to dobrze opowiedziane. O tym jakie miałem odczucia po tym filmie - napisałem wyżej, chętnie dowiem się co w nim Ci się podobało, że uznajesz go za "jeden z lepszych w życiu"... Dla mnie przeciętnie, mimo to nie mam zamiaru Cię obrażać. Każdy z nas ma prawo do wlasnej opinii i nasze dzieciństwo nie ma tu nic do tego. Czy dla paru scen mam uznać coś za arcydzieło? No chyba, że poruszyłby mnie bo miałbym identyczne doświadczenie jak bohater... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń