Tak sobie jednak myślę, że coraz trudniej mniej zaskoczyć. "Ty, ja, ona" czytało mi się sympatycznie, tyle że pewnych rzeczy można było się domyślać już po kilkunastu stronach. To jak ze strzelbą, która wisi na ścianie i wiemy że musi wystrzelić, tak i tu - skoro mamy wydawałoby się idealną parę, to jedno z nich musi coś ukrywać, ktoś na pewno kłamie. A skoro już na okładce i w tytule mamy informację o trójkącie, jak nic chodzi o kobietę. Skoro facet zdradza, a jednocześnie zapewnia że chce z Tobą być, to musi mieć jakiś powód - i znowu, skoro ona ma pieniądze, a on nie, wiadomo że chodzi o kasę. Ponieważ pieniądze kuszą, to najłatwiej spróbować jakoś pozbyć się małżonki, prawda? Albo ją mordując albo wpędzając w chorobę psychiczną. Nie trzeba robić tego własnymi rękoma, ale...
I jak to wszystko piszę aż przeszedł mnie dreszcz zgrozy czy przypadkiem nie za dużo zdradzam, ale uwierzcie - tego się można domyśleć już na samym początku. Oczywiście niektórzy autorzy trzymają w zanadrzu jakieś niespodzianki i tak też jest i tym razem. Nie odbieram Wam więc całej przyjemności z rozgryzania intrygi, zresztą tu nawet samo wchodzenie w tą atmosferę pierwszych podejrzeń, poczucia zagrożenia i niepewności z której strony ono nadejdzie może sprawić frajdę.
Jest dość schematycznie, co nie znaczy że to słaba lektura. Wręcz odwrotnie - wchodzi się w nią jak w masło i połyka błyskawicznie. Po prostu lekkie czytadło z pewnym dreszczem niepokoju. A miłośników tego typu rzeczy jest całkiem sporo.
Druga rzecz jest mnie oczywista, choć w pewnym momencie też wszystko już zaczyna być w miarę jasne, niestety mam wrażenie, że debiutantka nie utrzymała takiej sprawności w trzymaniu historii.
Tym razem narratorem jest facet. Mający wydawałoby się idealną rodzinę - żonę, dzieci, dom... Co tym razem jest w takim razie nie tak? Ano tym razem oboje mają wspólny sekret, który ukrywają przed światem. Nie no, dobra, sekretów mają więcej i część ukrywają też przed sobą nawzajem, choć pozornie wszystko się między nimi układa. Przecież naprawdę trzeba kogoś kochać, żeby dla niego ukrywać... morderstwo. On naprawdę kocha żonę, a ona wydaje się odwzajemniać to uczucie.
Pierwsza ofiara była wynikiem przypadku, jakiegoś impulsu, druga wydawała się konieczna, ale kolejne? Tak jakby w tym posmakowali, jakby to był sposób na uratowanie ich związku, zabicie rutyny. On poluje, wyszukuje ofiary, a potem do akcji wkracza jego doskonała żona, a on nawet nie wie co się stało z kobietą jaką wskazał. Ważne że małżonka wydaje się szczęśliwa, czerpie z tego jakieś dziwne podniecenie.
I znowu zastrzegam, zdradzam sporo, ale to wszystko jest praktycznie od razu na początku książki.
Jest idealnie. Dzieci porosły, oni mają czas dla siebie, udało się po latach dopracować się sensownych pieniędzy. Wciąż się kochają...
Do czasu gdy jednak sprawa wyjdzie na jaw. A wtedy już nie będzie między nimi tak słodko.
Ciekawe, choć rozkręca się powoli i chwilami miałem wrażenie że trochę zbyt naciągane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz