czwartek, 10 lipca 2014

Żurek, czyli upokorzenia, frustracje i marzenia

Jeszcze tylko do jutro do godziny 12 czekam na Wasze zgłoszenia w konkursie wakacyjnym, jutro losowanie i dorzucam kolejne tytuły do koszyka. Zaglądajcie do zakładki konkursy!

A na dziś z różnych zaległych rzeczy czekających na opisanie wybieram produkcję krajową z roku 2003. Skojarzyła mi się z wczoraj opisywanym Kertu. Również w centrum mamy młodą dziewczynę, której łatwowierność i upośledzenie umysłowe mocno niepokoi jej matkę, wszak trudno non stop stać na straży cnoty. O ile jednak w filmie estońskim mieliśmy opowieść o uczuciu, tak tu jakoś tak swojsko, gorzko i bez nadziei się robi, bo nawet tego uczucia nie ma. Jest dziecko, a ojca nie ma.


Mimo niektórych lekko komediowych scenek, to film niewesoły. O marzeniach kobiet i o tym jak te marzenia wykorzystuje większość facetów. Iwonka zapatrzona w telewizję, po prostu chce się podobać mężczyznom, chce żyć, a nie tylko siedzieć w domu pod kluczem. Jej mama Halina (świetna rola Katarzyny Figury, jakże inna od wizerunku seks bomby), po śmierci małżonka, nie dość że martwi się o to jak przeżyć, to musi teraz jeszcze opiekować się wnuczkiem. Marzy o tym by chociaż znaleźć ojca dziecka, żeby dać mu nazwisko, żeby go ochrzcić, żeby zapewnić mu lepszą przyszłość. Iwonka jednak nie chce powiedzieć prawdy, wciąż kręci i wskazuje kolejnych "kandydatów". Obie marzą. Tyle, że ta starsza już wie, że marzeniami nie da się najeść, napalić w domu, ani w nie ubrać. Zrobi więc wszystko, by w brutalnym świecie wywalczyć dla nich jak najwięcej. 
Mimo różnych rozczarowań i zła jakiego doświadczają, film mimo wszystko niesie jakieś drobiny ciepła i nadziei. Najważniejsze że są razem i że jednak są wciąż wokół ludzie, których stać na gesty dobra.      
Podobno podstawą do scenariusza było króciutkie opowiadanie Olgi Tokarczuk, dopisuję je więc do listy rzeczy do zdobycia :) aby porównać to jak ona podeszła do tematu.
Brylski zrobił film bardzo kameralny, niskobudżetowy, niby bolesny, ale też nie dołujący.

3 komentarze:

  1. Ale scena z gwałtem .......nie dołująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czemu komentarze się nie pojawiają :(
      Masz rację - dołująca, ale sam film o dziwo taki nie jest

      Usuń
    2. No własnie nie jest i dlatego stwierdziłam, że ta scena już tak naprawdę nie była potrzebna.
      Czasem trudno zrozumieć scenarzystów i reżyserów. Mnie akurat zepsuli odbiór filmu.

      Usuń