niedziela, 8 grudnia 2024

Las powieszonych lisów - Arto Paasilina, czyli czego nam więcej potrzeba do szczęścia

Przy "Korzeniach" Mikki Nousiainena od Książkowych Klimatów pisałem w superlatywach, że lekkie, zabawne, a jednocześnie niegłupie. Arto Paasilinna dostarcza trochę podobnych emocji. Niby to historia o przestępcy, ale powiedzmy sobie od razu: raczej nie jest to geniusz zbrodni, tylko człowiek o dobrym sercu, lubiący wygodne życie. A jeżeli nie zna innego sposobu na zdobycie dużych pieniędzy, to niestety potem skazany już jest trochę na ukrywanie się albo przed władzami albo przed tymi, którzy chętnie zmusiliby go do podzielenia się skradzionymi przez niego funduszami.

A jest ich trochę. Mając sztabki czystego złota, można długo odłupywać sobie kawałek po kawałku i żyć z tej kasy latami. Oiva Juntunen nie lubi się dzielić, więc nie ma ochoty oddawać kumplom, którzy wzięli na siebie wyrok za kradzież, nawet gdy słusznie po wyjściu z więzienia zaczynają się od niego domagać swojej doli. To już lepiej ukryć się gdzieś na jakiś czas. Choćby w Laponii, w jakiejś głuszy.



I do tego można by sprowadzić fabułę "Lasu powieszonych lisów", byłoby to jednak ogromne uproszczenie, cały urok tkwi bowiem w drobnych scenach, które następują po tym jak już bohater podejmuje taka decyzję. W książce jest przynajmniej kilka ciekawych postaci, które opowiadają własne historie, a każda z nich zawiera w sobie trochę prawdy o fińskich charakterach, problemach, podejściu do życia. Do tego też całą masę dość specyficznego humoru. Wydawałoby się zwyczajne czynności, gdy uświadomisz sobie relacje łączące tych ludzi mieszkających razem, nagle jawią się w zupełnie innym świetle. Egoista i złodziej, nagle okazuje się też bardzo szczodrym i opiekuńczym, a wojskowy twardziel, zimny drań myślący jedynie o tym by go okraść, potrafi zaakceptować układ, który kiedyś uznałby za upokarzający. Życie na odludziu, samotność, potrzeba odrobiny luksusu, jak się okazuje potrafi bardzo zbliżyć ludzi.

Jak pokazuje autor, różne ludzkie przywary, słabości, wcale nie muszą determinować naszego postępowania, zawsze możemy próbować się zmienić. Może to piękno i surowość natury wydobywa z bohaterów to co najlepsze, a może świadomość tego, że mogą sobie pomóc, że samotnie nie potrafiliby tak dobrze wszystkiego urządzić? Dla obu ten wspólnie spędzony rok, zmieni bardzo dużo.  

Humor, trochę niczym rodem z filmów braci Coen, sprawia że nie tylko przy lekturze się świetnie bawimy, ale i zostajemy z nią trochę na dłużej, bo niektóre sceny aż trudno wyrzucić ze swojej głowy - po prostu aż proszą się o przeniesienie na ekran (np. świetna kampania wojskowa poprowadzona po pijaku przez majora).
Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz