Pisząc o pierwszym tomie Sławka Gortycha (pisałem tu) wyraziłem oczekiwanie czy też życzenia dla autora, żeby druga część cyklu była jeszcze ciekawsza. No i jest! Przynajmniej dla mnie.
Oparcie się jeszcze bardziej na przeszłości, większa ilość postaci w wątku współczesnym wcale nie pogorszyły jakości, a wręcz sprawiły że mniej w niej sztuczności, która mi wtedy przeszkadzała. Jakoś wątek romansowy wtedy mi pasował średnio, a teraz gdy jest opisany z innego punktu widzenia jakoś wypada ciekawiej.
Sławek Gortych od początku założył sobie, że buduje intrygę kryminalną wokół prawdziwych wydarzeń i realnych miejsc. Jest pasjonatem historii i samego regionu Karkonoszy, stąd więc pewnie ma sporo ciekawych opowieści jeszcze w zanadrzu. Sztuką jest jednak tak je połączyć, podkręcić fabularnie, obudować jakimś napięciem - i za to spore brawa.
Nazista uciekający przed sprawiedliwością.
Kobieta próbująca przywrócić honor swojej rodzinie.
Tajemniczy włamywacze szukający śladów przeszłości.
Co ich łączy? Schronisko.
To ładne streszczenie głównych wątków fabuły. Początkowo historia rodzinna średnio się sklejała z całością, potem jednak trzeba przyznać, że wszystko fajnie się połączyło. Schronisko Odrodzenie, które kiedyś było miejscem organizowania obozów dla członków Hitlerjugend po wojnie przechodziło rożne remonty, jak się jednak okazuje mogło zachować jednak pewne sekrety, które nawet dla osób tam pracujących były zaskoczeniem. Przypadkowe odkrycie wywołuje sporo zamieszania, bo przyspiesza i tak pełne determinacji działania ludzi, którzy chcą odnaleźć ukryte tam rzeczy. Pamiątki z okresu wojny dla niektórych oznaczają wielkie pieniądze, ale jest coś jeszcze - lepiej żeby pewne sekrety zostały w rękach tych, którzy po wojnie zostali na tych ziemiach, choć ich przeszłość wcale nie była krystaliczna.
Większość fabuły kręci się wokół Justyny, opiekunki schroniska, choć Maksymilian z pierwszego tomu też się pojawia i choć kobieta nie ma w sobie takie parcia na wyjaśnianie zagadek kryminalnych, na pewno nie chce pozwolić na to, by ktoś czyhał na jej bezpieczeństwo lub pod jej nieobecność buszował po budynku, którym zarządza. Jej upór i konsekwencja pozwolą na dogrzebanie się spraw, które miały pozostać w ukryciu. Może wydawała mi się sympatyczniejsza, bo jest mniej idealna, ma jakieś słabości?
.
Już przy książkach Siembiedy pisałem, że umiejętne łączenie przeszłości, gdzie mamy mnóstwo wstrząsających i ekscytujących historii, z jakąś intrygą współczesną, to jakiś ożywczy ruch dla gatunku kryminałów w Polsce. Nie tyle czyste retro, wchodzenie w epokę, detale, ale właśnie zaciekawianie wydarzeniami, które działy się w miejscach jakie możemy oglądać dziś, ludźmi o których podręczniki nie piszą, a dokonywali rzeczy wyjątkowych, a do tego śledztwo, które łączy teraźniejszość i przeszłość. Jest napięcie, jest zagadka, a u Gortycha jeszcze uwielbiane przeze mnie góry :) W dodatku mam wrażenie, że ten tom czytało mi się nie tylko lepiej, ale i był bardziej dynamiczny.
Jestem bardzo na tak! Będzie czytane dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz