Tak jest. Wypchajcie się z takim bohaterem. Nie tylko dlatego, że Ernesto Che Guevarę nie uważam za postać pozytywną, ale raczej dlatego, że mierżą mnie wszystkie próby hagiografii na siłę, zakłamywania postaci i jej życiorysu. A ten film ewidentnie idzie w taką stronę. Można by zadać sobie pytanie, czy można zrobić coś obiektywnego, gdy podstawą scenariusza są czyjeś pamiętniki, ale do cholery: zawsze masz możliwość dołożyć tam trochę innego spojrzenia, trochę prawdy?
Ale wiecie jaki jest największy grzech tego "dzieła", które podzielono na dwa odrębne filmy i każdy z nich trwa ponad 2 godziny?
Otóż największym grzechem moim zdaniem jest to, że ta historia jest najnormalniej w świecie nudna. Pierwsza część jest skupiona na walce małej grupki na Kubie. Desant na Kubę (było ich chyba tylko 12) by rzucić iskrę rewolucji i obalić Batistę przedstawiony jest jako szereg oderwanych od siebie scen, które w skrócie można by streścić jako: ganianie bez celu po lesie, jedna potyczka z wojskiem, jedna większa strzelanina w mieście i dyskusje na temat dyscypliny, władzy, podporządkowania sobie innych grup (bo przecież z początku było ich niewielu i nie mieli poparcia). Zarówno Che jak i sam Castro najczęściej pokazani są jako dowodzący różnymi oddziałami i raz na jakiś czas spotykają się na pogaduchy. Za cholerę nie dowiesz się czemu postać "il comandante" zyskała taki szacunek, podziw - nie dość, że słabowity astmatyk to jeszcze obcokrajowiec, a więc dla Kubańczyków raczej postać mało godna zaufania. Musimy uwierzyć na słowo, że nie dość, że poważali go żołnierze to i ludność witała kwiatami.
Niewiele też tu samej ideologii (bo może autorytet oparty był nie na sile charakteru, ale na sile słowa?), to jedynie rzucane ogólniki na temat "wyzwalania z ucisku" i tego, że komuniści nigdy nie czynią nic złego (sic!), bo są sprawiedliwymi, miłującymi pokój ludźmi, całe zło tego świata to amerykański imperializm.
Ciekawe jest zestawienie tych scen z lasów, z czasów partyzantki, ze scenami jego wizyty w Stanach, gdy w mundurze, z cygarem w zębach i pewnością siebie robi za gwiazdę. Oto jak władza zmienia człowieka.
Pomiędzy pierwszą, a druga częścią filmu jest luka w życiorysie - nie dowiemy się wiec ani jak wyglądała w praktyce rewolucja na Kubie, czy nadal ich tak kochano, co robili z przeciwnikami (obozy koncentracyjne nawet dla dzieci) itd. No po co opowiadać o takich smutnych rzeczach. Przecież chcemy z Che zrobić symbol. Druga więc część pokazuje jego ostatnią walkę, ostatnią drogę - jak nielegalnie przedostaje się do Boliwii (wcześniej takie same rzeczy robił np. w Kongu i Wenezueli) i tam próbuje rozkręcić partyzantkę (na 53 osoby chyba tylko połowa to byli rodowici Boliwijczycy). Wszystko oczywiście w imię wyzwalania narodów i niesienia im "bratniej pomocy". I znów powtórka z łażenia po lasach, tym razem niestety jeszcze bardziej tragiczna i depresyjna. Tym razem nie porwą za sobą tłumów, skończą więc głodni, podłamani, okrążeni i bez szans na kontakt ze światem, na jakąkolwiek pomoc. Ta część może nawet jest ciekawsza (znoszenie uciążliwości i wciąż podejmowane próby rozpalania nadziei, brak zaufania do cudzoziemca), ale też przy długa i monotonna. I obie niosą ze sobą niestety spory ładunek czegoś co mnie strasznie denerwowało: scenek mających udowodnić jak wielkie serce mieli komuniści, a już che Guevara w szczególności. Ktoś nie chciał walczyć i chciał ich opuścić? Ależ nikt nie miał do niego pretensji, mógł najwyżej oczekiwać reprymendy, a nie kuli w łeb. Wielokrotnie pokazywane wchodzenie do różnych wiosek, czy miast zawsze wyglądało tak samo: grzeczne pukanie do drzwi i pytanie czy mogą kupić żywność (do kradzieży, gwałtów i przemocy posuwali się tylko ich przeciwnicy, czyli legalne wojsko i milicja), zbieranie chorych by ich bezpłatnie leczyć i karmić. Pełna sielanka. Nawet jak ktoś ich zdradził to napotykał jedynie smutne i pełne wyrzutu spojrzenie. Che sprawiedliwy, dobry, miłosierny, pocieszający i wspierający, wybaczający i grożący palcem za uchybienia (np. gdy ktoś wsiadł do lepszego auta). Zaiste anioły chodziły po ziemi.
Żeby się więc dowiedzieć jak naprawdę wyglądała działalność tych panów, musicie niestety poszukać innych filmów. W tych prawdy nie znajdziecie. Co najwyżej garść luźnych wspomnień, ale i one uwierzcie nie mają w sobie nic interesującego. Steven Soderbergh zrobił to nie tylko "na kolanach", ale w jakiś dziwnie surowy sposób, tak że trudno się w to wciągnąć. Na plus chyba jedynie rola Benicio Del Toro.
*************************************
Macie jeszcze kilka godzin na skorzystanie z szansy na zdobycie książek z grudniowego pakietu, a ja już naszykowałem Wam nowe pozycje do wyboru - mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Podsumowania roku 2013 już za mną, kto ciekaw niech zagląda, przygotowałem już sporo szkiców notek na rok przyszły, a tą dzisiejszą kończę trzeci rok blogowania... Hurra! Udało się po raz kolejny zamieścić codziennie jedną notkę na temat tego co udało się przeczytać, obejrzeć, albo przesłuchać! I oczywiście w postanowieniach na rok 2014 mam kontynuowanie tego wariackiego projektu. Ponad 350 tys. odwiedzin mobilizuje i daje siłę by ciągnąć to dalej.
Ale wiecie jaki jest największy grzech tego "dzieła", które podzielono na dwa odrębne filmy i każdy z nich trwa ponad 2 godziny?
Otóż największym grzechem moim zdaniem jest to, że ta historia jest najnormalniej w świecie nudna. Pierwsza część jest skupiona na walce małej grupki na Kubie. Desant na Kubę (było ich chyba tylko 12) by rzucić iskrę rewolucji i obalić Batistę przedstawiony jest jako szereg oderwanych od siebie scen, które w skrócie można by streścić jako: ganianie bez celu po lesie, jedna potyczka z wojskiem, jedna większa strzelanina w mieście i dyskusje na temat dyscypliny, władzy, podporządkowania sobie innych grup (bo przecież z początku było ich niewielu i nie mieli poparcia). Zarówno Che jak i sam Castro najczęściej pokazani są jako dowodzący różnymi oddziałami i raz na jakiś czas spotykają się na pogaduchy. Za cholerę nie dowiesz się czemu postać "il comandante" zyskała taki szacunek, podziw - nie dość, że słabowity astmatyk to jeszcze obcokrajowiec, a więc dla Kubańczyków raczej postać mało godna zaufania. Musimy uwierzyć na słowo, że nie dość, że poważali go żołnierze to i ludność witała kwiatami.
Niewiele też tu samej ideologii (bo może autorytet oparty był nie na sile charakteru, ale na sile słowa?), to jedynie rzucane ogólniki na temat "wyzwalania z ucisku" i tego, że komuniści nigdy nie czynią nic złego (sic!), bo są sprawiedliwymi, miłującymi pokój ludźmi, całe zło tego świata to amerykański imperializm.
Ciekawe jest zestawienie tych scen z lasów, z czasów partyzantki, ze scenami jego wizyty w Stanach, gdy w mundurze, z cygarem w zębach i pewnością siebie robi za gwiazdę. Oto jak władza zmienia człowieka.
Pomiędzy pierwszą, a druga częścią filmu jest luka w życiorysie - nie dowiemy się wiec ani jak wyglądała w praktyce rewolucja na Kubie, czy nadal ich tak kochano, co robili z przeciwnikami (obozy koncentracyjne nawet dla dzieci) itd. No po co opowiadać o takich smutnych rzeczach. Przecież chcemy z Che zrobić symbol. Druga więc część pokazuje jego ostatnią walkę, ostatnią drogę - jak nielegalnie przedostaje się do Boliwii (wcześniej takie same rzeczy robił np. w Kongu i Wenezueli) i tam próbuje rozkręcić partyzantkę (na 53 osoby chyba tylko połowa to byli rodowici Boliwijczycy). Wszystko oczywiście w imię wyzwalania narodów i niesienia im "bratniej pomocy". I znów powtórka z łażenia po lasach, tym razem niestety jeszcze bardziej tragiczna i depresyjna. Tym razem nie porwą za sobą tłumów, skończą więc głodni, podłamani, okrążeni i bez szans na kontakt ze światem, na jakąkolwiek pomoc. Ta część może nawet jest ciekawsza (znoszenie uciążliwości i wciąż podejmowane próby rozpalania nadziei, brak zaufania do cudzoziemca), ale też przy długa i monotonna. I obie niosą ze sobą niestety spory ładunek czegoś co mnie strasznie denerwowało: scenek mających udowodnić jak wielkie serce mieli komuniści, a już che Guevara w szczególności. Ktoś nie chciał walczyć i chciał ich opuścić? Ależ nikt nie miał do niego pretensji, mógł najwyżej oczekiwać reprymendy, a nie kuli w łeb. Wielokrotnie pokazywane wchodzenie do różnych wiosek, czy miast zawsze wyglądało tak samo: grzeczne pukanie do drzwi i pytanie czy mogą kupić żywność (do kradzieży, gwałtów i przemocy posuwali się tylko ich przeciwnicy, czyli legalne wojsko i milicja), zbieranie chorych by ich bezpłatnie leczyć i karmić. Pełna sielanka. Nawet jak ktoś ich zdradził to napotykał jedynie smutne i pełne wyrzutu spojrzenie. Che sprawiedliwy, dobry, miłosierny, pocieszający i wspierający, wybaczający i grożący palcem za uchybienia (np. gdy ktoś wsiadł do lepszego auta). Zaiste anioły chodziły po ziemi.
Żeby się więc dowiedzieć jak naprawdę wyglądała działalność tych panów, musicie niestety poszukać innych filmów. W tych prawdy nie znajdziecie. Co najwyżej garść luźnych wspomnień, ale i one uwierzcie nie mają w sobie nic interesującego. Steven Soderbergh zrobił to nie tylko "na kolanach", ale w jakiś dziwnie surowy sposób, tak że trudno się w to wciągnąć. Na plus chyba jedynie rola Benicio Del Toro.
Macie jeszcze kilka godzin na skorzystanie z szansy na zdobycie książek z grudniowego pakietu, a ja już naszykowałem Wam nowe pozycje do wyboru - mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Podsumowania roku 2013 już za mną, kto ciekaw niech zagląda, przygotowałem już sporo szkiców notek na rok przyszły, a tą dzisiejszą kończę trzeci rok blogowania... Hurra! Udało się po raz kolejny zamieścić codziennie jedną notkę na temat tego co udało się przeczytać, obejrzeć, albo przesłuchać! I oczywiście w postanowieniach na rok 2014 mam kontynuowanie tego wariackiego projektu. Ponad 350 tys. odwiedzin mobilizuje i daje siłę by ciągnąć to dalej.
Wracam na chwilę do starego szablonu, bo wciąż na nowym są problemy z komentarzami i długo otwierają się strony, ale wciąż myślę jakby tu coś pozmieniać, aby blog był bardziej atrakcyjny i przyjazny. Oczywiście przy braku czasu i talentu, najchętniej bym skorzystał z pomocy jakiejś wróżki chrzestnej :)
Ale, ale... Wy pewnie czekacie na tytuły z nowego pakietu...
Bawimy się w ten sposób już po raz ósmy, więc chyba nie muszę długo
tłumaczyć zasad "Raz, dwa, trzy, wybierasz Ty". Zgłaszacie się
(najlepiej od razu z e-mailem, bo to ułatwia kontakt) pod
tym postem wskazując jaką lekturą jesteście zainteresowani. Nie ma
ograniczeń co do ilości, ale każda jest losowania osobno, więc małe
prawdopodobieństwo, że wszystko zgarnie jedna osoba. Wysyłka
raczej na terenie kraju (jeżeli to możliwe, abym nie zbankrutował).
Losowanie na początku lutego.
Banerek do zamieszczenia i promocji dla chętnych jest obok, ale nie jest
obowiązkowy. Nie ma też żadnych dodatkowych obowiązków (np. dodawania
do obserwowanych, lajkowania itd.). Pełna dobrowolność :)
A teraz to co najważniejsze, czyli skład pakietu:
1. Wojciech Orliński - Droga Route 66 nie istnieje. Pisałem już o poprzednim jego tytule o Ameryce, ten chyba będzie równie ciekawy, notka jeszcze przede mną.
2. Spadkobiercy - Kaui Hart Hemmings. Kto pamięta film, będzie pewnie ciekaw również i powieści.
3. Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew. Jak zwykle u Pilipiuka i straszno i śmieszno. A na pewno wciągająco. W krótkich formach jest równie dobry jak i w powieściach.
Czas do 31 stycznia do godziny 23.59
Szczęśliwców wybiorą jak zwykle koty...
I jeszcze coś muzycznego :) Oj nazbierało mi się już całkiem sporo fajnych płytek do opisania!Szczęśliwców wybiorą jak zwykle koty...
To ja się zgłaszam po książkę Orlińskiego :).
OdpowiedzUsuńjoanna.amethyst@gmail.com
Szczęśliwego Nowego Roku!
O jak dobrze, że znów u Ciebie po staremu.
OdpowiedzUsuńTo może ja Pilipiuka.
Szampańskiego nastroju wieczorem i dobrego 2014 roku Ci życzę.
gut.anna1@gmail.com
UsuńChętna na "Spadkobierców". I wszystkiego książkowego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńkat-g@wp.pl
Też się zgłaszam po "Spadkobierców" - film był świetny ale już trochę pozapominałam co i jak, więc pora na książkę :)
OdpowiedzUsuńmarta_kusz@wp.pl
Mój mąż chciałby Pilipiuka, więc po tę się zgłaszam :)
OdpowiedzUsuńagazielinska87@gmail.com
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie "Rzeźnik drzew" oraz "Route 66 nie istnieje"
emik7@onet.eu
Zainteresowany Orlińskim 😄 kosrys@wp.pl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZainteresowana Pilipiukiem, którego jeszcze nie czytałam, a ciekawie się zapowiada :-)
OdpowiedzUsuńola.tarczynska@gmail.com
po Pilipiuka się ustawiam:)
OdpowiedzUsuńshczooreczek@interia.pl
Do siego!
Zgłaszam się po
OdpowiedzUsuńWojciech Orliński - Droga Route 66 nie istnieje.
adam1995mada@gmail.com
Spadkobiercy - Kaui Hart Hemmings
OdpowiedzUsuńfilm dobry, zatem koniecznie chciałabym przeczytać książkę
karwowska.eliza@gmail.com
To ja po "Spadkobierców" :)
OdpowiedzUsuńdomdlapsa@op.pl
Tak jak spora część zgłaszających się, chciałabym Spadkobierców.
OdpowiedzUsuństronahanki@gmail.com
Szczęśliwego Nowego Roku! :))
OdpowiedzUsuńA ja grzecznie ustawiam się w kolejce po "Rzeźnika drzew", a po cichutku, tak by nikt mnie nie zauważył, drepczę na sam przód kolejki ;)
a_4marca@o2.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po "Spadkobierców" (nie widziałam jeszcze filmu)
OdpowiedzUsuńkwiatusia1@gmail.com
Ja się zgłoszę po Pilipiuka. Po przeczytanym nie tak dawno "Szewcu z Lichtenrade" mam ogromną ochotę na więcej.
OdpowiedzUsuńMój adres: slavkoyama@gmail.com
I oby 2014 był jeszcze lepszym rokiem niż 2013 - dla nas wszystkich.
dla wszystkich którzy wpadają też z życzeniami - wielkie dzięki! I wzajemnie - niech to będzie dobry rok dla wszystkich!
OdpowiedzUsuńW 2014 roku zycze wielu kulturalnych odkryc i zaskoczen,
OdpowiedzUsuńoraz jak najmniej rozczarowan!
A co do wyboru,to pierwszy raz interesuja mnie wszystkie tytuly. :)
Moze choc z jedna sie uda?
cototu(at)gmail.com
cieszę się bardzo! No to trzymam kciuki
UsuńKobieta mnie molestuje o Pilipiuka, ja się zgadzam, więc...
OdpowiedzUsuń"Rzeźnik drzew"!
dlugowlosyaligator małpa o2.pl
Oczywiście, Pilipiuk.
OdpowiedzUsuńn-talia@o2.pl
Jak prezent na urodziny poproszę o książkę Pilipiuka.
OdpowiedzUsuńharnasiowy@wp.pl
To ja chętna po wszystkie tytuły ;D
OdpowiedzUsuńksiazki-moim-okiem@wp.pl
Interesuje mnie A.Pilipniuk "Rzeźnik drzew".
OdpowiedzUsuńnefmisblog@onet.pl
Pozdrawiam!
A mnie interesują wszystkie trzy pozycje :)
OdpowiedzUsuńabc1102@op.pl
Pozdrawiam!
Wybieram książkę "Spadkobiercy".
OdpowiedzUsuńmartucha180@tlen.pl
Serdeczności!
I ja, i ja! :))
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o książkę Pilipiuka "Rzeźnik drzew" oraz "Spadkobierców" spod pióra Kaui Hemmings.
gusiapawlowska@gmail.com
UsuńZgłaszam się :) !
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie "Rzeźnik drzew" oraz "Spadkobiercy"
magda.niska@interia.pl
To ja się po Orlińskiego zgłoszę :)
OdpowiedzUsuńA Strachy na lachy uwielbiam!
vampiria@chillout.net.pl
Zgłaszam się po Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew.
OdpowiedzUsuńmar071088@o2.pl
Zgłaszam się po Orlińskiego - bo Pilipiuka już mam, czytałam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńrincewind9998@gmail.com
Zgłaszam się po... sama nie wiem, wszystkie są świetne! Jeśli można to chciałabym się zgłosić do wszystkich trzech pozycji :)
OdpowiedzUsuńrepeaded@wp.pl
Pozdrawiam :)
Zgłaszam się po "Spadkobierców"
OdpowiedzUsuńmara180893@gmail.com
Pozdrawiam!
Wstyd byłoby się tutaj nie dopisać, a konkretnie po: Rzeźnika drzew.
OdpowiedzUsuń86paulina@wp.pl
Pozdrawiam serdecznie:)
To ja zgłoszę się po książkę Pilipiuka - "Rzeźnik drzew" :)
OdpowiedzUsuńmilosniczkaksiazek@onet.pl
I gratuluję Ci 3 lat blogowania :) Życzę dalszej wytrwałości w prowadzeniu tego miejsca :) Zwłaszcza, że lubię tu zaglądać :D
U mnie z początkiem marca miną 2 lata blogowego życia ^^
A ja zgłaszam się po Orlińskiego, bo "Rzeźnik drzew" już dawno przeczytany :3
OdpowiedzUsuńephedrine@o2.pl
Przede wszystkim gratuluję i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. Z propozycji książkowych wszystkie wydają się ciekawe. Zgłaszam się więc po "Rzeźnika Drzew" i "Route 66 nie istnieje" i "Spadkobierców". Pozdrawiam, planet.gosia@gmail.com
OdpowiedzUsuńJa chętnie przeczytam Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew, bo nigdy jego książek nie czytałam :), pozostałymi też nie pogardzę :)
OdpowiedzUsuńula_408@o2.pl
Zgłaszam się do książki "Rzeźnik drzew".
OdpowiedzUsuńlife_is_sweet@o2.pl
Poproszę Pilipiuka :)
OdpowiedzUsuńaliisa@onet.pl
Spadkobiercy - Kaui Hart Hemmings
OdpowiedzUsuńchmielewska_a@o2.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńooo włąsnie potrzebuję trochę świerzej literatury na Nowy Rok :) ! zapisuję się po Wojciech Orliński - Droga Route 66 nie istnieje i Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
OdpowiedzUsuńZgłaszam się do.. hmmm... "Route 66 nie istnieje" - Jestem bardzo ciekawa książki :)
OdpowiedzUsuńokonakulture@gmail.com
Może w nowym roku będę miała więcej szczęścia :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po Pilipiuka.
m.tesna@wp.pl
Niesamowicie mnie ciekawi "Route 66". Więc się zgłaszam, zgłaszam się i proszę o Orlińskiego! :-)
OdpowiedzUsuńMój mail to: wiola.wyroslak@gmail.com.
Trochę już trwa ten 2014, ale nadal to dopiero początek, więc - choć nieco spóźniona - życzę wszystkiego dobrego w tym roku!
a ja w takim razie na Twoje ręce i dla Ciebie i dla wszystkich, którzy przed Tobą wpadli nie tylko się zgłosić - Wielkie dzięki! Niech ten rok przyniesie nam dużo dobrego, a my stańmy się lepsi :)
OdpowiedzUsuńświetne książki, nie wiem którą wybrać :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przytuliłbym Spadkobierców brakuje mi nowej ciekawej lektury.
OdpowiedzUsuńNiech Ci los w dzieciach wynagrodzi :-)
Pozdrawiam
Łukasz
gusiol1@o2.pl
Spadkobiercy
OdpowiedzUsuńkubowa1@gazeta.pl
Po książki zawsze się zgłoszę :) Po cichu liczę, że uda mi się przygarnąć "Rzeźnika drzew".
OdpowiedzUsuńxximmortellexx@gmail.com
Zgłaszam się i ja :)
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie "Route 66 nie istnieje"
ladygryf@vp.pl
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńWybieram Pilipniuka "Rzeźnik drzew".
zygu84@gmail.com
Chętnie bym Pilipiuka przyjęła :)
OdpowiedzUsuńo.stiefel@op.pl
Ja się zgłoszę po: 1 (Droga Route 66 nie istnieje)
OdpowiedzUsuń6paola12@wp.pl
A ja bardzo chętnie przygarnę "Spadkobierców" :)
OdpowiedzUsuńmagdalena50@autograf.pl
Spadkobierca
OdpowiedzUsuńania123423@wp.pl
A ja spróbuję stanąć w kolejce po trzy książki ;) A nuż mi szczęście dopisze :)
OdpowiedzUsuńlizzie@wp.pl
Zgłaszam się po Droga Route 66 nie istnieje;)
OdpowiedzUsuńneeefericit@gmail.com
pozdrawiam;)
Zgłaszam się po Wielkiego Grafomana :)
OdpowiedzUsuńpawel.richert@gmail.com
Pozdrawiam :)
Zgłaszam się po Spadkobierców :)
OdpowiedzUsuńcattie1507@o2.pl
Pozdrowienia:)
Zainteresowany Pilipiukiem i Orlińskim ;)
OdpowiedzUsuńE-mail: radoslaw.hucko@spoko.pl
To i ja się zgłaszam. Chętnie przygarnęłabym "Rzeźnika drzew" Pilipiuka, jako że autora bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńpati_sb@o2.pl
Pozdrawiam! :))
Czytam wszystko , a potem przekazuję do biblioteki . mejl ; l.matczynski@interia.pl
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku!
OdpowiedzUsuńTo ja się zgłaszam po Pilipiuka
Mail: anna.flasza.szydlik@gmail.com
o a ja bym Rzeźnika drzew chciała;)
OdpowiedzUsuńDeliratio@o2.pl
A ja bardzo chciałabym Orlińskiego i Pilipiuka. Może się uda :)
OdpowiedzUsuńbmkika@gmail.com
Poproszę "Spadkobierców" lub "Rzeźnika drzew" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
edyta.cha@wp.pl
Bardzo lubię książki w filmowej okładce, więc najbardziej interesują mnie "Spadkobiercy", ale poproszę również o uwzględnienie mnie w losowaniu książki Pilipiuka.
OdpowiedzUsuńkrakowiak-katarzyna@wp.pl
Pozdrawiam serdecznie!
Jestem sroka na książki.Pilipiuk lub Orliński i będę szczęśliwa:) mika1971@wp.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ustawiam się w kolejce, z chęcią przygarnę "Spadkobierców", kamila424@vp.pl, pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym "Spadkobierców" , chociaż inne też z ochotą przeczytałabym .
OdpowiedzUsuńb.piasecka@op.pl
Ustawiam się w kolejce, z chęcią przygarnę "Spadkobierców" i Pilipiuka.
OdpowiedzUsuńlady1307@interia.pl
Zgłaszam się po "Spadkobierców" alison2blog@gmail.com
OdpowiedzUsuńZgłaszam się po "Spadkobierców" i "Rzeźnika drzew".
OdpowiedzUsuńelima@poczta.fm
Heh ja cały rok "zmarnowałam" jeśli chodzi o blogowanie (choć mam dobre wytłumaczenie), tym bardziej podziwiam częstotliwość pojawiania się notek na blogu.
Pozdrawiam
bywa czasem tak, że życie wymusza na nas przestój. Ja też nie obiecuję sobie, że tak będzie zawsze, cieszę się że się udaje utrzymywać tempo, materiałów jeszcze trochę mam, ale co dalej to zobaczymy
UsuńZgłaszam się po "Rzeźnika drzew" :)
OdpowiedzUsuńbulinska@wp.pl
Zgłaszam się po Rzeźnika drzew.
OdpowiedzUsuńmarfta@wp.pl
Zgłaszam się po Wojciech Orliński - Droga Route 66 nie istnieje gosia589@vp.pl
OdpowiedzUsuńWitam, Gratuluję 3 lat blogowania - wstyd się przyznać, ale pierwszy raz natknęłam się na Twojego bloga... no nic nadrabiam właśnie i zostaję już u Ciebie.
OdpowiedzUsuńSkorzystam również z okazji i ustawię się w dwie kolejki - dla siebie Pilipiuka i dla mojego Ł. Orlińskiego. Pozdrawiam
szarutka@tlen.pl
Zgłaszam się po "Rzeźnik drzew"
OdpowiedzUsuńonlyme30@o2.pl
Zgłaszam się po ORLIŃSKIEGO
OdpowiedzUsuńyyetii@o2.pl
Zgłaszam się po "Rzeźnik drzew"
OdpowiedzUsuńkarolinanapora@o2.pl
Super konkurs! Super rozdanie!
Zgłaszam się i wybieram książkę "Spadkobiercy"
OdpowiedzUsuńalicja.gruca@op.pl
Zgłaszam się też :)
OdpowiedzUsuńBaner: http://osobliwe.blogspot.com/
email: vesp007er@o2.pl
Nie mogę się zdecydować więc wybieram Spadkobiercy oraz Rzeźnik drzew :)
Zgłaszam się po książkę "Droga Route 66 nie istnieje"
OdpowiedzUsuńiza.bela19@wp.pl
Pozdrawiam!
,,Spadkobiercy"film był dla mnie to i o książkę proszę :D
OdpowiedzUsuńlukasz.maryszczak@onet.eu
Zgłaszam się po książkę numer 3 - Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
OdpowiedzUsuńRzutem na taśmę, na nieco ponad godzinę przed godziną zero :-D
stacjastoslow@gmail.com
Serdeczne pozdrowienia :)
"Spadkobiercy"
OdpowiedzUsuńa.g.n.i.e.s.z.k.a.10011@gmail.com
Tak na ostatnią chwilę - Spadkobiercy. :-)
OdpowiedzUsuńAdres mailowy - jeśli się uda - wolałabym bezpośrednio.
Pozdrawiam!
Witam Pana,
OdpowiedzUsuńjestem zainteresowana tą pozycją "Hanif Kureishi - Budda z przedmieścia", pozdrawiam:))
antoniakm@o2.pl