środa, 15 lutego 2012

Pod słońcem Toskanii i Holiday czyli wieczór "romantyczny"

Wieczór walentynkowy w tym roku zorganizowany i oboje byliśmy o dziwo zadowoleni. Ja niby nie przepadam za takim reprtuarem filmowym, ale na szczęście te dwa dało sie oglądać bez bólu zębów, a jeżeli obok ma się ukochaną to naprawdę nie myśli się o tym, że musi być "coś ciekawego dla mnie"... Wystarcza obecność, to, że jesteśmy razem i że mogliśmy sie wyrwać. A posyłanie w niebo lampionów szczęścia było fanatstycznym przerywnikiem między filmami. Podziękowania dla Stowarzyszenia Możesz. A teraz o filmach - nie najnowszych, ale na szczęście obu nie znaliśmy (były niespodzianką)...
Czemu zwykle jakoś mnie nie kręcą komedie romantyczne? Bo są sztampowe i wciąz wykorzystują raz sprawdzone chwyty, trudno tam o oryginalność, dobra grę aktorską, mądry scenariusz, czasem nawet komediowość żałosna, a romantyczność polega jedynie na tym iż każda potwora znajdzie swego amatora (i vice versa choć rzadziej, bo to filmy ewidentnie tworzone z myślą o kobietach i to na nich jest skupiona uwaga twórców). Czy Holiday się jakoś wyróżnia? Nieszczególnie. Dwie bohaterki (Kate Winslet i Cameron Diaz) właśnie kończą swoje związki i pozbywają się złudzeń o swoim szczęściu. Chcą odpocząć i przemyśleć różne rzeczy, uciec od tego co dołuje - przypadkiem nawiązują ze sobą kontakt i postanawiają zamienić się na święta domami. Bogata i zapracowana, przebojowa Amanda jedzie do Wielkiej Brytanii do małego wiejskiego dmoku, a Iris na jej miejsce zajmie super willę w słonecznym Los Angeles. Oczywiście ich przeszłość będzie się jeszcze odzywać czkawką, ale obie będą na tyle zdeterminowane by coś zmienić w swoim życiu, że im się to uda. A przy okazji jak to w komediach romantycznych - pojawi się kilku facetów - i tych z przeszłości i nowych, z których będą musiały wybrać, no i będzie też trochę humoru (ale lekkiego) wynikającego nie tylko z męsko-damskich układów, ale też z odmienności dotychczasowych stylów życia (i miejsc zamieszkania). Ach w rolach męskich warto chyba wspomnieć też całkiem znane twarze (Jack Black, Jude Law). 
Pragnienie odmiany swojego dotychczas mało szczęśliwego życia, leczenie zranionego serca, nadzieja i nowe siły do życia (zwykle zwiazane z wyjazdem gdzieś daleko) to temat samograj ostatnio często podejmowany. W drugim filmie podobnie. 
,,Pod słońcem Toskanii'' to historia pisarki (aż dziw, że potem nie wykorzystano tego w scenariuszu np. dopisując jeszcze sukces nowej powieści zainspirowanej zmianami w życiu) ze Stanów, która aby otrząsnąć się z dołka po zdradzie przez męża wyjeżdża na wycieczkę do Włoch. Piękna Toskania (pocztówki, moi drodzy, pocztówki) daje jej spokój, wyciszenie, ale też kusi by ten stan utrzymac dłużej. Pod wpływem impulsu kupuje zaniedbaną willę i postanawia tam zamieszkać na stałe. Szybko wchodzi w lokalną społeczność, zyskuje przyjaciół, ale marzy jej się jeszcze jakaś wielka miłość. Tu jeszcze mniej będziemy mieli komedii (choć my pewnie uśmiechniemy się na widok polskiej ekipy remontującej jej dom), a więcej będzie nostalgii, zakochiwania się, rozczarowań, zastanawiania się nad swoim życiem i swoim szczęściem.   

Pewnie kobiety będą przez to inaczej trochę ten film odbierać - szukac podobnych uczuć, doświadczeń, marzeń do własnych. Dla mnie ta postać była trochę sztuczna, ale nie zaprzeczam - nie nudziałem się. Całość, szczególnie dzięki fajnym krajobrazom, sympatycznym postaciom drugoplanowym i fajnemu klimatowi ciepła i serdeczności ogląda się nieźle.
Film na podstawie powieści Frances Mayes znanej i u nas, ale na ten temat tego ile ma sobie ducha oryginału się nie wypowiem. Po tego typu powieści sięgam jeszcze rzadziej niż po książki :) Jak widać facet może rozumieć upodobanie kobiet do tego typu twórczości, ale nie musi go podzielać.
Ale krytykować nie zamierzam :)
Oba filmy w sam raz na wieczór "romantyczny".


4 komentarze:

  1. Holiday jest świetne. Fajna rozrywka i trwa trochę dłużej niż standard tego typu filmów. Przynajmniej nie skrócono wątków i nie spłycono historii byle zmieściła się w 90 minutach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się "Holiday" bardzo podobało. No ale ja baba jestem :) Ale Mąż też dał radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Holiday" miałam okazję oglądać ostatnio przy okazji świąt Bożego narodzenia i całkiem mi się podobał. Jedna z lepszych komedii romantycznych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja oba filmy bardzo lubię ;) "Pod Słońcem Toskanii" ma niesamowity urok. Oba widziałam już kilka razy.

    OdpowiedzUsuń