sobota, 22 lutego 2025

Kotka na gorącym blaszanym dachu, czyli załatwmy to w rodzinie

MaGa: Sztuka Tennesse Williamsa jest jedną z moich ulubionych. Jest mądra i ponadczasowa. Długo zastanawiałam się dlaczego taki ma tytuł. Wiadomo, że kotką jest Maggie, którą przenika potrzeba bycia kochaną, rozumianą i bogatą. Ona w swoim życiu zaznała już biedy i poniżenia i teraz, tej jednej nocy, może zyskać lub stracić wszystko. To ona „tańczy” na linie „być albo nie być”. Tylko czy ona jedna?


Robert: Wiesz, mam wrażenie że nie chodzi głównie o majątek, więcej w tym troski o to, że ukochany jeszcze bardziej pogrąży się w depresję - mając środki będzie miała możliwość wciąż mu pomagać. Choć wydaje mi się na niczym nie zależeć, gdy rzeczywiście zabraknie im funduszy, będzie za późno by szukać rozwiązań, a alkohol coraz bardziej wpędza go w obojętność. Również wobec niej.
Czemu kotka? Może chodzi o jej urodę, jakiś luz, a jednocześnie ten dach wydaje się kuszący ale i mało wygodny, aż niebezpieczny, bo trudno na nim wytrzymać. Przecież odstaje od reszty rodziny i nie chodzi jedynie o brak dzieci, ale i o jej bezpośredniość, nie trzymanie się konwenansów.

MaGa: Myślę, że tytuł sugeruje ludzkie życie. W momencie urodzenia stajemy na rozgrzanym blaszanym dachu i musimy wyszarpywać z życia co się da, uważać by inni nas z niego nie zepchnęli i mieć nadzieję, że po nas przyjdą nasi następcy, którzy wspomną nas kiedyś dobrze. Tu mamy wyścig po majątek ojca, Dużego Taty. Dwóch synów i dwie synowe – kto wygra. Brick, młodszy syn wydaje się być obojętny na to co się dzieje wokół, ale Maggie, jego żona – nie. Ona jedna stara się być szczera, mówi o co jej chodzi.


Robert: Czujemy jednak, że choć zależy jej by to nie brat zgarnął majątek, być może jako jedynej nie zależy jej tylko na kasie, że ona jedna ma dużo ciepła wobec ojca. Reszta woli go okłamywać co do stany jego zdrowia, choć chyba nie do końca liczyli się z konsekwencjami swojego postępowania.


MaGa: Jedna burzliwa noc przedstawi cały wachlarz uczuć i emocji każdego z bohaterów. W dusznej atmosferze wychodzą na jaw wzajemne animozje, niechęci, żale. Starszy brat Gooper i jego żona Mae, zrobią wszystko by zdyskredytować młodszego brata i jego żonę. Przecież Brick to słabeusz, załamał się po śmierci przyjaciela, zaś Maggie tak bardzo pragnie miłości, że to pragnienie przenika ją całą. Oni nie dadzą rady z plantacją bawełny. Tej nocy spadają maski, wychodzą na jaw wszystkie kłamstwa, podejrzenia i tajemnice, które do tej pory spajały rodzinę.




Robert: No tak, jedna noc - sporo interakcji, emocji, więc przynajmniej w teorii jest sporo do pokazania jeżeli chodzi o umiejętności aktorskie. Nie trzeba specjalnych fajerwerków inscenizacyjnych, ale już od strony reżyserskiej warto zadbać o pewną czytelność i dramaturgię - jak Twoim zdaniem się udało?


MaGa: Dobrze mi się to oglądało, ale podejrzewam, że to zasługa przede wszystkim tekstu. Muszę przyznać, że młodzi aktorzy poradzili sobie z nim całkiem dobrze, choć odnoszę wrażenie, że tak młodym osobom trudno jest grać ludzi dużo od nich starszych, z potężnym bagażem doświadczeń życiowych. Nina Putyńska całkiem dobrze poradziła sobie z rolą Maggie, choć momentami jej głos oscylował blisko histerii a nie dramatyzmu, dobrze w roli Bricka wypadł Mikołaj Łukasiewicz. Monika Gruszfeld jako Duża Mama poradziła sobie całkiem nieźle z rolą starszej kobiety.


Robert: No właśnie - tu chyba nasza uwaga, że część postaci w tej sztuce to ewidentnie postacie dużo starsze, a zespół w całości jest dość młody i nie wszyscy mieli pomysł na swoje postacie, część zagrała dość schematycznie, a nawet uwzględniając wiek swojej postaci, wypadają mało przekonująco (Jan Pająk - Duży Tata). Co do emocji - przecież nie chodzi jedynie o bluzgi, można sobie radzić nawet bez nich, więc to też trochę pójście na łatwiznę, choć tu jak zwróciłaś uwagę to kwestia tekstu - Jacek Poniedziałek zrobił to brawurowo, ale i w sposób mocny. 
 

MaGa: Mała scena Teatru BAZA ma swoje ograniczenia, dlatego jestem pełna podziwu dla scenografii, która musiała odwzorowywać duży dom plantatora oraz dla pomysłowości reżysera w pokazywaniu dużej rodziny starszego syna. I chyba czegoś mi zabrakło w ostatniej scenie, została zawieszona w próżni. Jednak jako kobieta wolałabym finał z nadzieją, tu – musimy ją sobie stworzyć sami.


Robert: No i pytanie czy to polewanie wszystkich wodą naprawdę jest niezbędne... Ale to już detal. Teatr na pewno wart odwiedzenia, bo młodzi ludzie mają dobre pomysły, energię, nie boją się wyzwań i sięgania po teksty trudne, a że czasem brakuje w tym perfekcji, jakiegoś wielkiego wow! to już inna sprawa. Ale przecież nawet wielkie sceny ze wspaniałymi nazwiskami też nie zawsze nam to dają.

Więcej o spektaklu kliknij tu

Kotka na gorącym blaszanym dachu

Reżyseria: Tomasz Zadróżny

przekład: Jacek Poniedziałek

Obsada: Obsada: Nina Putyńska (Margaret), Monika Gruszfeld (Duża Mama), Claudia Gryz (Mea), Jan Pająk( Duży Tata), Jakub Sirko (Gooper), Mikołaj Łukasiewicz (Brick)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz