Kolejna produkcja z Wiosny Filmów - zdobywca Złotego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji w ubiegłym roku. Rzecz bardzo specyficzna, bo to dokument, raczej dla smakoszy, ale mimo to warto go zobaczyć, choćby z ciekawości, bo to chyba pierwszy raz w historii tego festiwalu, by nagroda trafiła do twórcy filmu dokumentalnego.
Grande Raccordo Anulare, czyli tytułowa GRA to 68-kilometrowa obwodnica wokół
Rzymu. Olbrzymie miasto, które żyje swoim szybkim tempem, ogromny ruch (bo przecież również turyści), a jak to wygląda życie ludzi, którzy do miasta nie zaglądają, którzy większość czasu spędzają właśnie na obwodnicy i w jej pobliżu?
Mamy i rybaka, który mieszka pod mostem autostrady, naukowca, który próbuje chronić umierające przez szkodniki palmy rosnące przy drodze, starszą prostytutkę, ratownika medycznego, który jeździ w karetce, mieszkańców maleńkich kawalerek w jakimś mrówkowcu, ekscentryka, który próbuje wynajmować swoją willę na różne eventy. Wiele wątków przeplatających się ze sobą, wiele postaci, które pojawiają się tylko na chwilę (np. ksiądz w bardzo nowoczesnej świątyni na jakimś blokowisku), wstrząsających scen do których potem nie wracamy (likwidacja starego cmentarza).
Codzienne życie miasta-nie miasta, ludzi, którzy żyją trochę innym
rytmem niż pędzące wokół nich sznury aut. Oni nie muszą przejmować się
korkami, mają własne sprawy. Chwilami jest bardzo ciekawie, intrygująco, całość jednak trochę się dłuży. Gdy jednak wychodzimy z kina w głowie wciąż analizujemy sobie różne sceny, wracają do nas jakieś proste wydarzenia.
Gianfranco Rosi pracował nad tym filmem podobno ponad trzy lata. Efektem jest dość intymna, ale i trochę chaotyczna kompozycja. Wbrew tytułowi nie o autostradzie ani o mieście. O ludziach.
Gianfranco Rosi pracował nad tym filmem podobno ponad trzy lata. Efektem jest dość intymna, ale i trochę chaotyczna kompozycja. Wbrew tytułowi nie o autostradzie ani o mieście. O ludziach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz