poniedziałek, 9 grudnia 2013

Neil Gaiman - Na szczęście mleko, czyli i Ty możesz zostać bohaterem (dla swojego dziecka)

Neil Gaiman - to nazwisko to już pewnego rodzaju marka na rynku wydawniczym - obojętnie czy pisze dla młodszych (Koralina), czy starszych czytelników (np. Amerykańscy bogowie), czaruje klimatem i pomysłami. Niedawno w Polsce pojawiła się jeszcze jedna ciekawostka - książka napisana dla najmłodszych. Duże litery, zabawne ilustracje i szalona historia, która może być wstępem do dalszej zabawy. Można to dać do czytania samodzielnego, ale ja zachęcam raczej (choćby ze względu na lekko szalone postacie) do wspólnego czytania (np. przed snem), szczególnie przez ojców. Kto wie, może wspólnie z dzieckiem wymyślicie ciąg dalszy, lub inną równie szaloną historię? 
A zaczyna się tak niewinnie. Mama wyjechała w delegację, a trochę roztargniony (to częste - sam się w tym odnajduję) tata ma na głowie dom z dwójką dzieci. No i zakupy... Czy wy też tak macie, że trzeba Wam powtarzać: tylko nie zapomnij kupić...?


No dobra, tata zapomniał kupić mleko, pobiegł więc po nie do sklepu za rogiem rano. Ale oto dzieci już wstały, chcą jeść śniadanie, a tu nie ma ani mleka, ani taty... Oj będzie się musiał tłumaczyć jak wróci.

Macie więc zarys fabuły :) Tata wraca i musi się wytłumaczyć, czemu dzieci musiały na niego tak długo czekać. Dobrze, że przyniósł mleko. Nudy? No to przekonajcie się sami!
Tata (jak każdy tata) ryzykował przecież swoim życiem, by to mleko dzieciom dostarczyć. Ba, życiem. Od niego i od tego kartonu zależały przez moment losy całego wszechświata...

- Jeśli zetkną się dwie rzeczy, które są tą samą rzeczą wtedy cały wszechświat się skończy. Tako rzecze wielki i niewysłowiony Splod.
- Skąd wulkan tyle wie o metanauce transtemporalnej? 
- Bycie formacją geologiczną daje dużo czasu na myślenie. Dodatkowo prenumeruje pewną liczbę czasopism naukowych.

Co prawda na okładce znajdziecie informację iż wewnątrz absolutnie nie pojawiają się: śluzowaci zieloni obcy, piraci, gniewni bogowie wulkanu, wumpiry i między galaktyczna policja, ale w końcu od czego jest Wasza wyobraźnia. Jak chcecie to mogą pojawić się tam nawet i kucyki :) 

Ale jeszcze nie jest później - zauważył profesor Steg. - Wciąż jest teraz. Później będzie dopiero później.' 

Świetna zabawa gwarantowana. Pewnie dorosły, który łyknie tę książkę w 30 minut, będzie miał dziwną minę, ale niech przypomni sobie swoje dziecięce lektury i jak najszybciej sprawi z tej książki prezent jakiemuś fantastycznemu siostrzeńcowi/bratankowi itd. Niech rosną kolejne pokolenia kochające książki - nic tak nie rozwija wyobraźni!

- Guzik? Chciałeś powiedzieć: Duży-czerwony-płaski-wciskalny-obiekt?
- Absolutnie nie. To jest guzik. Nazywa się tak na pamiątkę mojej ciotki Guzikowej. 
 
O ileż bardziej zabawne wydają się takie żarty niż rzeczywistość, która czasem skrzeczy i wcale wesoła nie jest (no jak Wam się wydaje, jaki może być najczęstszy powód spóźnienia taty?). Oby więc żaden z nas nigdy nie zawiódł swoich dzieci, ale potrafił dla nich walczyć choćby z całym wszechświatem...

To nie jest żaden balon. To latająco-Kulowy-Transporter-Osobowy.

Jak dla mnie bomba! Jeżeli tylko Twoje dziecko (albo Ty) świetnie porozumiewacie się w takich klimatach popkulturowych rodem z różnych filmów i książek - ta pozycja jest dla Was! A jeżeli nie? To może warto spróbować?

- Jak Pani odróżnia tego stwora od goryla? Chodzi o buty?

A ilustracje Chrisa Riddella (przykładowe podebrałem stąd) pewnie podobnie jak tekst będą inspirować do własnych wariacji na temat przygód - może już własnych, albo własnego taty?

Za egzemplarz do recenzji dziękuję firmie BookSenso i wydawcy: Fragmenty napisane kursywą są cytatami z książki.
Na razie mój egzemplarz powędruje do pożyczenia, ale jak wróci może oddam go na konkurs. Są chętni?

3 komentarze:

  1. Właśnie czytamy do spania :) Wędrówki w czasie rządzą!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Na razie mój egzemplarz powędruje do pożyczenia, ale jak wróci może oddam go na konkurs. Są chętni? "
    jestem chętna Ewa

    OdpowiedzUsuń