Niedawno było u mnie o książce (zbiór opowiadań kryminalnych) "Rewers" to teraz zerknijcie na notkę o filmie - pamiętacie go jeszcze?
A dziś ciąg dalszy kryminałów. Po przeczytaniu "Rewersu" i opowiadania o babci Wiśniewskiej, wiedziałem, że szybko muszę nadrobić zaległości i sprawdzić nazwisko, które mi dotąd umykało. I sprawdziłem. Co prawda od drugiego tomu ciężko wchodzić w cykl, ale taką akurat miałem okazję. "Podpalacz" więc jeszcze przede mną, a komisarza Jakuba Mortkę poznaję nie w Warszawie, a "na zesłaniu". Po poprzedniej sprawie i on sam, i przełożeni uznali, że lepiej, żeby zniknął na jakiś czas i odpoczął w jakimś spokojnym miejscu. Do tej pory Krotowice, miasteczko w Karkonoszach, było spokojną, senną dziurą, w której jedynymi sprawami dla policji były awantury domowe, jakieś kradzieże i raz na jakiś czas zatargi między miejscową ludnością, a społecznością Romów. Do tej pory...
Takie już Mortki cholerne szczęście, że gdy zostaje porwana mała dziewczynka, a wszystkie ślady na niebie i ziemi wskazują, że przed nią była jeszcze inna, której sprawa została zakopana w archiwach, to do niego zwrócą się koledzy z prośbą o pomoc. W końcu ma największe doświadczenie w bardziej skomplikowanych sprawach. A ta na taką właśnie wygląda. Dziewczynka bowiem odnajduje się żywa, ale w zamkniętej kopalni uranu, gdzie ją znaleziono, odkryto też trupy nagich, zmasakrowanych kobiet. Polowanie na pedofila, co już samo w sobie wydawało się okropne, teraz przemienia się w poszukiwanie seryjnego, okrutnego mordercy. Komendant posterunku w Krotowicach za wszelką cenę chce jak najszybciej rozwiązać sprawę i zachować śledztwo u siebie - jego placówce grozi niedługo likwidacja i taki sukces byłby świetną kartą przetargową. Każdy trop, który wydaje się już prawie pewnym rozwiązaniem, Mortce wydaje się jednak nie pasujący do sprawy, coś mu tu przeszkadza i za wszelką cenę próbuje wszystko sprawdzać po kilka razy, czym doprowadza kolegów do szału.
Podsumowując: znowu trochę na zasadzie samotnego wilka ruszającego na polowanie. Ale powiem Wam, że choć kilka scen wydaje mi się trochę przesadzonych i mało prawdopodobnych, to atmosfera w jakiej prowadzone jest śledztwo, ta presja, wściekłość, gdy okazuje się, iż szedłeś mylnym tropem, oddane są fantastycznie. Konflikty między samymi policjantami, podejrzenia, wątpliwości, doszukiwanie się jakichś potknięć w materiałach z przesłuchań i rozmów ze świadkami - to wszystko buduje napięcie dużo bardziej niż jakieś pościgi i strzelaniny. Facet, który jest z Warszawy, nie zna lokalnych układów i zwyczajów ma jednocześnie trudniej, bo wiele osób mu nie ufa, ale może i łatwiej, bo nie ulega stereotypowym sądom, o które w małych miasteczkach bardzo łatwo.
Bardzo smakowity, mocny i wciągający kryminał. Ciekawie porozrzucane poszlaki, które wielu (jak i ja) pewnie przeoczy, a potem następuje pacnięcie w głowę: no tak! No może nie wszystko, bo pewne rzeczy łatwo dają się odgadnąć, ale i tak parę fajnych zaskoczeń jest.
To na pewno nie będzie moje ostatnie spotkanie z tym autorem. A przede mną jeszcze przynajmniej kilka nazwisk do sprawdzenia z tego zbioru opowiadań... Chyba wszyscy mają już książki na swoim koncie.
Chmielarz to mohe niedawne odkrycie. Na razie mam dwie pierwsze części za sobą i jestem bardzo zadowolona☺
OdpowiedzUsuńteraz pewnie się cofnę do Podpalacza, ale mam w planach i kolejne części
Usuń