Zwykle gdy myślimy o Piśmie Świętym, nawet księgach Starego Testamentu, które znamy dużo słabiej niż Ewangelie, pojawiają nam się w wyobraźni pewnie jakieś słodkie, kolorowe ilustracje z wersji Biblii dla dzieci. Robert Crumb, podszedł do tematu zgoła inaczej. Nic nie odejmując, słowo w słowo opierając się na tekście uznanym za kanon, do wszystkiego co przeczytał spróbował stworzyć własną wizję. Nie każdemu może podobać się jego styl, niby realistyczny, ale chwilami trącący nawet jakąś satyrą, przerysowujący pewne cechy. Ale nie chodzi przecież o samą kreskę. Album może zaskoczyć właśnie tym, że nagle te same zdania, gdy towarzyszą im ilustracje bez cenzurowania przemocy, ludzkiego kombinowania, oszustw, targowania się z Bogiem, zaczynamy widzieć w innym świetle. I nie wszystkim musi się to spodobać.
Nie ukrywajmy, w księdze Wyjścia, będącej u samego początku wierzeń zarówno Chrześcijan jak i Żydów, masa jest rzeczy, które trzeba czytać poprzez kontekst kulturowy, historyczny, czyli pamiętać, że dotyczą one ludów koczowniczych, prostych, którzy nawet dostając jakieś przesłanie od Stwórcy, próbowali je przełożyć na język zrozumiały dla siebie i dla im podobnych. Ale i tak może budzić głęboki sprzeciw co w Piśmie Świętym robią mordy, gwałty, oszustwa, bez jakiegoś ich wyraźnego potępienia.
Crumb nie robi sobie żartów, on pokazuje po prostu co tam jest. Każdemu obrazowi towarzyszy tekst, który można sprawdzić (fakt, że w polskim wydanie sięgnięto po dość archaiczne tłumaczenie a nie "tysiąclatkę". Mamy więc i stworzenie świata, ludzi, zwierząt, potem wygnanie z raju i całą historię dzieci Adama - z każdym kolejnym potomkiem i często podaną długością życia. Wszystkie gałęzie rodu Abrahama, miejsca ważne dla wiary, historie które świetnie znamy jak choćby potop i Noe, Abraham i Izaak, Mojżesz i wyjście z Egiptu... I te mniej znane, a które mogą czasem szokować, jak choćby udawanie że twoja żona jest jedynie jakąś krewną, bo a nuż spodoba się władcy i będę miał z tego jakieś korzyści. Widzisz Boże i nie grzmisz.
Okrutne, dramatyczne, często dla nas mało zrozumiałe historie, ale mimo to warto je poznać, bo przecież cześć z nich głęboko siedzi w naszej kulturze, może nawet mocniej niż wszystkie mity greckie, czy lokalnej legendy. Po co? Może właśnie po to by widzieć je bez cenzurowania, bez łagodzenia, rozumieć ich kontekst i samemu decydować czy naprawdę powinny mieć dla nas takie znaczenie. A jeżeli tak, to jakie wyciągamy z nich przesłanie, czy wnioski.
Trochę surowe i monotonne w warstwie rysunkowej, ale na pewno ciekawe. Choć z różnymi dorabianymi interpretacjami (np. dotyczących "kapłanek") autor mógł już sobie we wprowadzeniu darować, bo to już jego fantazje. Oczywiście rysunku można powiedzieć też są jedynie jego wyobrażeniem, ale ich siermiężność, surowość rysów, kształty kobiet jakie mogły się podobać mężczyznom, czy mentalność tamtych ludzi (stado=jestem bogaty), pasują tu mocno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz