niedziela, 22 grudnia 2013

Boży wojownicy, czyli krew, pożoga i listy z nieba

Okazuje się, że nawet w zabieganiu przedświątecznym można znaleźć czas na książki. Co prawda najczęściej w wersji audio, ale zawsze to umila żmudne sprzątanie, czy inne mało przyjemne czynności. Wczoraj np. Wołanie kukułki bardzo przydało się w łazience, gdzie musiałem przez dwie godziny zmagać się z zebraniem szmatą z podłogi kilku litrów wody, a potem czyszczeniem filtra w pralce. Przynajmniej rodzina nie musiała słuchać moich bluzgów. O tej książce napisze pewnie już po świętach, ale spodziewajcie się na dniach konkursy z tym tytułem! Pewnie jeszcze w tym roku. 
A dziś o innym tytule dopiero co wysłuchanym. Kolejny tom trylogii husyckiej Sapkowskiego, sprawił mi chyba jeszcze większą frajdę niż pierwszy. O ile tam bliżej było do przygodówki, to tu robi nam się mroczna i krwista powieść historyczna.
 
I podobnie jak pierwszy tom - w wersji audio po prostu zrobione genialnie słuchowisko! To już nie tylko aktorzy (blisko 200 osób), ale świetna oprawa dźwiękowa i muzyczna (pieśni husytów idących do boju przyprawiają o dreszcze). Szczęk zbroi, tętent koni, szmer modlitw, walki, listy z nieba, płonące stosy i wrzask umierających, oj trudno mi wyobrazić sobie lepiej zrobione słuchowisko historyczne. Gęba mi się już cieszy na tom trzeci, który w wersji audio już czeka na dysku.   
Gwoli przypomnienia: Reynevan, medyk z wykształcenia (ale zainteresowany również czarną magią) musiał uchodzić ze Śląska, bo naraził się zbyt wielu osobom. Zaczęło się od miłostki z mężatką, ale potem co i rusz wpadał w większe kłopoty, tak że ściga go już nie tylko sporo znanych i bogatych panów, ale i inkwizycja. On sam oczywiście uważa się za niewinna ofiarę pomówień, ale kto by tam słuchał jego wyjaśnień, jak już trafi do lochów, przyzna się przecież do wszystkiego. Na szczęście jego kompani uratowali mu skórę i oto widzimy Reinmara z Bielawy (zwany inaczej Reynevanem) dwa lata po wydarzeniach z pierwszego tomu, jak w Pradze służy swą lekarską posługa husytom. Cała jego kompania (a więc Samson Miodek oraz Szarlej i jeszcze paru znajomych) mimo, że nie jest tak bardzo przekonana do sprawy kielicha, wspiera chłopaka w jego kolejnych szalonych pomysłach. Tym razem chęć odnalezienia zabójcy brata, zemsta oraz próby uwolnienia Samsona z jego niedoskonałej, cielesnej powłoki znów wepchną ich w rwący nurt wydarzeń. Husyci właśnie szykują się do wyprawy na Śląsk, pomysły Reynexana są wiec im całkiem na rękę - będzie mobilizował siatkę szpiegowską oraz stanowił zwiad na terenach, na których niedługo zrobi się bardzo gorąco.
Główne wrażenie z tego tomu - dużo więcej prawdziwej historii. Nazwiska, miejscowości, bitwy - to wszystko miało miejsce naprawdę, a Sapkowski po prostu nadaje temu kolorytu i spina wszystko to kilkoma postaciami wymyślonymi. Oj krwawa ta historia. I obie strony nie są tu święte. Choć nasi bohaterowie przystali do husytów i nie raz piętnują niemieckie rycerstwo i zakłamanie sług kościoła katolickiego, to i sami nie raz muszą stwierdzić iż Boży Wojownicy mają równie daleko od świętości. Racje i ideały swoją drogą, a człowiek niestety gdy mu się zaświeci przed oczyma łupami, przyjemnościami, władzą lub porażką wrogów, może sięgać nawet po metody, które nie mają w sobie nic godnego pochwały (a czasem to czyny, które się potępiało u przeciwników). Listy od Jezusa z nieba czytane maluczkim wszak pisze z jednej i z drugiej strony normalny wydział propagandy...
Krew się leje, wioski płoną, a pojedyncze życie ludzkie nie znaczy nic, gdy młyny historii się rozpędzają. Oto wojna w imię Boże, bo każdy uważa, że ma Go po swojej stronie.         
Reynevan też już chyba stracił złudzenia, że można przejść przez życie, gdy wszystko wokół płonie, bez zabrudzenia sobie rąk. Jego też chęć zemsty, wściekłość, pragnienie ratowania towarzyszy, popycha do najgorszego. 

I wiecie co Wam powiem? Kurcze, jest nawet lepiej niż w tomie pierwszym trylogii. To już nie tylko losy pewnego jednego awanturnika, ale losy całego regionu możemy obserwować. Przyjrzeć się tym motywacjom, okrucieństwu, cierpieniom i zaślepieniu jakie pchało do wojny. 
Sapkowski odmalowuje nam to wszystko tak barwnie i żywo, że nawet nie trzeba audiobooka, by wszystko zobaczyć przed sobą oczyma wyobraźni. 
 
Minusy?
Może wielość postaci, w których szybko można się pogubić? Ale w powieści historycznej trudno by tego uniknąć.
Może przejścia od krwawych wydarzeń, które są tak barwnie opisywane, do różnych perypetii osobistych trójki bohaterów, czasem trochę zgrzytają, przeszkadzają jakieś zbyt mocne wtręty magiczne czy filozoficzne
, zbyt mało realistyczne jak na tło, w którym się dzieją. Ale one też mają wpływ na klimat powieści, przypominając też, że nie mamy do czynienia z żadnym dokumentem, ale jednak fantazją autora.
Już nie jest też tak zabawnie jak w tomie pierwszym, ale w końcu wojna nie jest niczym wesołym. Autor postawił na realizm, a przygody i akcja już nie są tak bardzo istotne (choć to nie znaczy, że ich nie ma).

W skali 1-6, pewnie po małym wahaniu, przy Bożych wojownikach postawiłbym oceny 6. A za produkcję wersji audio książki, nawet nie musiałbym się zastanawiać. Należy się to bez żadnej dyskusji.   

1 komentarz:

  1. Recenzje kulturalne w notatniku dobrze się czyta. To wygląda tak jak byś był pracownikiem w redakcji w formie full time job. Jeżeli możesz to napisz coś na moim blogu (tu adres https://czaszki24.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń