piątek, 9 września 2016

Cień góry - Gregory David Roberts, czyli i do bitki i do medytacji


Pamiętacie "Shantaram"? Książka stała się jednym z przebojów pierwszej połowy roku i narobiła mnóstwo zamieszania. Zadziwiające, bo przecież jej pierwsze wydanie przeszło trochę bez echa, ale chyba rzeczywiście zasługiwała na drugą szansę. Nic dziwnego, że dość szybko doczekaliśmy się wydania jej kontynuacji, jaką jest „Cień góry”
Znowu przy lekturze zachodzimy w głowę co z brawurowo opisanych przygód Australijczyka w Indiach jest prawdą, a co autor podkoloryzował. Znając jego życiorys, a więc: więzienie, ucieczka, handel narkotykami, związki z mafią, można spodziewać się wszystkiego. Ale nawet jeżeli część z tych historii to jedynie rzeczy zasłyszane, gdzieś w jego otoczeniu, choć nie angażujące go osobiście, to i tak nie odbiera to uroku tej książce. Główny bohater jest jednocześnie kimś z zewnątrz - białym, który przybył do Indii i zaskakuje tym, że chce uczyć się kultury i języka ulicy, a jednocześnie również kimś "swoim", kto pokazał, że można na nim polegać, że nie ucieknie w chwili potrzeby, że nie zadziera nosa. 
"Shantaram" kończyło się pewnego rodzaju kryzysem: umiera jego mentor i opiekun, szansa na wielkie uczucie legnie w gruzach. Bohater na pewno nie jest już tym samym człowiekiem, który kilka lat wcześniej przybył do Indii. Zmienił go ten kraj, ale przede wszystkim zmienili ludzie, których poznawał. Odkrył miłość i ją utracił, odkrył przyjaźń i ogromne pokłady altruizmu w sobie, ale wszystko to pozostawił, wciąż szukając swojej drogi, przygód, wyzwań. 



To zaprowadziło go w stronę przemocy, wojny gangów, ciemnych interesów i wielkich pieniędzy. Choć starał się zachować w tym wszystkim jakieś resztki wrażliwości, nie trudno zrozumieć jak bardzo pogrążał się w mroku i w samotności, gdy kolejni bliscy mu ludzie ginęli w walce. Wydawało się, że zaczyna lekceważyć zagrożenie dla własnego życia, że stał się groźny, bo nieprzewidywalny.
Wszyscy ci, którzy byli mu bliscy albo się zmienili albo odeszli. I choć on sam nadal stara się nie tykać spraw niezgodnych z jego sumieniem, jego organizacja rozszerza swoją działalność o pornografię, twarde narkotyki, czyli sprawy, których wcześniej by nie tknęli. 
Bombaj zalewa fala przemocy, gdy dwie grupy zaczną walczyć o władzę, wykorzystując do tego w dodatku podziały religijne. Jak tu walczyć, skoro Lin czuje, że to już nie jego wojna? Gdy postanawia odejść, porzucić ochronę jaką daje mu przynależność do organizacji, robi to jakby wbrew logice, gdyż na jego życie czyha coraz więcej osób. Ma jednak dość takiej egzystencji, chce być bardziej niezależny i znaleźć spokój, wytchnienie. Musi szukać też schronienia i na szczęście dawne przyjaźnie okażą się tu bardzo pomocne.
Roberts pisze ze swadą i mimo że te jego powieści mają po około 800 stron, naprawdę się je chłonie. Dla tych, którzy kochają akcję, ilość bójek, strzelanin, prób uniknięcia zagrożenia, na pewno będzie to satysfakcjonująca lektura, dla innych perełką w „Cieniu góry", będą wszystkie rozważania filozoficzno-religijne i aforyzmy, których czytelnik znajdzie tu mnóstwo. Ale jest coś jeszcze. Mamy bowiem tu zarówno świat przestępców i jaskinie świętych mężów, blichtr rautów organizowanych przez najbogatszych i biedę w slamsach, okrucieństwo policjantów i zwykłych, prostych mieszkańców miasta. Ten przekrój przez różne warstwy społeczne, barwne i żywe portrety postaci drugiego planu, są tu najpiękniejszeTu każdy napotkany: od złodzieja, przez kelnera, fryzjera, sklepikarza, czy ochroniarza, może nieść ze sobą jakąś ciekawą dla nas historię. A Lin, zwany też Shantaram (Boży pokój) po prostu je zbiera. Nie jest biernym obserwatorem, ale we wszystkim stara się uczestniczyć, we wszystko angażować. Wciąż szuka swojego miejsca, równowagi, podejmując czasami dziwne decyzje, ryzykując nieraz życie, ale najczęściej robi to dla innych, poświęcając siebie, swoje bezpieczeństwo, pieniądze, czy szanse na szczęście. Ale może i on wreszcie je znajdzie. Wrażliwy twardziel - ciekawa mieszanka, czyż nie? Chyba takich właśnie kochają kobiety.

Ciężką tę powieść zaszufladkować. Przygoda, akcja, ale również i wątki obyczajowe i rozważania filozoficzne. Do tego ten język - chwilami aż dziw, że tak piętrowe, karkołomne porównania są stosowane, by powiedzieć coś bardzo prostego. Taki to już styl. Albo się spodoba albo nie. Na pewno jednak warto spróbować. Dawno rzeczywiście nie było takiej powieści o dalekim Wschodzie, o fascynujących Indiach, tak pełnej życia i pasji. 

Za możliwość lektury dziękuję księgarni Nieprzeczytane.pl - jak zwykle najlepsze ceny. Choćby i "Cień Góry", który kosztuje u nich jedynie blisko połowę ceny okładkowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz