czwartek, 23 lutego 2012

Okno na podwórze czyli każdy ma w sobie coś z podglądacza

Oczy się już trochę kleją ze zmęczenia, ale wolę sobie posiedzieć dłużej niż potem mam się przewracać z boku na bok. Zacząłem oglądać "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" i kusi by obejrzeć do końca. A więc szybka notka na dziś. Tym razem coś z klasyki. Alfreda Hitchcock mistrzem był - chyba nikt nie zaprzeczy. Rzeczy robione przez niego odmieniły kino i do dziś mogą być szkołą dla innych. A czy dlatego, że to rzeczy "rozrywkowe" to znaczy, że mniej wartościowe? Film ma sprawiać przyjemność, wstrząsnąć, pozostać w pamięci, trzymać w napięciu. Jego filmy spokojnie spełniają przynajmniej jedno z tych kryteriów :) Pewnie do jego filmów jeszcze wrócę, bo to spora przyjemność patrzeć jak bez środków, którymi dysponuje kino dziś - te 50 lat temu robiono filmy równie ciekawe i przykuwające uwagę. W sumie liczy się dobra historia i pomysł. A ten tu jest.
Zdolny fotograf J.B.Jeff Jeffries (James Stewart) łamie nogę w jakimś wypadku i zostaje przykuty do wózka inwalidzkiego. Facet, który uwielbia bycie w centrum wydarzeń, adrenalinę, teraz siedzi w oknie i jego jedyną rozrywką w niesamowicie upalne dni jest podglądanie przez okno sąsiadów. Jego okno wychodzi na podwórze kamienicy, więc obiektów do obserwacji ma całkiem sporo. Odwiedzające go pielęgniarka i jego sympatia wyzłośliwiają się, że z tego podglądactwa nic dobrego nie wyniknie - może mieć z tego powodu jedynie kłopoty. I jakby wykrakały.
Jeffries zaczyna podejrzewać, że w jednym z mieszkań naprzeciwko pewien akwizytor zamordował swoją żonę. Ale jak to udowodnić gdy siedzi się w domu, a wszystkie poszlaki zaprzeczają, że coś takiego miało miejsce. Policja, mimo, że ma tam znajomych mu nie wierzy.

Film naprawdę trzyma w napięciu, mimo, że ma niewiele "akcji" - gdy ona na koniec się zaczyna rozkręcać, to dla nas jest to raczej zabawne niż sensacyjne (przyspieszenie akcji to raczej zabieg niczym z kina niemego i pasuje do komedii, a nie do thrillera). Ale wcześniej? Naprawdę duża przyjemność - kombinowanie czy przypadkiem wszystko nie zakończy się zupełnie inaczej niż byśmy przewidywali, obserwowanie poszczególnych sąsiadów i zastanawianie się, które jeszcze z nich będzie miało związek z tajemniczymi wydarzeniami, zgadywanie czy rzeczywiście morderstwo miało miejsce (bo tego nie wiemy). No i zdjęcia  - widok z okna i wnętrze pokoju - kamera go nie opuszcza nawet na chwilę - czyż to nie zaskakujące rozwiązanie?
Film ma ponad 50 lat, trudno więc by porównywać go z bieżącymi thrillerami. Ale prawdę mówiąc obawiam się, że remake nakręcony współcześnie wcale dużo lepszy nie był. To ja chyba wolę pierwotny pomysł i ten klimacik życia w kamienicy z podwórkiem niczym z Ulicy Sezamkowej.
Ach no i Grace Kelly jako sympatia - zobaczmy jak wyglądały dawne gwiazdy :)

8 komentarzy:

  1. Do filmu Hitchcocka zawsze z przyjemnością powracam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa, klasyka! Chętnie znów obejrzę! Kiedyś to kręcili filmy... można było o bożym świecie zapomnieć:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem to najlepszy film Hitchcocka. Niektóre rozwiązania zostały zaczerpnięte z opowiadania Cornella Woolricha, ale Hitchcock nie byłby sobą, gdyby nie dodał czegoś od siebie. Hitchcockowi udało się zachować klimat książki poprzez kameralną formę, jedność miejsca i przedstawienie historii z punktu widzenia jednego bohatera. Dlatego ten film to nie tylko trzymający w napięciu thriller, ale też świetna adaptacja książki, choć pewnie nie każdy zdaje sobie sprawę, że to adaptacja.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem remake w ogóle nie był. Daryl Hannah mogłaby Grace Kelly buty czyścić :) a Christopher Reeve dostał tę rolę chyba tylko dzięki warunkom fizycznym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że faza na Jamesa Stewarta stała się fazą na Hitchcocka, a potem na Cary'ego Granta. ^^

    "Okno na podwórze" to kawał wciągającego, trzymającego w napięciu kina. Z pewnością jeszcze do niego wrócę - wcale się nie zestarzał. W przeciwieństwie do Mariusza (dzięki za oświecenie, że to adaptacja - zapomniałam o tym zupełnie), za najlepszy (z widzianych) uważam "Zawrót głowy". Godny uwagi jest z pewnością "Rope" (Sznur/Lina) - akcja ogranicza się do dwóch pomieszczeń, a motywem przewodnim jest morderstwo doskonałe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja oglądałem w sumie 25 filmów Hitchcocka, ale "Okno na podwórze" widziałem wielokrotnie i zawsze oglądało się świetnie. Jednak dokładnie 6 filmów Hitchcocka określiłbym mianem arcydzieła, wystawiając 10-kę. Te filmy to, obok "Okna na podwórze": "Cień wątpliwości", "Zawrót głowy", "Północ, północny zachód", "Psychoza" i "Ptaki" (kolejność chronologiczna).

    OdpowiedzUsuń
  7. wszystkim Wam bardzo dziękuje za wpisy - widzę, że prawdziwi spece wśród nas od Hitchcocka :) ponieważ nadal na szkoleniu w Gdańsku i nie bardzo mam kiedy odpisywać ani nie mam dostępu do swojego dysku pozapisuję Wasze rekomendacje na zaś już w domu. Dzięki! a na dziś zapuszczam Hugo - ciekawe czy będzie lepszy od wczorajszego "niesamowicie głośno"... pozdrawiam z wietrznego Starego Miasta (hotelik skromny ale przyjemny)... szkoda tylko, że nie mam za bardzo z kim wyjść na miasto wieczorem. Ale za to mogę go spędzić równie przyjemnie - zaraz notka, potem lektura i seans filmowy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Okno na podwórze to moje pierwsze spojrzenie na twórczość reżysera. Film mnie zaczarował i od tego czasu biorę wszystko co ma naklejkę Alfred Hitchcock. Z filmów które widziałem polecam Kłopoty z Harrym, obraz z goła odmienny od obranej przez mistrza drogi, ale równie udany :)

    OdpowiedzUsuń