sobota, 14 grudnia 2024

To po diable - Jakub Ćwiek, czyli co tu się odwaliło

Chyba jedna z bardziej szalonych książek jakie miałem w tym roku w swoich rękach. Pełna akcji, humoru, przedziwnych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji.

Jakub Ćwiek już nie raz fundował czytelnikom jazdę bez trzymanki, ale teraz robi to na jeszcze większym przyspieszeniu. Od samego początku wrzuca nas w zwariowane tempo, nic nie tłumacząc i zapraszając do zabawy. Wchodzisz albo nie. To jak z filmami Tarantino - albo się lubi te klimaty albo czepiasz się każdego pomysłu pytając o prawdopodobieństwo, powiązania i logikę.
Demony, cyrografy, trupy, strzelaniny, pościgi, schodzenie do samego piekła, by stamtąd zwiać przez dziurę... Ech. Nie wiem co autor brał przy tworzeniu, ale to musiał być niezły towar.

No dobra, może przesadzam, bo przecież Jakub Ćwiek już bawił nas w podobnych klimatach, raczej jednak skupiając się na środowisku aniołów, a teraz po prostu przygląda się siłom ciemności. I jak to zwykle bywa z nimi, od razu jest mroczniej, bardziej przerażająco, mniej tam nadziei.


Ale zabawa wciąż jest. Gdy nie ma się bowiem nic do stracenia, za to jest determinacja by walczyć o wyjście z opałów, sięga się po każdą broń i każdy sposób walki, prawda?
 

Svietlana Bringer najwyraźniej nie tylko nie czuje specjalnego strachu czy zaskoczenia, bo niejedno już przeżyła, ale i nieźle się wkurzyła, więc nic dziwnego że trup ściele się gęsto. Czy można zabić demona? No jeżeli samemu ma się trochę w sobie coś demonicznego, to wcale nie takie trudne. Dziewczyna w obronie swojego przyjaciela, który kompletnie nic nie wiedział o jej tożsamości, jest w stanie zrobić naprawdę wiele.

Szykujcie się na zwariowaną dawkę akcji, grozy, popkulturowych smaczków i humoru. Twardowski i Belzebub, Rokita i Mot Szeol. Może i chaotyczne, warto jednak spróbować wyruszyć w tą szaloną podróż autostradą do piekła (i z powrotem). Ostrzegam jedynie że chwilami nie tylko zabawne ale i deczko obrzydliwe. No i narracyjnie to jak jazda kolejką górską bez żadnego końca i szans na spokojniejszy odcinek i chwilę wytchnienia.

Prześmiewczo, obrazoburczo i z nastawieniem na totalną rozpierduchę.
Ja się w tym odnajduję średnio, nawet jeżeli chwilami łapię humor, to przeszkadza chaos i dość niski poziom niektórych pomysłów. Domyślam się jednak, że pewnie sporo osób będzie miało dużą frajdę z lektury.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz