Poniedziałek - czas na muzykę. Dziś ostrzegam że będzie bardzo ostro. Chyba nawet dla mnie chwilami to jest ponad moją normę natężenia do zaakceptowania, mimo że przecież lubię ostre dźwięki. Black metal to jednak nie moja bajka.
Czemu więc piszę o tym krążku? Bo uwielbiam nawiązania do folku, łączenie zupełnie innych bajek muzycznych, a tu właśnie coś takiego otrzymujemy. Prawosławne śpiewy, dawne instrumenty, melodeklamacje Adama Struga no i napierdalanie na maksa, ten ryk za którym nie przepadam. Ależ mieszanka. Na pewno nie do zniesienia dla uszu, które wolą harmonię, bo po chwili zachwytu, będą zszokowani i będą chcieli natychmiast uciekać.
Oczywiście nie jest tak ostro cały czas - to właśnie klimat jest mocną stroną tej płyty - chóry zarówno męskie jak i żeńskie, zwalnianie tempa, mistyczna atmosfera. Ale gdy już wchodzą gitary i zaraz po nich często ten charakterystyczny blackmetalowy wokal, z którego za cholerę nie zrozumiesz ani słowa, nagle ze świątyni jesteś zabierany wprost do piekła.
Koncept na pewno ciekawy, choć przecież nie super oryginalny. Bartłomiej Krysiuk grał kiedyś z zespołem Batushka, który zdobył popularność właśnie na takich połączeniach. Współpraca między muzykami niestety okazała się na dłuższą metę niemożliwa i skończyła się rozprawami sądowymi o prawa do nazwy i do muzyki. Po rozstaniu i pod nową nazwą Bart funduje teraz słuchaczom koncept album nawiązujący do Proroka Ilji, niepiśmiennego chłopa, a zarazem przywódcy prawosławnej Sekty Grzybowskiej działającej jeszcze w połowie XX wieku.
Dopóki muza się "rozkręca" ja jestem zachwycony, gdy dochodzi równolegle perkusja i ta ściana gitar, jeszcze nie jest źle, najgorzej dla mnie jak przykrywa wszystko i pozostaje już tylko łomot i wrzask. Są tu więc momenty dla mnie świetne, nawiązujące do liturgii, fragmenty z orkiestrą, wzniosłe, ale i chwile trudne do zniesienia, zbyt intensywne. Może jednak ktoś bardziej niż ja się w tym odnajdzie. Sprawdźcie sami. Na pewno jest to coś kompletnie nowego dla wielu osób. Dla miłośników metalu jakby zetknięcie się z czymś pełnym zadumy, dla miłośników folku spojrzenie na to jak dziś chce się z niego czerpać. No i być może na nowo ktoś zainteresuje się historią człowieka okrzykniętego prorokiem i Wierszalina, wioski - która miała być nową stolicą świata, miejscem odrodzenia dla wiary.
Mroczne, mocne, agresywne, ale i chwilami zachwycające melodią, czymś mistycznym. Chwilami to jakby ścieżka do filmu! Jakby sacrum i profanum na jednym krążku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz