poniedziałek, 3 lutego 2025

To nie najlepszy czas dla wrażliwych ludzi - Patrick The Pan, czyli all you need is...

Robię niewielką przerwę w pisaniu o teatrze, wracam w czwartek, bo w zanadrzu jeszcze kilka rzeczy, a potem już chyba co tydzień do połowy marca coś w kalendarzu. Warto jednak urozmaicać, a więc dziś muzyka, wtorek to filmy dla wytrawnych kinomaniaków, a środa czas na kryminał.

Ach jak bardzo ta płyta mi ostatnio we mnie gra. Od tytułu, przez poszczególne kawałki, teksty, aż po jakąś dziwną melancholię w jaką mnie wprowadza. Niby melodyjnie, ale raczej do zasłuchania się, a nie do zabawy. Niby lekko, a jednocześnie jest w tym dużo fajnego przekazu, spojrzenia na rzeczywistość z uważnością, ale i wrażliwością. Krążek wydany własnym sumptem, poza dużymi wytwórniami, tym bardziej doceniam więc odwagę i biję brawa.



Żartobliwie - spróbuj ożenić przebojowość Podsiadły i wrażliwość Korteza, a będziesz chyba bliski tego co udało się osiągnąć na tym krążku Piotrowi Madejowi, który ukrywa się za pseudonimem Patrick The Pan. Muzycznie trochę elektroniki (ale wciąż to brzmi mocno akustycznie), gitar, ale przede wszystkim bardzo dużo jakiejś delikatności, nie tylko w sposobie śpiewania, ale i w warstwie instrumentalnej. Proste, wpadające w ucho, w dziwny sposób otulające numery. Smutne, ale nie depresyjne. To takie zaproszenie do własnego świata, zwrócenie uwagi na to, że wśród nas są ludzie, którzy nie mają ochoty uczestniczyć w wyścigu, kłótniach, wojenkach, walce. To zderzenie tego co w sercu i tego co wokół mocno tu wybrzmiewa. Będzie sporo o miłości, ale przez pryzmat codziennych spraw, a nie jedynie wielkich porywów. Zresztą - najlepiej posłuchajcie sami.  

Jak mało który krążek w ostatnich miesiącach, ten daje mi jakieś wyjątkowe ukojenie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz