wtorek, 21 lutego 2012

Kolejny rok czyli szczęście w prostej codzienności

Dzień bez czegoś kulturalnegojakiś mało wartościowy. A dziś mimo zmęczenia i nawału spraw słuzbowych na szczęście i trochę przyjemności kulturalnych się udało wcisnąć... Skończyłem lekturę cholernie mocnego "Requiem dla snu" (kochani niedługo pójdzie w Wasze ręce), a w ramach naszego DKK na Ochocie mieliśmy zorganizowane spotkanie ze Sławomirem Koprem. Wrażenia wkrótce, a na dziś zanim padnę jeszcze szybka notka o jednym z filmów obejrzanych w ubiegłym tygodniu. "Wzięło" mnie na Mike'a Leigh.  Na początek "Kolejny rok", w kolejce następne. Duzo mam takich pomysłów, aby poznać jakiegoś twórcę lepiej, przypomnieć sobie, ale potem brakuje mi konsekwencji, bo pojawiają się nowe, bardziej kuszące rzeczy... Ech ten mój słomiany zapał.

Leigh ma niesamowity dar by opowiadać o sprawach prostych i ludziach "normalnych". Życie codzienne, problemy nie jakieś wydumane, ale takie z jakimi zmaga się być może większość z nas. Fajnie ktoś podsumował kiedyś jego twórczość jako: smutnawe filmy o szczęściu lub jego poszukiwaniu. Specyficzne, bardzo kameralne kino i dość intymny portret. Dla jednych fascynujący, dla innych nudny jak flaki z olejem... 
Bohaterami filmu są Gerri, pracująca jako psycholog (doradca zawodowy?) i Tom, geolog. Są szczęśliwym małżeństwem, które mimo upłytu lat jest bardzo blisko siebie, świetnie się rozumieją, wspierają. Widzimy ich na działce, gdzie pracują prawie cały rok, oraz w ich domu - przy różnych okazjach wizyt znajomych. Cały więc film to rozmowy, jakieś wydarzenia rodzinne, imprezy, kłopoty i radości ich bliskich, pocieszanie, wspieranie, lub czasami bezradność, gdy ktoś chce żyć po swojemu i nic do niego nie dociera... Cztery pory roku i w nich osadzona opowieść o potrzebie przyjaźni, miłości, o poszukiwaniu, zagubieniu i harmonii. Harmonię i pełnię szczęścia pokazują nam głównie jako "idealna" para Gerri i Tom, oraz wkraczający na podobną ścieżkę ich syn z nową dziewczyną. A co z tymi, którzy tego szczęścia i miłości w życiu nie mają - czy to dzieje się z ich winy? Czy można im pomóc? Czym różnią się od dwójki naszych bohaterów? A na te pytania kto będzie chciał poszuka sam odpowiedzi w filmie - ja nie mam zamiaru go opowiadać. Ale mam takie odczucie, że każdy może odnaleźć tam coś dla siebie, troszkę inne obserwacje, wnioski...
Bardzo ciepły film, mimo, że chwilami pokazuje rzeczy niełatwe, to poprzez postawę Gerri i Toma daje nam jakiś spokój i nadzieję.
Ma to jakiś urok, ale na pewno nie każdemu to kino odpasuje... Mimo wszystko ja polecam.

11 komentarzy:

  1. "Mimo wszystko"? Powiem szczerze, że dla mnie w tym filmie wszystko jest na swoim miejscu.;) Film o prawdziwym życiu, z bohaterami, jakich można spotkać codziennie na ulicy. Film, który pokazuje, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, tyle, że trzeba je wypracować i dostrzec w drobiazgach.;)
    Teraz zdałam sobie sprawę, że Leigh jest jednym z nielicznych reżyserów, na którego filmy chodzę do kina w ciemno. Rozczarowań jeszcze nie było.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mimo wszystko bo zdaję sobie mocno sprawę, że to nie jest kino dla każdego. Czy się mylę? Mi się podobało, chyba nawet pomimo pewnych niedociągnięć, albo dzięki nim - bohaterowie są bardziej ludzcy z tym że potrafią zgrzytnąć na kogoś zębami, mieć go dość...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie ma w ogóle rzeczy (filmów, książek, muzyki) "dla wszystkich".;)
    Jakie niedociągnięcia masz na myśli?

    Bohaterowie Leigh są ludzcy również pod względem swojej fizyczności - piękności tu brak. Dla mnie to cenne, bo dodaje wiarygodności.

    OdpowiedzUsuń
  4. chodziło mi o ich relacje ze znajomymi, na ile rzeczywiście widząc problemy mogli zrobić więcej by im pomóc - widzimy tu wycinki z oich zycia, kilka wybranych dni, ale chwilami miałem takie odczucie - są tak skupieni na sobie (i synu), że przyjaciele są przez nich traktowani jako ktoś ważny tylko na chwilę gdy przekracza ich próg i to też tak serdecznie acz powierzchownie. Przyjaciele lubili do nich wpadać, bo zawsze czuli się u nich dobrze (oprócz tej sceny na końcu), ale czy przyjaźń nie powinna polegać na czymś wiecej niż poklepanie po ramieniu i wysłuchaniu? Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. jeżeli wiesz, że ktoś za dużo pije to czy częstujesz go alkoholem? jeżeli wiesz, że durzy się w Twoim synu czy nie powinnaś pogadać o tym wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że para głównych bohaterów była b. tolerancyjna i taktowna. Dodajmy do tego zawód pani domu oraz różnice kulturowe - angielska powściągliwość to fakt.;)
      Przyjaźń na pewno uwzględnia słuchanie i poklepywanie po ramieniu, gorzej jest z otwartością. Trudno (bo niezręcznie) jest powiedzieć prosto w oczy bolesną prawdę. O wiele łatwiej zrobić to wobec osób, które nie są dla nas tak ważne, tak przynajmniej wynika z moich obserwacji i doświadczeń.;(
      A że byli skupieni na sobie? Na moje oko to dość powszechne zjawisko, niestety. Na obronę głównych bohaterów dodam, że przyjaciele do nich lgnęli, więc mieli przyjemność z tej znajomości.;)

      Usuń
    2. ależ ja właśnie dlatego też lubię ten film - oni są ludzcy, nie są idealni. Nie zamierzam ich krytykować, ale dzielę się obserwacją, że te "słabości" tworzyły ich ciekawszymi. Gdyby byli idealni nie wiem czy film byłby tak interesujący a na pewno inny

      Usuń
    3. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Bohaterowie idealni są raczej nudni.
      Czy to w tym filmie była scena z gry w golfa w postaci cieni na trawie? Pamiętam też świetne ujęcie "rodziny we wnętrzu" w domu kuzyna tuż przed pogrzebem, w niemal granatowym pomieszczeniu. Świetny portret.

      Usuń
  5. To nie jest kino dla każdego, ale tego seansu długo nie zapomnę. Trudno mi określić co tak naprawdę mnie chwyciło, ale jest w nim subtelny magnes - opowiada o ludziach, których możemy minąć na ulicy i wiemy, że tacy naprawdę istnieją. Biorąc pod uwagę metody pracy Leigha, to aktorzy spisali się świetnie. Na szczególną uwagę zasługuje Manville, która w moich oczach była bezbłędna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam Sekrety i kłamstwa oraz Verę Drake i bardzo mi się podobały, obejrzę i ten, bardzo mi się podoba trailer. Nie wiedziałam o nim. Niedawno widziałam film angielski pt Irina Palm. Fenomenalny. Polecam. Twoją propozycję notuję, jak tylko nadarzy się okazja, obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. to prawda, że to film o ludziach zwyczajnych - niełatwo to zagrać...O reżyserze żartują, że mógłby złapać przechodnia i zrobić o nim film... pewnie coś w tym jest.
    Kasia! dzięki też wpisuję do kajeta i poszukam

    OdpowiedzUsuń
  8. Przejmujące, dające do myślenia kino psychologiczne... jeśli ktoś szuka w filmie czegoś więcej, niż tylko rozrywki - polecam z całego serca. Osobiście uwielbiam takie filmy, po których obejrzeniu coś się we mnie zmienia. Obrazy z "Kolejnego roku" pozostaną we mnie jeszcze długo...

    OdpowiedzUsuń